News will be here
Fot. American Film Festival 2022

W dniach 8-13 listopada 2022 roku we Wrocławiu odbyła się kolejna edycja American Film Festivalu. Które produkcje prezentowane w kinie Nowe Horyzonty okazały się największym zaskoczeniem?

Jak co roku przez kilka listopadowych dni wrocławskie kino Nowe Horyzonty pokazywało przedpremierowo wyczekiwane hity, retrospektywy uznanych klasyków i intrygujące pozycje niezależne kina amerykańskiego. American Film Festival w tym roku odbywał się po raz trzynasty, a na ekranach można było obejrzeć aż osiemdziesiąt osiem filmów.

Od 8 do 13 listopada obejrzałem we Wrocławiu dwadzieścia jeden pełnometrażowych filmów (i dwa shorty), z których spróbowałem wybrać pięć moim zdaniem najciekawszych. Oto moje typy – mniej oczywiste, pomijając tytuły z retrospektywy Roberta Altmana (którego “Gracza” niezmiennie polecam!) czy największe hity, które niedługo wejdą do kin (o “Wielorybie” czy “Do ostatniej kości” jeszcze przeczytacie bliżej oficjalnej polskiej premiery).


5. “I Love My Dad” (reż. James Morosini)

Fragment plakatu do filmu “I Love My Dad” (reż. James Morosini, 2022), fot. Magnolia Pictures

Komedia “I Love My Dad” powstała na kanwie prawdziwych wydarzeń, co samo w sobie jest dość absurdalne. James Morosini opowiada o zagubionym życiowo chłopaku (w tej roli sam reżyser), który odciął się od ojca (Patton Oswalt). Ten jednak nie przestaje w wysiłkach, by nawiązać kontakt z synem za wszelką cenę. Tworzy fałszywą tożsamość i podszywając się pod dziewczynę z internetu, nawiązuje bliską relację z chłopakiem. Młody mężczyzna po próbie samobójczej, pozbawiony znajomych i żyjący z matką, z miejsca zakochuje się w tajemniczej piękności.

Sprawy się komplikują, a zdesperowany ojciec postanawia do końca grać swą rolę. “I Love My Dad” to przystępna komedia pełna absurdalnego humoru, która jest uwiarygodniona przez świetną kreację aktorską Pattona Oswalta. Film po American Film Festival najprawdopodobniej będzie miał szeroką dystrybucję kinową, więc w ramach odstresowującego wieczoru w gronie znajomych zdecydowanie warto się z nim zapoznać. O ile nie przeszkadza wam wysokie stężenie cringe’u.


4. “PEZ-tępca. Wyjęty spod prawa” (reż. Amy Storkel, Bryan Storkel)

Kadr z filmu “PEZ-tępca. Wyjęty spod prawa” (reż. Amy Storkel/Bryan Storkel, 2022), fot. Gravitas Ventures

“Pez-tępca. Wyjęty spod prawa” to kolejny przykład, że najlepsze historie pisze życie – trzeba je potem tylko odpowiednio sprzedać światu kina. Film dokumentalny małżeństwa Storkelów opowiada o mężczyźnie, który wykorzystując kruczki w prawie celnym, dorobił się majątku na sprowadzaniu z zagranicy PEZ-ów. Te podajniki do cukierków o charakterystycznym kształcie są niezwykle popularne wśród kolekcjonerów, którzy za nieznane wzory byli w stanie słono zapłacić.

Historia jest momentami absurdalna (przedstawiciele PEZ USA opłacili detektywów, by śledzili bohatera filmu), brodacz z głową do interesów to poczciwina, którego losem trudno się nie przejąć (zwłaszcza widząc urywki jego relacji z żoną). Całość została natomiast opakowana w atrakcyjną formę, która sprawia, że dokument momentami ogląda się jak najlepszą komedię. Film otrzymał nagrodę publiczności w sekcji American Docs i wybór ten nikogo nie powinien dziwić.


3. “Na złej drodze” (reż. John Patton Ford)

Kadr z filmu “Na złej drodze” (reż. John Patton Ford, 2022), fot. Roadside Attractions

Aubrey Plaza w roli głównej i dość prosta historia o pogoni za lepszej jakości życiem. Gdy dorywcza praca przynosi jedynie frustrację i nie wystarcza na spłatę studenckiego kredytu, Emily chwyta się wszystkiego, by wykaraskać się z finansowych kłopotów. Zarówno pod względem fabuły, jak i formy, nie ma tu fajerwerków, ale całość jest opowiedziana wciągająco i konsekwentnie.

