O Impossible Foods zapewne słyszeliście już nieraz. Amerykańska firma powstała co prawda w roku 2011, ale świat usłyszał o niej dopiero pięć lat później, gdy po latach prób, badań i testów zaprezentowano Impossible Burger. Przedsięwzięcie Patricka Browna wzbudziło spore zainteresowanie, które jedynie zwiększył przemyślany marketing. Strategia wprowadzania polegała bowiem na głośnej premierze i bardzo ograniczonej dostępności ich burgerów stworzonych z roślin – jak brzmi hasło reklamowe na opakowaniu. Tam też w trzech punktach ujęto największe zalety produktu: 19g protein; żadnych hormonów czy antybiotyków, którymi faszeruje się zwierzęta idące na ubój; 0mg cholesterolu. Mamy więc zdrowe nie-mięso, o wartościach odżywczych tego prawdziwego, odzwierzęcego.
Niemożliwe stało się możliwe

Odstawiając na bok wojnę ideologiczną między mięsożercami a wegetarianami, Brown osiągnął coś, co zapewne docenimy w przyszłości. Być może bezmięsne burgery nie są wielkim odkryciem kulinarnym, choć z pewnością przewyższają serwowane wegetarianom sojowe burgery. Impossible Foods to jednak przede wszystkim technologia, która w trudnych klimatycznie czasach może zwyczajnie wyżywić ludzkość, gdy zajdzie taka konieczność. Nie snując jednak apokaliptycznych wizji – wspomniałem o ciekawym triku marketingowym, który z pewnością nie pozostał bez wpływu na popularność produktu.
Gdy Impossible Burger był już gotowy, zaprezentowano go bowiem z wielką pompą w… uznanej, nowojorskiej restauracji Momofuku Nishi Davida Changa. Po premierze w lipcu 2016 roku stopniowo poszerzano listę restauracji, dużą uwagę przykładając do miejsc, w których to wyjątkowe danie można było otrzymać. Z czasem liczba lokali serwujących nie-mięso od Impossible Foods rosła – pod koniec 2018 roku przekraczając już pięć tysięcy miejsc oraz wykraczając poza Stany Zjednoczone za sprawą obecności w Hongkongu. Ostatnim aktem promocji było nawiązanie współpracy z jednym z największych na świecie fast foodów – Burger Kingiem.
Nieunikniony krok naprzód

Popularność dań, w których Impossible Burger znalazło zastosowanie, była w amerykańskich restauracjach tak duża, że Impossible Foods podjęło kolejny krok. Ich sztandarowy produkt trafił do sklepów, gdzie tak naprawdę ważą się jego losy. O ile bowiem kilka tysięcy restauracji to klientela pozwalająca firmie się utrzymać, o tyle bezmięsne burgery w jadłospisie zwykłych ludzi są dla Impossible Foods celem nadrzędnym. Tu natomiast różnie może być…
Dla Amerykanów (ale nie tylko!) mięso jest nieodzownym elementem posiłku. Ba, to przecież w krajach anglosaskich jak nigdzie indziej zrodził się kult grillowania – barbecue ma tam wręcz wymiar kulturowy. Wiedzą o tym natomiast firmy, które na mięsie zarabiają i nie zawahają się tego wykorzystać. Nieprzypadkowo jeden z mniejszych fast foodów postanowił niedawno zakpić z wegetarian. W Arby’s wprowadzono przeciwieństwo Impossible Burgera – Marrot, czyli mięsne marchewki. Sieciówka zapowiedziała całą serię Megetables, czyli mięsnych warzyw, wyraźnie opowiadając się przeciw działaniom choćby Burger Kinga.
