News will be here
Dariusz Szpakowski, fot. Ireneusz Sobieszczuk/TVP

Dariusz Szpakowski podczas ostatniego finału mundialu w Katarze pożegnał się z widzami. Choć było przez chwilę wzruszająco, to powiedział "do zobaczenia", a nie "żegnaj". Co to tak naprawdę oznacza i czy jeszcze usłyszymy legendę telewizji komentującą mecze?

To nie przypadek, że tytuł nawiązuje do Gombrowicza. Nie ma w nim jednak ironii. Choć to jeszcze nie koniec definitywny, możemy powiedzieć, że Szpakowski wielkim komentatorem był. Dariusz Szpakowski skomentował zresztą finał mundialu w Katarze. Finał niesamowity w zasadzie pod każdym względem. Wynik, przebieg spotkania, wygrana Argentyny i zwieńczenie historii Leo Messiego. Klamrą ten finał spiął także karierę Dariusza Szpakowskiego.

Swój pierwszy finał mistrzostw świata Dariusz Szpakowski skomentował jeszcze w Polskim Radiu – w 1978 roku. Wówczas również zwyciężyła Argentyna, pokonując Holandię 3:1 po dogrywce, a gwiazdą drużyny był Mario Kempes. W 1986 roku Szpakowski komentował swój pierwszy finał w TVP. Kto wygrał Puchar Świata FIFA? Argentyna z niesamowitym Diego Maradoną w składzie. Natomiast w 2022 roku Dariusz Szpakowski żegna się z mistrzostwami finałem, po którym Argentyna wygrywa swój trzeci tytuł. Bohaterem jest zaś kolejny wielki – Leo Messi.

Dwanaście mundiali, za które został wyróżniony przez FIFA i międzynarodowe stowarzyszenie dziennikarzy miniaturą statuetki dla najlepszej drużyny globu

Wręczył mu ją zresztą legendarny Ronaldo. A trzeba przyznać, że w ostatnich latach na posągu Dariusza Szpakowskiego zaczęły pojawiać się rysy. Zwłaszcza pomyłki w nazwiskach zawodników i powtarzające się zwroty często były wykorzystywane wśród internetowych żartów. Nie czas jednak mówić o nich, lecz o tym, za co kultowego komentatora uwielbialiśmy.

Przede wszystkim wspaniały głos, umiejętność budowania emocji i okrzyki radości. Zresztą, jak wskazywał choćby redaktor Robert Mazurek, to Dariusz Szpakowski jest największą legendą komentatorską obok Jana Ciszewskiego – chociaż pewnie niektórzy dodaliby do tej listy Włodzimierza Szaranowicza.

Dziś, przy większej liczbie stacji telewizyjnych i radiowych, takie legendy już nie powstają. Trudno znaleźć kogoś, kto może przez lata komentować tak wiele ważnych wydarzeń i utrzymywać jednocześnie ten poziom. Medale, wygrane, gole, chwile uniesienie, ale też krytyka (kiedy trzeba). Jak słynny, kilkunastominutowy monolog po przegranych eliminacjach do mistrzostw świata w 2010 roku.

Z drugiej strony, wspaniały komentarz gola Roberta Lewandowskiego na 2012 z Grecją, a potem 2016 z Portugalią. Wspaniała obrona Tytonia rzutu karnego z Grecją, ale też gorzkie pożegnanie z EURO 2020 ze Szwecją. Niesamowite eliminacyjne mecze do EURO 2008 z Belgią i Portugalią – z golami Krzynówka i Smolarka, i oczywiście słynny półfinał MŚ 2006 Niemcy–Włochy. Kiedy po golu na 2:0 Del Piero krzyczał: “Italia! Nie będzie arrivederci! Forza Italia do Berlina!”.

Od jakiegoś czasu Dariusz Szpakowski walczył z tą decyzją

Na pewno mocno wpłynęło na niego odsunięcie od finału EURO 2020, który ostatecznie komentowali Mateusz Borek z Kazimierzem Węgrzynem. Pomyłki podczas mistrzostw w Rosji i tych wcześniejszych w Brazylii pokazywały, że czas nie obchodzi się z legendą łaskawie. Nie chodziło o głos czy nawet czas reakcji, ale prawdopodobnie pamięć i pewną lotność umysłu. Zresztą na koniec swoich słuchaczy wielki komentator przeprosił:

Przepraszam za wszelkie pomyłki, potknięcia, przejęzyczenia w czasie tych komentarzy z dwunastu finałów. Bycie w państwa domach – nie ukrywam – było zaszczytem, przyjemnością i też wyróżnieniem. Z finałów mistrzostw świata pożegnalne: Halo? Warszawa!

Zdementował też, że to jego ostatni mecz jako komentatora w ogóle

Mówił, że nie jest to “żegnaj”, a raczej “do zobaczenia”. Wciąż ma w sobie siłę i motywację, żeby kontynuować pracę. Powiedział, że chciałby nadal mieć kontakt z widzem. Taka postawa nie dziwi. Starszy od niego trener Andrzej Strejlau nadal wypowiada się z lekkością i swadą, a co najważniejsze – robi to merytorycznie.

Nieco starszy Włodzimierz Szaranowicz wycofał się z powodu choroby, ale dla kogoś, kto przez tyle lat pracował, komentując, a – jak widać – nadal sprawia mu to olbrzymią przyjemność, rezygnowanie byłoby pewnie ogromnym ciosem. Może się powoli wycofywać, skupiać na mniejszej liczbie spotkań i jednocześnie dawać rady młodszym następcom. Zresztą co tu więcej pisać. Pana Dariusza najprzyjemniej się zawsze słucha, a na pytanie: “Gdzie jest ta Legia? Odpowiadam: w Lidze Mistrzów. Halo? Warszawa”.

Kamil Jabłczyński

Kamil Jabłczyński

Redaktor warszawa.naszemiasto.pl, z EXU współpracuje od 2019 roku. Interesuje się tematyką miejską, ale nie tylko warszawską. Lubi porównywać stolicę Polski z innymi miastami – przyglądać się zmianom infrastrukturalnym, komunikacyjnym i urbanizacyjnym. Obserwuje co, gdzie i dlaczego się buduje. Oprócz tego lubi podróże małe i duże, ale też sport, film oraz muzykę. Stara się jednak nie ograniczać w tematyce swoich tekstów.
News will be here