Na rynku serwisów streamingowy zrobiło się ostatnio dość tłoczno. Prężnie rozwija się Amazon Prime Video, HBO Go w końcu koncepcyjnie nadgoniło resztę, a lokalnie funkcjonuje też wiele innych platform. Próbowało (i wciąż próbuje) wielu, ale nikt raczej nie ma wątpliwości, że w tej branży dzieli i rządzi Netflix. Mimo niemal monopolistycznej pozycji dzieło życia Reeda Hastingsa przechodzi jednak trudny okres. Z jednej strony wydano w tym roku kilka miliardów dolarów na produkcje własne, które zawiodły jakościowo. Z drugiej zaś włodarzom serwisu coraz bardziej marzą się laury i wyróżnienia na czele z Oscarami. Szansa rzecz jasna jest – tym bardziej że firma z Los Gatos stale szuka możliwości rozwoju. Zadyszkę lidera rynku postanowił jednak wykorzystać niedawny sprzymierzeniec Netflixa – Walt Disney Company, które zapragnęło uruchomić własny serwis: Disney+.
Nie do końca można patrzeć na to, jak na rzucenie rękawicy potentatowi. Władze Disneya solidnie jednak przemyślały swoją decyzję, stopniowo wygaszając trwające już umowy z zewnętrznymi platformami. Zapewne zadowoleni nie będą z tego ci, którzy pokochali marvelowsko-netflixowskie seriale. “Daredevil”, “Jessica Jones”, “Punisher” i inne osadzone w tym uniwersum tytuły nie mają raczej przyszłości. Największą siłą Disney+ mają bowiem stanowić wyjątkowe marki w portfolio koncernu. Te zaś są bardzo różnorodne, zapewniając The Walt Disney Company ich pozycję na rynku. Mniej zorientowani mogą nie wiedzieć, ale słynąca z filmów z Myszką Miki wytwórnia jest obecnie największym rozrywkowym molochem na świecie. To już nie tylko słynne animacje i filmy o disneyowskich księżniczkach.
Disney+, czyli nieograniczone możliwości

Poza klasykami animowanymi, ich obecnie odgrzewanymi historiami oraz filmami aktorskimi do firmy założonej przez Walta Disneya należą także: słynny Pixar – prawdziwi giganci filmów animowanych, Marvel – komiksowa potęga, Lucasfilm – właściciele praw do “Gwiezdnych wojen”, a niebawem także wielkie 21st Century Fox. To ogromny potencjał, który już teraz stanowi przynajmniej połowę corocznego TOP10 najbardziej kasowych filmów. Disney+ miałoby natomiast w jednym miejscu zbierać wszystkie produkcje tych uznanych marek.
Jak na razie trzeba do nowego serwisu streamingowego podchodzić ostrożnym. Koncern już przed kilkoma laty zainwestował w technologie, które miały mu umożliwić stworzenie wielkiej platformy tego typu. Pierwsze oficjalne komunikaty o planach tworzenia własnego VOD pojawiły się w sierpniu 2017, ale ponad rok przyszło nam czekać na jakikolwiek konkret! Prace trwają w wyjątkowo sterylnych warunkach, a przepływ informacji jest silnie regulowany. Tak naprawdę informacja o tym, że serwis nazwany zostanie Disney+ to także świeża wiadomość. Podobnie jest z przewidywaną zawartością, która pochodzić będzie od wspomnianych firm zależnych od Walt Disney Company. Co jeszcze zapowiedział Bob Iger?
Więcej, mocniej, bardziej innowacyjnie?
Disney+ jako platforma ma stanowić potęgę treści. O ich różnorodność zadbają natomiast należący do Walt Disney Company podwykonawcy. Tym, co ma wyróżniać tę platformę, ma być system mikroplatform. Z zapowiedzi Igera wynika bowiem, że Disney+ będzie podchodzić do treści tematycznie. Disney, Pixar, Marvel, Gwiezdne wojny oraz National Geographic (własność 21st Century Fox) mają stanowić osobne działy. Ile będzie kosztować dostęp i czy rozdrobnienie się nie będzie zwykłą próbą wywindowania ceny za pełny pakiet? Z tym może być różnie. Jeśli jednak wierzyć prezesowi, Disney+ ma być tańsze od Netflixa.

Swoją drogą, nie widać w takim podejściu żadnej innowacyjności. Wręcz przeciwnie – przypomina to raczej pakiety w kablówkach, co stawia nowy serwis w dziwnym świetle. Staromodne podejście może jednak być odpowiedzią na krytykowany od dawna system przeglądania zasobów Netflixa. Niezbyt przejrzysty i generalnie nieułatwiający subskrybentom życia. Kontynuując porównania, do których podczas ogłaszania nowinek dążył Bob Iger, jego firma już pracuje nad ekskluzywnymi treściami, które trafią do serwisu. Może się zatem okazać, że podobieństw między obiema platformami będzie naprawdę wiele – ostatecznie o wyższości zadecyduje natomiast jakość. Oby, bo już teraz zapowiedziano między innymi seriale osadzone w świecie Gwiezdnych wojen czy Marvel Cinematic Universe.