News will be here
Scena z filmu "Mad Max" (reż. George Miller, 1979), fot. Roadshow Entertainment

Kaskaderzy to odważni śmiałkowie wykonujący najbardziej niebezpieczne sekwencje akcji w hollywoodzkim kinie. Zawód ten jest mitologizowany na ekranie i poza nim. Skąd się wziął i dokąd zmierza?

Kaskaderzy istnieli na długo przed powstaniem kina. Początkowo występowali w przedstawieniach cyrkowych, amerykańskim wodewilu odtwarzającym Dziki Zachód oraz powiązani byli z obwoźnymi trupami teatralnymi z Europy. Francuskie słowo cascadeur, od którego wywodzi się polski kaskader, oznacza natomiast archaiczne określenie upadku. Właśnie upadki z wysokości, wybuchy, samochodowe kraksy, walki wręcz i z użyciem niebezpiecznych narzędzi stanowią bowiem chleb powszedni każdego kaskadera.

Kaskaderzy w starym kinie

Kaskaderzy w starym kinie, Jeszcze wyżej!, Harold Lloyd, Fred C. Newmeyer, Sam Taylor, 1923, Pathé
Kadr z filmu “Jeszcze wyżej!” z Haroldem Lloydem (reż. Fred C. Newmeyer, Sam Taylor, 1923), fot. Pathé

Za pierwszego kaskadera w historii kina uznaje się Franka Hanawaya – pojawił się w “Wielkim napadzie na pociąg” (pierwszym kinowym westernie) z 1903 roku. Natomiast w 1908 roku, podczas prac nad filmem “Hrabia Monte Christo”, wykorzystano zdolności akrobaty. Reżyser zapłacił mężczyźnie 5 dolarów za skok do góry nogami z klifu do morza. Były to pierwsze przypadki, gdy zatrudniono dublera do wykonania niebezpiecznego zadania przed kamerą.

Szybko prawdziwymi gwiazdami kina stali się mężczyźni sprawni fizycznie, którzy chętnie brali udział w niebezpiecznych wyczynach utrwalanych na taśmie celuloidowej. Buster Keaton, Harold Lloyd, Charlie Chaplin czy grupa Keystone Kops występowali w komediach slapstickowych, opierających się na sprawności fizycznej bohaterów. Kino u swych początków stanowiło jarmarczną rozrywkę, nastawioną przede wszystkim na spektakl i walory wizualne. Nic dziwnego, że kaskaderzy i ich niesamowite wyczyny cieszyły się popularnością wśród publiczności.

Pisząc o niemych komediach do dziś robiący wrażenie spektakularnymi scenami akcji, trzeba wspomnieć o “Jeszcze wyżej!” z 1923 roku. Mimo brzmienia oryginalnego tytułu (“Safety Last!” – bezpieczeństwo na końcu), był to bowiem pierwszy film, w którym wykorzystano profesjonalne urządzenia zabezpieczające aktorów, którzy wspinali się na szczyt hotelu Atlantic na Broadwayu. Właśnie przy okazji tej produkcji zaczęto korzystać z usług dublerów (choć pozostawało to tajemnicą). Hollywood zdało sobie jednak sprawę, że wielkie gwiazdy kina są zbyt cenne, by ryzykować ich życiem i zdrowiem podczas kręcenia niebezpiecznych scen.

Kaskaderzy w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych

Fragment filmu “Ben-Hur” (reż. William Wyler, 1959)

W kolejnych dekadach pałeczkę po niemych komikach przejęli Errol Flynn i Douglas Fairbanks, wcielający się między innymi w Zorro i Robin Hooda oraz występujący w filmach płaszcza i szpady. Na planach westernów z lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku John Wayne ściśle współpracował z Yakimą Canuttem, z którym wspólnie opracowali nową metodę walki na pięści przed kamerą. Natomiast w latach pięćdziesiątych wielkie hollywoodzkie widowiska musiały konkurować z coraz popularniejszą telewizją, więc robiono wszystko, by przyciągnąć do kin widzów.

Efektem tego były chociażby niesamowite wyczyny kaskaderskie z “Ben-Hura” Williama Wylera – scena wyścigu rydwanów na zawsze zapisała się w historii kina. W 1958 roku, po premierze “Thunder Road”, popularnością zaczęły cieszyć się produkcje o wyścigach samochodowych. Kaskaderzy zatrudnieni w tym filmie specjalizowali się w niebezpiecznie wyglądającym prowadzeniu samochodów, a ich pracę nadzorował koordynator kaskaderów (wcześniej tę funkcję pełnił często zastępca reżysera bez odpowiedniego doświadczenia).

Wynalezienie poduszek powietrznych uratowało nie tylko wiele żyć podczas wypadków samochodowych na drogach, ale zapewniło również większe bezpieczeństwo kaskaderom. Zresztą osobą, która testowała prototyp poduszki powietrznej dla producentów samochodów, był właśnie hollywoodzki kaskader – Hal Needham. Ten sam, który stanowił pierwowzór postaci Cliffa Bootha (Brad Pitt) z “Pewnego razu w… Hollywood” Quentina Tarantino, ale to historia na inny tekst.

