News will be here
Kadr z filmu “Dzika noc” (reż. Tommy Wirkola, 2022), fot. Universal Pictures

W kinach nowy film twórcy “Zombie SS” oraz “Jasia i Małgosi: Łowców czarownic”. Tym razem Tommy Wirkola bierze na warsztat wigilijną noc oraz Świętego Mikołaja. Jest krwawo, śmiesznie i jeszcze bardziej krwawo. Zapraszamy do recenzji filmu “Dzika noc”.

Święty Mikołaj (David Harbour) ma dość. Woli topić smutki w kolejnych kuflach piwa, niż konfrontować się ze smutną rzeczywistością: coraz mniej dzieci w niego wierzy, a prezenty nie dają tyle radości co kiedyś. Kolejny raz zarzuca jednak worek na plecy i nocą rusza w miasto. Podjadając pierniczki w jednym z domów, przypadkowo natyka się na włamywaczy, którzy wzięli zakładników. Czy siwemu brodaczowi uda się uratować bogatą rodzinę? Na to pytanie odpowiada “Dzika noc”.

Kino świąteczne z twistem

Dzika noc, Tommy Wirkola, 2022, Universal Pictures
Kadr z filmu “Dzika noc” (reż. Tommy Wirkola, 2022), fot. Universal Pictures

Film Tommy’ego Wirkoli to w pewnym stopniu klasyczny przykład kina świątecznego. Mamy tu skłóconą rodzinę, która w wigilijnej atmosferze będzie musiała się pogodzić i przebaczyć sobie liczne winy. Nie będzie to łatwe, bo familia bogaczy ma za uszami naprawdę wiele, a chciwość zastępuje miłość. Niemal bez wyjątku okropne postacie to tylko wierzchołek góry lodowej.

“Dzika noc” momentami przypomina najgorsze filmy świąteczne, te pisane i reżyserowane z automatu. Zwłaszcza na początku nie brakuje cringe’u oraz dialogów, od których puchną uszy. Na szczęście tonacja zmienia się jednak wraz z pierwszym trupem. Gdy tylko Święty Mikołaj rusza na ratunek, generyczne kino świąteczne zmienia się w krwawy festiwal przemocy. Jest ona na tyle kreatywna, a liczba zgonów tak imponująca, że szybko dajemy się porwać szaleństwu “Dzikiej nocy”.

Nie brakuje kilku niezłych tekstów, obowiązkowo nawiązujących do bożonarodzeniowego klimatu czy popkultury. Film Wirkoli jest prosty, ale oglądanie Davida Harboura w stroju Świętego Mikołaja, który nie ma litości dla niegrzecznych chłopców, daje masę satysfakcji dzięki pomysłowemu ogrywaniu świątecznych rekwizytów. Bronią w rękach Mikołaja stają się girlandy, choinkowe lampki, śnieżki i cukrowe laski. Jest też cała sekwencja parafrazująca klasykę, czyli “Kevina samego w domu”.

“Dzika noc”, krwawa noc, śmiechu moc

Dzika noc, Tommy Wirkola, 2022, Universal Pictures
Kadr z filmu “Dzika noc”, fot. Universal Pictures

Krew leje się gęsto, a widzowie pękają ze śmiechu. Ostrzegam wrażliwych: dosadność brutalnych scen może niektórych odrzucić, jednak całość jest wzięta w humorystyczny nawias. “Dzika noc” to film pod wieloma względami banalny, który jednocześnie daje masę odbiorczej satysfakcji. Oczywiście pod warunkiem, że kupimy tę specyficzną konwencję. Nie każdego może bowiem przekonać Święty Mikołaj, który bez zająknięcia eliminuje kolejnych bandziorów w spektakularnie brutalny sposób.

Jeśli jednak elementy gore wam nie wadzą, lubicie kino, gdzie dużo się dzieje, a od filmu wymagacie przede wszystkim rozrywki, to “Dzika noc” może być dla Was najlepszą propozycją grudnia. Co ważne, w dynamicznej formie i przeładowaniu akcją nie gubią się emocje i świąteczne przesłanie – to uniwersalne, które może jest banalne, ale przy odrobinie wzruszającej muzyki potrafi chwycić za serce. Polecam “Dziką noc”, bo czuję, że za kilka lat produkcja Tommy’ego Wirkoli może być równie kultowa co “Szklana pułapka”. Ho ho ho.

Jan Sławiński

Jan Sławiński

Absolwent Filmoznawstwa (I i II stopień) oraz Tekstów Kultury (II stopień) na Uniwersytecie Jagiellońskim. Publikuje w internecie, prasie specjalistycznej („Ekrany”, „Czas Literatury”, „Zeszyty Komiksowe”) oraz tomach zbiorowych („1000 filmów, które tworzą historię kina”, „Poszukiwacze zaginionych znaczeń”). Od ponad dziesięciu lat prowadzi autorskiego bloga jako Anonimowy Grzybiarz.
News will be here