Justified: Miasto grzechu [Recenzja]

W ostatnich miesiącach mam pewien problem z serialami. Wiele z nich oglądam niejako z konieczności i rzadko trafiam na coś, co faktycznie sprawia mi radość. Jednak kiedy już na coś takiego uda mi się trafić, to bawię się na tym doskonale. Takim właśnie tytułem jest „Justified: Miasto grzechu”.

Serial „Jusified: Bez przebaczenia” z 2010 roku, który liczył 6 sezonów, był zdecydowanie jednym z moich ulubionych seriali. Nazywałem go czasami współczesnym, i o wiele lepszym, „Strażnikiem Teksasu”. Jednak główny bohater nie potrafił tak kopać z półobrotu i akcja działa się w Kentucky.

Timothy Olyphant w „Justified: Miasto grzechu” (2023) fot. FX/Disney+

SZERYF NA POSTERUNKU

Bohaterem „Justified”, serialu kryminalnego, będącego neo-westernem, był Raylan Givens (w tej roli genialny Timothy Olyphant), U.S. Marshall, który stoi na straży porządku w hrabstwie Harlan, położonym we wschodnim Kentucky, nieopodal Appalachów. Akcja działa się więc głównie na prowincji i nie tylko miała niesamowity klimat, ale i naprawdę dobry scenariusz, a przede wszystkim świetną główną postać. Raylan był bowiem klasycznym szeryfem, któremu przede wszystkim zależało na pilnowaniu porządku, ale nie bał się również wyciągnąć broni z kabury, zawieszonej na jego pasku.

Szeryf Givens chodził ubrany przede wszystkim w klasyczny kapelusz Stetsona, który jak raz się zobaczy, to od razu przeszukuje się internet w celu zakupienia – gdyby ktoś był zainteresowany, to ceny wahają się od 300$ do 500$. Raylan był człowiekiem z zasadami, który zawsze starał się postępować zgodnie z literą prawa, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę, że czasami przepisy i paragrafy trzeba nieco nagiąć, by osiągnąć zamierzony cel. Jak pisałem, uwielbiałem ten serial i to był jeden z niewielu przypadków, kiedy ze smutkiem żegnałem produkcję, schodzącą z anteny.

JUSTIFIED: CITY PRIMEVAL
Aunjanue Ellis i Clement Mansell w „Justified: Miasto grzechu” (2023) fot. FX/Disney+

MOŻNA TEŻ SIĘGNĄĆ PO KSIĄŻKI

Jednak Raylan Givens nie powstał w głowach scenarzystów. To bohater noweli i dwóch powieści pisarza Elmore’a Leonarda, znanego przede wszystkim z gatunku westernowego. To właśnie na motywach jego prac powstał serial „Justifeid”, a tuż przed śmiercią Leonard wydał jeszcze powieść „Rylan”, napisaną na bazie samego serialu. Choć nie są dostępne polskie przekłady tych książek, to bez problemu można kupić angielskie wersje na Amazonie. W wersji e-bookowiej, można je nabyć za naprawdę niewielkie pieniądze, do czego gorąco zachęcam.

Vivian i Timothy Olyphant w „Justified: Miasto grzechu” (2023) fot. FX/Disney+

MIASTO STRACHU

Bardzo ucieszyłem się na informację, że powstanie kolejna produkcja, w której głównym bohaterem będzie Raylan Givens. Jednak nie miał to być 7. sezon zakończonego już serialu, a zamknięta historia, będąca miniserialem, z nieco zmienionym miejscem akcji. Serial jest adaptacją powieści „City Primeval” autorstwa Leonarda, wplecioną w uniwersum „Justified”.

Przenosimy się więc do Detroit, kilkanaście lat po wydarzeniach z zakończonego serialu. Poznajmy również nastoletnią córkę Raylana, który w mieście był tylko przejazdem, ale teraz został wplątany w sprawę zabójstwa miejscowego sędziego. Okazuje się, że nic nie jest tu do końca oczywiste i takie, jak wszystkim się wydaje. Na dodatek, w mieście grasuje socjopata, który jest nieprzewidywalny i nie ma za wiele do stracenia. Kto jak nie Raylan Givens postanowi go powstrzymać.

Timothy Olyphant i Victor Williams w „Justified: Miasto grzechu” (2023) fot. FX/Disney+

SEANS NIE TYLKO DLA FANÓW RAYLANA

Obejrzenie całego „Miasta strachu” zajęło mi niecałe dwa dni i była to doskonała zabawa. Nie sądziłem, że aż tak mi brakowało tej postaci. Myślę jednak, że scenariusz tej serii jest tak dobry, że spokojnie mogą ją obejrzeć widzowie, którzy nie znają poprzedniego serialu. Oczywiście dla tych, którzy tak jak ja, oglądali wszystkie 6 sezonów, będą bawić się tu o tyle lepiej, że będzie to dla nich dobra sentymentalna podróż do tego świata.

Mamy tu akcję, humor i naprawdę sprawne twisty fabularne, a finał nic a nic nie zawodzi. Całość jest przede wszystkim dobrym serialem policyjnym, który doskonale sprawdzi się u wszystkich fanów gatunku.

Całość jest do obejrzenia na Disney+.

Jan Urbanowicz

Jan Urbanowicz

Kinem jestem zafascynowany niemalże od kołyski, a przygody z nim zaczynałem od starych westernów i musicali z lat pięćdziesiątych. Kocham animacje Disneya, amerykańską popkulturę, "Gwiezdne wojny" i "Powrót do przyszłości". W filmach uwielbiam, że mogę spoglądać na świat z czyjejś perspektywy. Od wielu lat tworzę i współprowadzę podcasty o tematyce filmowej.