News will be here
Numérnabis (Jamel Debbouze), Asterix (Christian Clavier) i Obelix (Gérard Depardieu) w scenie z filmu "Asterix i Obelix: Misja Kleopatra" (reż. Alain Chabat, 2002), fot. Miramax

Na ekrany kin po jedenastu latach przerwy wchodzi piąta aktorska adaptacja komiksów o dzielnych Galach. Tym razem Asterix i Obelix wyruszają do Chin. Z tej okazji przypominamy wcześniejsze filmowe przygody o amatorach magicznego napoju z naciskiem na kultową "Misję Kleopatrę".

Jest rok 50. przed naszą erą. Cała Galia została podbita przez Rzymian... Cała? Nie! Jedna, jedyna osada, zamieszkała przez nieugiętych Galów, wciąż stawia opór najeźdźcom i uprzykrza życie legionom rzymskim stacjonującym w obozach Rabarbarum, Akwarium, Relanium i Delirium…

Słowa te padły z ekranu po raz pierwszy już w roku 1967. To zaledwie osiem lat po debiucie komiksowej serii na łamach magazynu “Pilote”. Do 1994 Asterix i Obelix pojawili się natomiast w sześciu kolejnych animacjach. Wszystkie, za wyjątkiem jednej, dość wiernie podążały za materiałem źródłowym – albumami komiksowymi René Goscinny’ego i Alberta Uderzo.

Asterix i Obelix – nie tylko komiks

Asterix, Obelix, René Goscinny, Albert Uderzo, Egmont
Grafika promująca komiksy o Asterixie (rys. Albert Uderzo), fot. Egmont

Wspomnianym wyjątkiem było “Dwanaście prac Asterixa” z 1976 roku. Film, w którym Cezar wyznacza Galom dwanaście zadań do wykonania, uznawany jest dziś za najlepszą animację o dzielnych Galach. Mimo że fabuła nie bazowała na żadnej ze znanych historyjek, to za scenariusz i reżyserię odpowiadali ojcowie popularnej serii. Nic więc dziwnego, że klimat, humor i postacie były żywcem wyjęte z komiksu.

Nawet mimo epizodycznego charakteru filmu (od zadania do zadania) kolejne misje, z którymi mierzą się Asterix i Obelix, skrzą się humorem i kreatywnością. Wystarczy wspomnieć tylko jeden absurdalny segment, w którym bohaterowie odwiedzają Dom, który czyni szalonym. Piękna satyra na biurokrację, która nie straciła na świeżości przez niemal pięćdziesiąt lat od premiery animacji.

W sumie powstały jeszcze trzy filmy animowane (dwa najnowsze zrealizowane w technice 3D). Należy do tego dodać pięć produkcji aktorskich (wchodzących na ekrany kin od 1999 roku), a także serialowy spin-off o Idefixie (2021). W planach jest również animowany serial, za który odpowiadać będzie sam Alain Chabat. To reżyser najlepszej i najpopularniejszej odsłony cyklu, czyli “Asterixa i Obelixa: Misji Kleopatry” (2002).

Jak to jest być skrybą?

Asterix i Obelix: Misja Kleopatra, Alain Chabat, 2002, Miramax
Kadr z filmu “Asterix i Obelix: Misja Kleopatra” (reż. Alain Chabat, 2002), fot. Miramax

Pomysł na niniejszy tekst na przestrzeni zaledwie kilku dni ewoluował o wiele bardziej niż seria o Asterixie na łamach ponad czterdziestu albumów, jakie powstały od roku 1961 roku. Początkowo chciałem napisać o wszystkich adaptacjach komiksów René Goscinny’ego. Jednak same filmy i seriale o Asterixie to piętnaście produkcji, a należałoby dodać do tego drugie tyle filmowych opowieści o Lucky Luke’u, kilka adaptacji Iznoguda, najlepiej wspomnieć też o adaptacjach książek o Mikołajku…

Krótko mówiąc: kompleksowe i merytoryczne opisanie tak dużej ilości materiału stanowiło wyzwanie, które mnie przerosło. A skoro tekst miał być opublikowany z okazji premiery filmu “Asterix i Obelix: Imperium Smoka”, postanowiłem skupić się na Galach. Porzuciłem tym samym ambicje przeglądu produkcji o kowboju szybszym niż własny cień czy wielkim wezyrze, który chciał być kalifem w miejsce kalifa. Opisywanie pokrótce kolejnych filmów o Galach wydawało mi się jednak zadaniem... równie żmudnym, co niepotrzebnym.

