W grudniu 2019 roku tuż przed Świętami Bożego Narodzenia Netflix udostępnił norweską produkcję "Facet na święta". To krótki serial składający się z sześciu około trzydziestominutowych odcinków. Opowiada historię trzydziestoletniej pielęgniarki Johanne (Ida Elise Broch), która przy rodzinnym stole, zasypywana pytaniami o życie uczuciowe, bez zastanowienia odpowiada, że ma chłopaka i pojawi się z nim na najbliższej Wigilii. Oczywiście to kłamstwo. Johanne przez kolejne tygodnie podejmuje więc próby znalezienia partnera, którego będzie mogła przedstawić rodzinie. Jak można się domyślić, spotka na swojej drodze kilku potencjalnych kandydatów. Czy któryś z nich okaże się tym właściwym?
Pierwszy sezon nie odpowiedział nam jednoznacznie na to pytanie

Wczoraj swoją premierę na Netflixie miał drugi sezon "Faceta na święta", który również składa się z sześciu odcinków. Powracają w nim wszyscy bohaterowie znani z pierwszego sezonu, ale też poznamy kilku nowych. Tak, Johanne wciąż nie wie, z kim spędzi Święta. Choć nie jestem wielkim fanem nowych produkcji o tematyce świątecznej – głównie przez ich ogromny wysyp w grudniu, co niestety nie idzie zazwyczaj parze z jakością – to ten serial zajmuje u mnie naprawdę wysoką pozycję.
Drugi sezon, podobnie jak pierwszy, jest bardzo uroczą, życiową historią – pełną śmiechu, wzruszeń i pięknych oraz ciepłych sytuacji. Wyjątkowości i oryginalności dodaje mu fakt, że to produkcja norweska, przez co nie słyszymy tu języka angielskiego. Akcja toczy się natomiast w niedużym i bardzo urokliwym (głównie przez ogrom śniegu i świąteczny klimat), norweskim miasteczku. Malownicze, udekorowane uliczki, witryny sklepowe pełne świątecznych osób, ludzie w fajnych czapkach z pomponami… To wszystko ogłada się po prostu bardzo dobrze.
Choć "Facet na święta" to krótki serial, przywiązujemy się do bohaterów

Mimo że serial ma zaledwie dwanaście krótkich odcinków (jak na razie), to niesamowicie zżywamy się nie tylko z główną bohaterką, ale i z jej przyjaciółmi oraz rodziną. Rok temu, kończąc pierwszy sezon, byłem bardzo ciekaw, jak historia potoczy się dalej. Wczoraj (tak, obejrzałem wszystkie odcinki za jednym podejściem) żałowałem natomiast, że nie mogę już teraz dowiedzieć się, co zrobi Johanne.
Jak mało która produkcja o świątecznej tematyce "Facet na święta" sprawia, że naprawdę tęsknię za śniegiem i prawdziwym klimatem tych dni, jaki pamiętam jeszcze z dzieciństwa.
Jest jak ciepłe kakao lub grzane wino przy kominku. Jak koc na kolanach, gdy siedzimy na fotelu. Jak sweter drugiej osoby, do której się przytulamy. Gorąco go wszystkim polecam. To lekka, ale niezwykle przyjemna pozycja, idealna dla każdego – indywidualnie, ale także w gronie rodzinnym.