To nie będzie tekst o genialnych szefach kuchni czy restauracjach, które zachwycają swoim menu największych smakoszy świata. To tekst o bentō – typowo japońskim posiłku na wynos, na Zachodzie znanym jako lunch box – oraz człowieku, który podchodzi do niego w bardzo nietypowy sposób. Bo czy ktokolwiek z nas pomyślałby, żeby – poza wygłupami – tworzyć obrazy z ryżu, warzyw, mięs i dodatków? Keisuke Umeda właśnie z tą myślą przygotowuje swoje codzienne posiłki. I tak od niemal ośmiu lat.
Z ekstrawagancją mu do twarzy

Keisuke Umeda to człowiek, którego nazwisko może dla niektórych czytelników brzmieć zaskakująco znajomo. Bynajmniej nie ma on jednak w swoim CV słynnych restauracji czy gastronomicznych wyróżnień. Umedę mogą natomiast kojarzyć miłośnicy... gier Nintendo. 37-letni projektant, absolwent Tokijskiego Uniwersytetu Sztuki, od 2007 roku pracował dla japońskiego giganta z branży gier, odpowiadając m.in. za wygląd postaci grach z serii "The Legend of Zelda", "Animal Crossing", "New Super Mario Bros." czy "Mario Kart". W niektórych kręgach Keisuke Umeda znany jest też ze względu na bardzo charakterystyczny wąs. Już to pokazuje, że artysta uwielbia iść pod prąd. Warto bowiem pamiętać, że zarost nie jest dobrze postrzegany w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Wracając jednak do bentō – zważywszy na wykształcenie i zainteresowania, nie dziwi fakt, że i w kuchni Keisuke Umeda dał się ponieść fantazji. Jak sam jednak mówi, tak naprawdę zaczął tworzyć lunch boxy, by poprawić swoje umiejętności kulinarne. Miał też dość żywienia się na mieście. Z czasem te zabawy w zupełnie nowej materii spodobały mu się na tyle, że zaczął coraz bardziej eksperymentować. Gdy koledzy z pracy zobaczyli jego pyszności, zmotywowali go do dalszego rozwijania pasji. Dzięki temu dziś Umeda może dumnie nazywać siebie najlepszym bentō-artystą na świecie. Zdjęcia jego posiłków były też tematem niejednej wystawy.
Bentō-obrazy można by jeść oczami

Tym, co wyróżnia bentō Umedy, jest oczywiście ich strona wizualna. Próżno szukać tu konkretnych motywów czy charakterystycznego stylu. Wiele zależy od tego, na co autor akurat ma ochotę oraz w jakim jest nastroju. Czasem odwołuje się w swych bentō-obrazach do dzieł sztuki, innym razem skupia się na barwnej kompozycji – nieraz decyduje się też na motywy humorystyczne. Sam fakt tak skrupulatnego rzeźbienia dzieł w żywności zasługuje natomiast na miano dziedziny sztuki. Na pierwszym miejscu Japończyk stawia jednak funkcjonalność – to nie zwykłe zabawy jedzeniem, a pieczołowite przygotowywanie posiłku. Cel jest prosty: cieszyć się lunchem. Wszystko, co znajduje się w pudełku, podczas pory obiadowej trafia więc prosto do żołądka autora.
Przygotowanie jednego zestawu bentō zajmuje Umedzie od 30 do około 60 minut.
Na uwagę zasługują choćby odniesienia do twórczości Pieta Mondriana czy Michała Anioła. Czasem fani zwracają artyście uwagę, że nie powinien ograniczać liczby składników posiłku jedynie z powodu wizualnej koncepcji. Ten jednak wie, co robi, stosując się do zasad shoku-iku. O ile ograniczanie się do konkretnych grup produktów może być niezdrowe, nie jest źle, jeśli poszczególne posiłki i dni tygodnia uzupełniają się wzajemnie. Dbałość o to, co zjada, była dla Umedy jednym z powodów, dla których w ogóle zaczął tworzyć własne bentō.