Mowa bowiem o produkcjach, które na przestrzeni lat niewiele się zmieniły, dość wiernie podążały za komiksowym pierwowzorem. Jasne, kolejne filmy były coraz lepsze technicznie (z czasem tradycyjną animację zastąpiła technika 3D), a niekiedy obierały własną drogę (jak wspomniane “Dwanaście prac Asterixa” czy “Tajemnica magicznego wywaru” z 2018 roku). Mimo to wciąż powtarzały schemat znany z komiksów i niezmienny od kilkudziesięciu lat. W adaptowaniu komiksów bardziej kreatywne okazywały się wersje aktorskie, co jednak bywało bronią obosieczną.

Magiczny napój daje wyjątkową siłę…

Misja Kleopatra, Alain Chabat, 2002, Miramax
Kadr z filmu “Asterix i Obelix: Misja Kleopatra”, fot. Miramax

Oglądając w kinie film “Asterix i Obelix kontra Cezar” (1999), miałem siedem lat i chyba nie znałem jeszcze komiksowych przygód Galów. Pamiętam, że seans mi się podobał, wrażenie robiła warstwa realizacyjna, a humor trafiał w małoletnie gusta. Zresztą później miałem go na DVD (w wersji dołączonej do jakiejś gazety, podobnie jak wiele animacji o Galach) i oglądałem wielokrotnie. Dziś może nie robi takiego wrażenia, ale śmiem zasugerować, że zestarzał się o wiele lepiej niż nowszy “Asterix i Obelix w służbie Jej Królewskiej Mości” (2012). Wciąż da się go oglądać bez poczucia zażenowania miernymi żartami, fabuła jest ustrukturyzowana, a dopracowane efekty (rzadziej korzystające z komputera) do dziś wyglądają przyzwoicie.

Potem nastąpiła premiera “Asterixa i Obelixa: Misji Kleopatry” (2002) i wszystko się zmieniło. Kreatywne tłumaczenie Bartosza Wierzbięty (odpowiadającego wcześniej za równie udane linijki do “Shreka”) sprawiło, że film stał się absolutnie kultowy w naszym kraju. Wśród rodaków radził sobie równie dobrze (w momencie premiery był jednym z najchętniej oglądanych filmów w powojennej Francji), jednak specyficzne tłumaczenie oraz obsada dubbingowa sprawiły, że wiele tekstów funkcjonuje do dziś nie tylko w memach, ale i życiu codziennym. Nie wiem, czy ekipa odpowiedzialna za polski dubbing piła magiczny napój, ale udało im się dokonać czegoś absolutnie niebywałego. “Misja Kleopatra” to jeden z tych filmów, których się nie przełącza, gdy przypadkiem lecą w telewizji.

Kultowe teksty i nowa jakość

Od 2002 roku wiadomo, że lew nie sprzymierza się z kojotem, langusta, gdyby mogła, jadłaby dżem, a do tańca – najczęściej – trzeba dwojga (bo inaczej co to za taniec). Życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość, życie to tak udany polski dubbing. Chyba nie ma innego filmu, który zyskiwałby aż tyle dzięki przekładowi. Oryginalny scenariusz dba o to, by komediowe sekwencje następowały jedna po drugiej. Taka skeczowa struktura sprawia natomiast, że nagromadzenie żartów nie daje widzowi chwili oddechu.

Nawet jeśli jeden czy dwa okażą się gorsze, to w kolejce jest pięć następnych, które mogą trafić w punkt. Poczucie humoru to jednak rzecz względna, więc okropne suchary przewijają się tu z błyskotliwymi grami słownymi. Tymczasem w tłumaczeniu Wierzbięty nie brak błyskotliwych odniesień do polskiej rzeczywistości. W momencie premiery drugich aktorskich przygód Asterixa i Obelixa było to coś świeżego. Paradoksalnie sukces “Misji Kleopatry” wprowadził modę na tego typu tłumaczenia, lecz te szybko zjadły własny ogon.

