News will be here
Wyspy ciepła zmorą polskich miast

Za nami kolejna fala upałów. Niewykluczone, że nie ostatnia. Zmiany klimatyczne to coś, co już się dzieje, przez co częściej latem pojawiają się kilkudniowe fale z upalnymi temperaturami przerywane ulewnymi deszczami. Jak (i czy w ogóle) radzą sobie z tym polskie miasta, a jak to wygląda za granicą?

Niestety większość miast raczej sobie nie radzi. Odpowiedzialne są za to wyspy ciepła, czyli miejsca, które szczególnie nagrzewają się z gorące dni. Co na przykład? Jedną z charakterystycznych cech, zwłaszcza mniejszych, powiatowych miejscowości jest zabetonowany rynek. Nie do końca wiadomo, skąd się wziął ten trend. Być może ma korzenie jeszcze w czasach komunizmu. Taniej było zabetonować niż utrzymywać zieleń i ogrodników, co dodatkowo kojarzyło się z burżuazją. Budowano więc wielkie betonowe symbole władzy jak chociażby Plac Konstytucji w sercu Warszawy. Niestety kolejne władze, już po 1989 roku, nie były lepsze.

Wyspy ciepła w całym mieście

Zdjęcie rynku i ratusza w Königshütte (Chorzów) na pocztówce z 1919 roku, fot. Muzeum Śląskie (digitalizacja J. Mężyk)

Plac Konstytucji to nadal wielki betonowy koszmarek, a równie kompromitującą wyspą gorąca, kiedy wychodzi słońce, jest Plac Bankowy przed samym miejskim ratuszem. Dwa lata temu zorganizowano tam strefę relaksu. Wyszła kompromitacja z kilkoma paletami i roślinami. Plotki jednak głosiły, że była to próba przed tym, by to otoczenie zmienić. Nie wiem, czemu brakuje władzom stolicy do tego woli i przed ratuszem jest właśnie taka wyspa ciepła.

Kolejnym podobnym przykładem w Warszawie jest Plac Trzech Krzyży. Przed wojną i w XIX wieku pełen zieleni. Tu trzeba oddać władzom miasta, że w końcu chciały zwiększenia ilości zieleni przy okazji przebudowy, ale część projektu zablokował tym razem… mazowiecki konserwator zabytków. ZDM wciąż negocjuje kształt przebudowy. Możemy też spojrzeć chociażby na to, jak w XIX wieku wyglądał rynek Chorzowa – wówczas Königshütte.

W latach 70. XX wieku poważnie przekształcony poprzez wyburzenie części zabudowy i wzniesienie estakady nad jego płytą; w latach 2017–2019 przeprowadzono natomiast rewitalizację płyty rynku. Efekt nie jest jednak zbyt oszałamiający. Tak to wygląda (patrz niżej) po jednej stronie estakady, po drugiej jest węzeł przesiadkowy komunikacji miejskiej, o czym pisał chociażby Spider’s Web.

Kolejne miasta zabetonowane, ale będą zmiany?

Szukając dalej, jeśli przejrzymy rynki Skierniewic, Piaseczna, Chorzowa, zajrzymy do Łodzi (chociażby Plac Dąbrowskiego) czy Radomia, zobaczymy wielkie betonowe place. Dodatkowo często pozbawione w ogóle miejsc, gdzie można usiąść czy odpocząć. W ogóle nie wiadomo, o co w nich chodzi. Część miast jak Skierniewice czy Piaseczno na szczęście przymierza się do kolejnej przebudowy. Do zwiększenia materii biologicznie czynnej na rynku.

A przecież to właśnie drzewa sprawiają, że w gorące dni w cieniu możemy odpocząć w temperaturze o niemal kilkanaście stopni niższej. Do także element dbania o bezpieczeństwo obywateli. W upale przecież osoby starsze czy z chorobami serca są narażone na niebezpieczeństwo. Wspomniane Skierniewice to jeden z przypadków, kiedy władze poszły po rozum do głowy. W 2019 roku w mieście były problemy z wodą.

Na Zachodzie wiedzą, że drzewa to nie tylko cień i niższe temperatury

Temperatury w mieście – beton kontra zieleń, fot. Twitter

Są one także ważnym elementem gospodarki wodnej. Odparowują wodę i zapewniają nawodnienie bardziej suchych okolic podobnie jak trawniki. Problemy z wodą miały rozwiązywać też rządowe programy. Wśród nich hucznie zapowiadany program oczek wodnych i wewnętrznej retencji. Obecnie z deszczówki odzyskujemy bardzo małą ilość wody i nie słychać, aby się to zmieniało. Na mniejszą skalę, wróćmy na chwilę do Warszawy, miasto opracowuje też projekt dla ostatniego etapu budowy kolektora Wiślanego.

Nowy kolektor, poza swoją podstawową rolą, będzie także magazynować nadmiar wód opadowych, ograniczając ryzyko podtopień oraz zmniejszając uruchamianie się tak zwanych przelewów burzowych do Wisły. To ważny element gospodarki wodnej. Jeśli jednak chodzi o rynki i tworzące się na nich wyspy ciepła, nadal nie wszyscy to rozumieją. Całkiem niedawno do miast z zabetonowanym rynkiem zamiast drzew dołączył Parczew. I tak w koło Macieju…

Fot na bannerze: Wyspy ciepła w Warszawie – Plac Bankowy, fot Adrian Grycuk

Kamil Jabłczyński

Kamil Jabłczyński

Redaktor warszawa.naszemiasto.pl, z EXU współpracuje od 2019 roku. Interesuje się tematyką miejską, ale nie tylko warszawską. Lubi porównywać stolicę Polski z innymi miastami – przyglądać się zmianom infrastrukturalnym, komunikacyjnym i urbanizacyjnym. Obserwuje co, gdzie i dlaczego się buduje. Oprócz tego lubi podróże małe i duże, ale też sport, film oraz muzykę. Stara się jednak nie ograniczać w tematyce swoich tekstów.
News will be here