Film Johna Pattona Forda ma zniuansowaną, charyzmatyczną bohaterkę i nie ucieka się do prostych chwytów, by zaskarbić sobie sympatię widza (łatwo byłoby zrobić z bohaterki ofiarę systemu/błędów młodości, a zamiast tego twardo stawia ona czoła rzeczywistości). “Na złej drodze” to film, którego synonimem mogłoby być określenie sprawne rzemiosło – i czasem tyle w zupełności wystarczy.


2. “Marcel Muszelka w różowych bucikach” (reż. Dean Fleischer-Camp)

Marcel Muszelka w różowych bucikach, Dean Fleischer-Camp, 2021, A24, American Film Festival 2022
Kadr z filmu “Marcel Muszelka w różowych bucikach” (reż. Dean Fleischer-Camp, 2021), fot. A24

Pełnometrażowa poklatkowa animacja udająca dokument, która wyrosła z popularnego, trzyminutowego shorta. Tytułowy Marcel Muszelka zadebiutował na YouTube w 2010 roku. Przygody uroczej muszelki z okiem, ustami i nóżkami stały się viralem – film ma trzydzieści trzy miliony odsłon i doczekał się dwóch sequeli. “Marcel Muszelka w różowych bucikach” to pełnometrażowa wersja wykorzystująca watki ze wszystkich trzech poprzednich filmików i prezentująca nową, rozbudowaną historię.

Niektóre żarty się powtarzają, ale właśnie dopiero w półtoragodzinnej produkcji mają szansę wybrzmieć – osadzone w kontekście działają inaczej, a budżet zapewniony przez wytwórnię A24 sprawia, że Marcel wygląda lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Charakterystyczny głos Marcela to dalej dzieło Jenny Slate, która – tak jak reżyser Dean Fleischer-Camp – związana jest z przygodami Muszelki od początku. Całość to film, którego nie sposób nie pokochać – uroczy, wzruszający, pełen ciepła, które niczym najlepszy kocyk otula nie tylko ciało, ale i rozgrzewa serce.


1. “Sumienie Josepha Chambersa” (reż. Robert Machoian)

Sumienie Josepha Chambersa, Robert Machoian, 2022, American Film Festival 2022
Kadr z filmu “Sumienie Josepha Chambersa” (reż. Robert Machoian, 2022), fot. Tribeca Film Festival

“Zabójstwo dwojga kochanków” jest moim filmowym odkryciem dekady (produkcja dostępna obecnie na polskim HBO Max, a premierowo pokazywana na American Film Festival 2020). Nic dziwnego, że kolejny film Roberta Machoiana w repertuarze AFF 2022 był dla mnie prawdziwym wydarzeniem. W “Sumieniu Josepha Chambersa” powraca w głównej roli Clayne Crawford. Ponownie wciela się w ojca i męża – tym razem jednak podąża za własną ambicją.

Chcąc zaimponować rodzinie ukochanej, postanawia nauczyć się polować. O świcie wychodzi z domu, pożycza strzelbę od kumpla i zapuszcza się w leśną gęstwinę. Wyprawa do lasu odmieni go na zawsze, pozwoli bowiem skonfrontować się z najmroczniejszą stroną jego osobowości i podjąć kluczowe decyzje na temat własnego człowieczeństwa. Specjalnie nie streszczam fabuły, bo film zgrabnie zmienia tonacje i igra z oczekiwaniami widza. Raz zaskoczy niemal slapstickowym humorem, by w następnej chwili zmrozić krew w żyłach.

“Sumienie Josepha Chambersa” to skromny film o facecie w lesie, który emocjonalnie działa lepiej niż niejedno wielkie hollywoodzkie widowisko nastawione na wyciskanie łez. Podobnie jak w “Zabójstwie dwojga kochanków” Machoian doskonale operuje bowiem klimatem, nawet w pozornie spokojnych obrazach budząc podskórne napięcie.

Jan Sławiński

Jan Sławiński

Absolwent Filmoznawstwa (I i II stopień) oraz Tekstów Kultury (II stopień) na Uniwersytecie Jagiellońskim. Publikuje w internecie, prasie specjalistycznej („Ekrany”, „Czas Literatury”, „Zeszyty Komiksowe”) oraz tomach zbiorowych („1000 filmów, które tworzą historię kina”, „Poszukiwacze zaginionych znaczeń”). Od ponad dziesięciu lat prowadzi autorskiego bloga jako Anonimowy Grzybiarz.
News will be here