…albo odbija się czkawką

Asterix na olimpiadzie, Thomas Langmann, Frédéric Forestier, 2008, Pathé-Frères
Kadr z filmu “Asterix na olimpiadzie” (reż. Thomas Langmann, Frédéric Forestier, 2008), fot. Pathé-Frères

Dziś patrzy się na to mniej przychylnie: jest tego tak dużo, że zwyczajnie mamy dość, część żartów jest przekładana na nasze na siłę, a wszelkie odniesienia do tu i teraz szybko się deaktualizują. Niestety dokładnie tak stało się w przypadku dwóch kolejnych aktorskich filmów o Galach. “Asterix na olimpiadzie” (2008) oraz wspomniany już “Asterix i Obelix w służbie Jej Królewskiej Mości”, choć młodsze niż “Misja Kleopatra”, zestarzały się o wiele gorzej.

Po części problemem jest polski przekład, próbujący za wszelką cenę dorównać wersji Wierzbięty z 2002 roku, ale i sama jakość oryginalnych filmów. Zmienił się aktor grający Asterixa, scenariusze stały się bałaganiarskie, traktujące komiksowy pierwowzór jako punkt wyjścia do epizodycznej serii skeczów. W “Misji Kleopatrze” było podobnie, jednak ani przez chwilę nie uciekał główny wątek (budowa pałacu), a humorystyczne sceny często wnosiły coś do fabuły lub postaci.

Mam wrażenie, że z dwoma kolejnymi filmami te ambicje ustąpiły miejsca próbie wciśnięcia do filmów jak największej liczby żartów i odniesień do współczesności. Te pojawiały się zarówno w komiksach, jak i filmie Alaina Chabata (chyba nie da się uciec od tych porównań, wybaczcie), jednak były subtelnym dodatkiem, a nie główną atrakcją. Dodając do tego mnóstwo gościnnych występów gwiazd (scena finałowa “Asterixa na olimpiadzie” to nic innego jak upychanie na siłę jak najwięcej znanych twarzy, którymi można reklamować film) otrzymujemy wręcz produkty filmopodobne.

Smutny efekt marketingowej kalkulacji, która ma niewiele wspólnego z magią komiksowego pierwowzoru. Szkoda, że tak bogata franczyza stała się bezduszną maszynką do zarabiania pieniędzy. Nikt już nawet nie ukrywa, że chodzi o opowiedzenie historii czy przeniesienie komiksów na ekran z powodu twórczej potrzeby. Na szczęście animacje radzą sobie jednak o wiele lepiej.

“Asterix i Obelix: Imperium Smoka” – nowa nadzieja?

Asterix i Obelix: Imperium Smoka, Guillaume Canet, 2023, Pathé Distribution
Grafika promująca film “Asterix i Obelix: Imperium Smoka” (reż. Guillaume Canet, 2023), fot. Pathé Distribution

“Asterixa i Obelixa: Imperium Smoka” obejrzę więc z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony mam nadzieję, że ktoś wyciągnie wnioski z dwóch poprzednich, nieudanych adaptacji. Że zrozumie, co w komiksie Goscinny’ego i Uderzo było kluczem do sukcesu. Że pozwoli historii dzielnych Galów być czymś więcej niż zbiorem skeczów, wymuszonych nawiązań do współczesności i popkultury oraz zbędną rewią gwiazd. Z drugiej boję się, że w kinie komercyjnym przez ostatnich jedenaście lat tak naprawdę niewiele się zmieniło. Promowanie filmu twarzami piosenkarki Angèle i piłkarza Zlatana Ibrahimovica nie wróży dobrze. Ale nadzieja umiera ostatnia.

Jan Sławiński

Jan Sławiński

Absolwent Filmoznawstwa (I i II stopień) oraz Tekstów Kultury (II stopień) na Uniwersytecie Jagiellońskim. Publikuje w internecie, prasie specjalistycznej („Ekrany”, „Czas Literatury”, „Zeszyty Komiksowe”) oraz tomach zbiorowych („1000 filmów, które tworzą historię kina”, „Poszukiwacze zaginionych znaczeń”). Od ponad dziesięciu lat prowadzi autorskiego bloga jako Anonimowy Grzybiarz.
News will be here