Uma Thurman, Nicole Kidman, Kate Winslet, Rooney Mara, Penelope Cruz – Peter Lindbergh odsłania prawdziwą nagość gwiazd. Aż chce się powiedzieć – w końcu! Przed jego obiektywem stanęło 14 ulubionych kobiet Hollywood. Tych, które najbardziej ceni i podziwia, które w jego opinii mają osobowość i odwagę by być sobą.
Każda z kobiet prezentuje naturalne piękno, bez zbędnego retuszu. Czarno-białe portrety to powrót do bycia w końcu prawdziwą. Nie ma w nich zakłamania, jakie wdarło się do świata mody i gwiazd, które dyktują jak powinno się wyglądać i z czerwonego dywanu krzyczą sztucznym pięknem. To manifest, aby odciąć się od mylnego pojmowania piękna – wiecznej młodości i perfekcji, standaryzacji. I taka jest też rola kolejnej edycji kalendarza i przekaz jaki ma trafić do młodych pokoleń kobiet. To początek międzykulturowej dyskusji na temat piękna.
Portrety powstały w Stanach, Wielkiej Brytanii, Francji i Niemczech. Niewielki makijaż, stylizacja włosów, okrojona garderoba. Aktorki są po 40-tce, dojrzałe, doświadczone, z piękną historią i karierą, odwagą by się odsłonić. Wiadomo, że o wiele łatwiej było to zrobić przed obiektywem takiego mistrza jakim jest Lindbergh.
Jak co roku druk albumów jest bardzo okrojony i trafia do niezwykle wyselekcjonowanej grupy. Do Polski dotrze jedynie 150 sztuk.
Backstage z sesji: