Ożywianie wielkich nazwisk polskiej literatury przestaje już zaskakiwać. Oczywiście, nie tylko my paramy się tego typu zajęciem – pośmiertne wydania właściwie nie są niczym dziwnym. Po tym, jak wielką furorę zrobiły znaleziska z Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich we Wrocławiu, gdzie w ręce badaczy wpadły niepublikowane dotąd teksty Marka Hłaski czy Rafała Wojaczka, także w Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza zrobiono remanent. Co ciekawe, „Cudowne przygody pana Pinzla rudego” początkowo zdawały się tekstem zupełnie innego autora. Ze strony Muzeum możemy dowiedzieć się, że:



Stary, zielony zeszyt, z odręcznym rysunkiem mężczyzny z jamnikiem i globusem na okładce, z nieukończonym tekstem „powieści fantastycznej” pt.: „Cudowne przygody pana Pinzla rudego” wiele lat leżał w warszawskim Muzeum Literatury w zbiorze rękopisów Jerzego Kamila Weintrauba – poety niemal zapomnianego.
Za znalezisko odpowiada Małgorzata Wichowska – kustosz muzeum. Co ciekawe, o istnieniu „Cudownych przygód…” wiedziała ona od kilkunastu lat. Potrzeba było jednak czasu, świetnego oka oraz znajomości literatury by doszło do olśnienia. Doszło do tego podczas katalogowania zbiorów Baczyńskiego. Charakterystyczny krój pisma i styl pisarski poety przypomniał o nieukończonej opowieści, jaką Wichowska znalazła przed laty. Dlaczego u Weintrauba? To przyjaciel Baczyńskiego, także poeta. Najpewniej wymieniali się wzajemnymi wrażeniami na temat swoich tekstów. Już to dawało przekonanie graniczące z pewnością. Pogłębiona analiza ostatecznie potwierdziła autorstwo powieści „Cudowne przygody pana Pinzla rudego”.
Bardzo pomocne okazały się podobieństwa do „Gimnazjum imienia Boobalka I”, które Baczyński napisał jeszcze przed wojną. Tekst młodego Warszawiaka bez wątpienia zainspirowany był kultowym „Ferdydurke”. „Cudowne przygody pana Pinzla rudego” także nie stronią od klimatycznego, karykaturalnego obrazu świata. Główny bohater jest nauczycielem geografii, a jego perypetie jedynie udowadniają, że wspominany przez kolegów Baczyńskiego z czasów szkolnych talent satyryczny nie był ani trochę przekłamany.