Formalizacja najniebezpieczniejszego zawodu świata

Kaskaderzy, Death Proof, Quentin Tarantino, 2007, Dimension Films
Kadr z filmu “Death Proof” (reż. Quentin Tarantino, 2007), fot. Dimension Films

Wraz z rozwojem kina rosła potrzeba na przekraczanie granic i pokazywanie na ekranie pozornie niemożliwych akrobacji. W celu ochrony kaskaderów, którzy coraz częściej doznawali poważnych urazów na planach filmowych, powołano agencje mające regulować zasady oraz dbające o ubezpieczenia kaskaderów podczas pracy. W 1961 roku powstała Stuntmen’s Association of Motion Pictures. Kilka lat później powołano gildie kaskaderów zrzeszające kobiety i osoby czarnoskóre.

Na tym jednak nie poprzestano. Wprowadzano bowiem coraz więcej technologicznych udogodnień, które nawet w najbardziej wymagających scenach miały zadbać o zdrowie i życie wykonujących je śmiałków. Nazwiska kaskaderów zaczęły natomiast trafiać do napisów w filmach. Na ekrany weszły takie produkcje, jak “Kaskader z przypadku” (1980), “Texas Detour” (1978), “Kaskaderzy” (1977) czy “Hollywood Man” (1977), stanowiące pośrednią inspirację dla “Death Proof” (2007) Quentina Tarantino.

Tym samym najodważniejsi kaskaderzy sami stali się gwiazdami kina. Lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte w pewien sposób stanowiły natomiast powrót do samych początków. Miejsce Bustera Keatona, Harolda Lloyda czy Keystone Kops zajęli gwiazdorzy kina akcji pokroju Sylvestra Stallone’a, Arnolda Schwarzeneggera, Bruce’a Willisa, Jackiego Chana czy Jean Claude’a van Damme’a. Niebagatelną rolę w kinie akcji odgrywały bowiem ich umiejętności fizyczne i osobista charyzma.

Od kaskaderów do gwiazd kina akcji

John Wick 4, Chad Stahelski, 2023, Lionsgate
Kadr z filmu “John Wick 4” (reż. Chad Stahelski, 2023), fot. Lionsgate

Gdyby przyjąć tezę, że kwintesencją kina jest ruch, to nic dziwnego, że również dziś wielki podziw budzą sekwencje akcji wykonywane przy minimalnym użyciu efektów komputerowych. Można powiedzieć, że prym w tej dziedzinie wiodą gwiazdy z Hongkongu (jak Jackie Chan) czy Indonezji (Iko Uwais, gwiazda między innymi dylogii “The Raid”). Warto też wspomnieć o Tomie Cruisie, który większość scen akcji na potrzeby serii “Mission: Impossible” kręci samodzielnie bez pomocy dublera. Lista mogłaby być jednak dłuższa, większość wyczynów kaskaderskich samodzielnie wykonują również: Tom Holland (najnowszy Spider-Man), Daniel Craig (James Bond w latach 2006-2021) czy Keanu Reeves znany serii “Matrix” i “John Wick”.

Z drugiej strony uznani kaskaderzy sami zaczynają kręcić filmy akcji. W 1977 roku Hal Needham, kaskader i dubler Burta Reynoldsa, wyreżyserował produkcję “Mistrz kierownicy ucieka”, a następnie kilka filmów akcji. W dzisiejszych czasach wystarczy natomiast wspomnieć dwa nazwiska: Chad Stahelski i David Leitch. Obaj twórcy dali nam pierwszego “Johna Wicka”, po czym ich drogi się rozeszły. Stahelski pozostał wierny serii z Keanu Reevesem i nakręcił jeszcze trzy części spektakularnej serii gun-fu. Z kolei Leitch poszedł w swoją stronę, kręcąc “Atomic Blonde” i “Bullet Train”, a także podpiął się pod dwie popularne marki, kręcąc “Deadpoola 2” i spin-off “Szybkich i wściekłych”.

Ze względu na doświadczenie kaskaderskie obaj mężczyźni wyciskają ze scen akcji maksimum. Przesuwają dotychczasowe granice tego, co da się pokazać na ekranie, i proponują innowacyjne rozwiązania techniczne, choreograficzne, a także inscenizacyjne. Ich wysiłki nadają przez to realny posmak niesamowitym scenom akcji. Ta namacalność, fizyczność, namiastka czegoś prawdziwego, jest szczególnie istotna w dzisiejszym wysokobudżetowym kinie – zdominowanym przez bezduszne CGI i kręconym na greenscreenie.

Jan Sławiński

Jan Sławiński

Absolwent Filmoznawstwa (I i II stopień) oraz Tekstów Kultury (II stopień) na Uniwersytecie Jagiellońskim. Publikuje w internecie, prasie specjalistycznej („Ekrany”, „Czas Literatury”, „Zeszyty Komiksowe”) oraz tomach zbiorowych („1000 filmów, które tworzą historię kina”, „Poszukiwacze zaginionych znaczeń”). Od ponad dziesięciu lat prowadzi autorskiego bloga jako Anonimowy Grzybiarz.
News will be here