Każdy z nas ma w swoim towarzystwie choć jednego znajomego, który podczas obiadu, czy kolacji nie ruszy swojego dania dopóki… nie zrobi mu zdjęcia. Po tym jeszcze tylko seria hashtagów z obowiązkowymi #foodporn i #instafood, odpowiedni filtr i po publikacji na Instagramie można już zabrać się za jedzenie.
[caption id="attachment_5446" align="aligncenter" width="900"]
Foto: Working Family Food[/caption]
Oto projekt, który w przewrotny sposób ukazuje brudną prawdę jaka często stoi za wymuskanymi fotkami w mediach społecznościowych. Idealnie dopracowane zdjęcia świeżo przygotowanych potraw zawsze wyglądają apetycznie i inspirująco. I choć fotki jedzenia, które potrafią przyprawiać nas o ślinotok wyglądają wręcz doskonale, to niekiedy warto zastanowić się co może znajdować się poza kadrem smartfona. Z takiego założenia wyszła firma Wren Kitchens, która w swojej kampanii „Kuchnia w której żyję: percepcja vs.rzeczywitość” zadając sobie jedno proste pytanie: „Jak bez filtrów, sprytnego edytowania i kadrowania wygląda pełen obraz tego co widzimy na zdjęciach?”
Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie zaprosili do współpracy 5 wpływowych bloggerów foodowych, z których każdy był rodzicem. Poprosili ich o pokazanie nie tylko fragmentów zdjęć jakie widzimy w mediach społecznościowych, ale i okoliczności w jakich powstają.
[caption id="attachment_5444" align="aligncenter" width="900"]
Foto: @sebsmummy83[/caption]
[caption id="attachment_5442" align="aligncenter" width="900"]
Foto: @Californiamuminlondon[/caption]
[caption id="attachment_5441" align="aligncenter" width="900"]
Foto: @buddingsmiles[/caption]
Blogerka Bridie by the Sea zamieściła zdjęcie, na którym pierwszy raz robiła muffinki ze swoim maluchem. Zaznaczyła przy tym, że najważniejsze było to, aby znaleźć równowagę i cieszyć się chwilami spędzanymi ze sobą niezależnie od bałaganu i chaosu. I chyba to w tym projekcie jest najważniejsze, choć niewidoczne na pierwszy rzut oka.
Więcej:
wrenkitchens.com
