Narty na środku pustyni to wbrew pozorom niekoniecznie wizja szalona. Piasek doskonale nadaje się do szusowania, choć w przypadku Trojeny zdecydowanie nie mówimy o tego typu zabawie. Kolejna z atrakcji Neomu już dziś rozbudza fantazje miłośników luksusu i aktywnego wypoczynku, obiecując niezwykły kurort narciarski wśród piasków Arabii Saudyjskiej.
Bliskowschodnie podejście do architektury nie przestaje mnie zadziwiać. Ich nietuzinkowe wizje zwykle mogą konkurować jedynie z pomysłami rodem z fantastyki naukowej. To bez wątpienia ziemia obiecana dla najambitniejszych architektów i najzdolniejszych inżynierów, choć z drugiej strony – nie sposób zachwycać się designem, jednocześnie milcząc na temat pobudek. Te zaś zawsze są takie same: ma być więcej, lepiej i drożej. Kolejne wieżowce mają bić rekordy wysokości, a pustynne realizacje mają przeczyć prawom natury dzięki gigantycznym inwestycjom. Trojena, podobnie jak The Line, należą do tej drugiej – znacznie bardziej niebezpiecznej grupy.
Neom powoli staje się miejscem z innej planety

Podczas gdy wiele osób – szczególnie polityków – obiecuje cuda na kiju, których w rzeczywistości nigdy nie zamierza zrealizować, Muhammad ibn Salman zwykle idzie pod prąd. Następca saudyjskiego tronu sukcesywnie, za wszelką cenę, dąży do realizacji najbardziej karkołomnego projektu w dziejach ludzkości... I pokazuje, jak powinno się budować nowy, wspaniały świat. Albo raczej: jak można to robić, mając nieprzebrane skarbce i wizje rzucające wyzwania najlepszym inżynierom oraz architektom świata.
To już nieco ponad pięć lat, odkąd saudyjski książę koronny ogłosił, że na jego rodzimej pustyni powstanie futurystyczna przestrzeń o nazwie Neom. W ten kształtujący się właśnie region na zachodzie kraju wpompowane mają być niebotyczne pieniądze. Mowa o nawet pięciuset miliardach dolarów. Celem jest natomiast stworzenie miejsca, jakiego na Ziemi nie ma. Data realizacji jest jednak, wbrew pozorom, stosunkowo nieodległa. To zaś może cieszyć miłośników architektury, choć mam wrażenie, że ludzkość powinna być raczej przerażona.
Trojena – kurort narciarski w sercu pustyni

Jeśli flagowe The Line, czyli niezwykła wariacja na temat miasta wertykalnego, ale rozciągniętego na długości siedemdziesięciu kilometrów, nie zrobiło na was wrażenia, być może Trojena podoła temu zadaniu. Będzie to bowiem jedyny w swoim rodzaju kurort narciarski, którego goście z pewnością docenią wszechobecny luksus i atrakcje, jakich nie spodziewaliby się na pustyni. Kolejny element Neomu ma zostać zlokalizowany nieopodal Tabuku – miasta w północno-zachodniej Arabii Saudyjskiej.
Na obszarze o łącznej powierzchni przekraczającej tysiąc czterysta kilometrów kwadratowych, gdzie najwyższe szczyty sięgają nawet dwóch tysięcy sześciuset metrów, ma powstać najnowocześniejszych tego typu kompleks, który zaoferuje gościom ponad trzydzieści kilometrów zróżnicowanych tras narciarskich. Nieprzypadkowo zresztą Trojena jest obok The Line jedną z kluczowych inwestycji tamtejszej monarchii. Arabia Saudyjska zorganizuje bowiem Zimowe Igrzyska Azjatyckie w 2029 roku. Nie ma więc szans, by Trojena nie powstała.

Kompleks ma zostać podzielony sześć stref, zapewniając różnorodne doznania – a więc stwarzając szansę, by dogodzić szerszemu gronu gości. Twórcy zarzekają się przy tym, że Trojena ma być napędzana energią odnawialną. To zaś rzecz niezwykle ciekawa, zwłaszcza gdy zapowiadają ją petrodolarowe mocarstwa. Nie trzeba daleko sięgać pamięcią, by zobaczyć, jak wyglądało to w przypadku organizowanych przez Katar piłkarskich mistrzostw świata.
W tamtym przypadku skandal gonił skandal, a kłamstwa dotyczące zielonych aspektów imprezy miały bardzo krótkie nogi. Wiadomo też o niebywałym jak na XXI wiek wyzysku, który towarzyszył organizacji. Jeśli przysłuchać się zapowiedziom, jakoby Trojena miała zostać wzniesiona w ciągu trzech lat, trudno oczekiwać innego podejścia do zdrowia i życia taniej siły roboczej z Azji Południowej, na której barkach kompleks zapewne powstanie.
Znacie moje zdanie na temat tego typu inwestycji
Marcin Wicha wydał kiedyś książkę o niezwykle mocnym (w moim odczuciu) przekazie, zatytułowaną “Jak przestałem kochać design”. Biorąc pod uwagę liczbę przesadnych, pseudofuturystycznych pomysłów rodem z Bliskiego Wschodu, którymi coraz częściej przychodzi nam się zachwycać, zaczynam czuć się podobnie. Nie tak dawno w nieco ogólniejszym tekście wspominałem o modelowych miastach, które na potęgę projektowane są przez chociażby Baharasha Bagheriana. Jemu podobnych jest zresztą więcej, ale to właśnie plany kreślone na zlecenie Muhammada ibn Salmana szczerze mnie przerażają.
Wiadomo bowiem, że akurat on nie zawaha się ich realizować – za wszelką cenę. Tymczasem Trojena zdaje się kolejnym projektem nastawionym jedynie na udowodnienie czegoś światu. Swoistym wyzwaniem, które Saudyjczycy rzucają naturze, bo kto bogatemu zabroni? I tak oto na stronie poświęconej projektowi możemy przeczytać o wyznaczaniu nowego kierunku rozwoju. O technicznie zaawansowanych obiektach przyszłości, które mają ziścić najskrytsze marzenia technoutopijne, zarazem dając możnym tego świata jeszcze więcej władzy. Jednak tego ostatniego, z wiadomych względów, w broszurkach nie umieszczają.