“Lakers: Dynastia zwycięzców” – nie tylko dla fanów koszykówki [Recenzja]

Serial o koszykówce, ale nie tylko dla fanów tego sportu? Proszę bardzo – "Lakers: Dynastia zwycięzców" to pozycja dla wszystkich, którzy lubią, kiedy sport pojawia się w tle, ale tak naprawdę jest właśnie tylko tłem. To również historia złotego okresu jednego z najlepszych klubów NBA.

Na codzień nie interesuję się koszykówką. Jednak kiedy byłem mały, zarywałem noce, by oglądać cuda, jakie na boisku wyczyniał Michael Jordan, wraz z ekipą Byków z Chicago. Zanim jednak nastał ten najmocniej wspominany przeze mnie okres amerykańskiej koszykówki, panowała dynastia Los Angeles Lakers, a wraz z nią „Magic“ Jonhson i Kareem Abdul-Jabbar.

Dynastia

John C. Reilly, Quincy Isaiah i Jason Clarke “Lakers: Dynastia zwycięzców” (2022) fot. HBO Max

Każdy fan koszykówki na pewno zna okres, o którym opowiada serial. To lata 80. ubiegłego stulecia, kiedy to ten sport dopiero nabierał kształtów, jakie znamy dziś. Wcześniej sama gra wyglądała nieco inaczej, była mniej widowiskowa, a sportowcy nie byli aż tak wysokich honorariów. Wszystko zmieniło się od chwili, w której w drużynie Lakers z Los Angeles, zadebiutował Ervin Johnson Jr., znany powszechnie jako Magic. Zapoczątkowało to wiele zmian, ale przede wszystkim doprowadziło do tego, że Lakers zapisało się na kartach historii NBA. Jeśli jednak ktoś nie jest fanem sportu i nie znał do tej pory tych postaci, serial od HBO wcale nie musiał wydać się wtedy nudny. Wręcz przeciwnie, mógł zarazić tą opowieścią.

Jeszcze mocniej wciąga historia pokazana w drugim sezonie, której oś opiera się na drodze do pojedynku Los Angeles Lakers z Boston Celtics, a co za tym idzie, starcia „Magica“ Johnsona z Larrym Birdem.

Spisana historia

Oficjalny podcast serialu

Serial „Lakers: Dynastia zwyciezców“ powstał na motywach książki Jeffa Pearlmana „Czas zwyciezców. Narodziny dynastii Lakers“ (ang. Showtime: Magic, Kareem, Riley, and the Los Angeles Lakers Dynasty of the 1980s). Przyznaję, że po seansie pierwszego sezonu serialu, sięgnąłem po tę książkę i wciągnęła mnie ona bez reszty. Czytało się to momentami jak dobrą powieść i zdecydowanie polecam ją przeczytać, nawet jeśli historia koszykówki nie jest tym, co kogoś pociąga.

Podczas lektury były bardzo pozytywnie zaskoczony, jak wiernie i sprawnie książka została przeniesiona na ekran. Oczywiście niektóre z wątków trzeba było pominąć, a inne zmienić na potrzeby języka telewizji, jednak patrząc całościowo, to serial jest naprawdę wierną ekranizacją.

Twórcy, obsada i styl

Sally Field i John C. Reilly “Lakers: Dynastia zwycięzców” (2022) fot. HBO Max

To, co sprawia, że ten serial tak dobrze się ogląda, to przede wszystkim ludzie za niego odpowiedzialni. Pierwszą rzeczą jest oczywiście to, że został on zrealizowany przez HBO, co dla większości powinno być już rekomendacją samą w sobie. Druga rzecz to producent, którym jest tutaj Adam McKay – co naprawdę czuć podczas oglądania. McKay również wyreżyserował odcinek pilotażowy.

Jeśli chodzi o obsadę, to najbardziej rozpoznawalne twarze zobaczymy tu bardziej na drugim planie (choć nie tylko) i są to twarze bardzo lubiane. W rolę właściciela klubu Lakers wcielił się John C. Reilly i jest to chyba jedna z jego najlepszych ról w karierze. Ja w zasadzie nie widziałem tu aktora, a właśnie odgrywaną przez niego postać. Partnerują mu również Jason Clarke, Jason Segel czy Adrien Brody.

Pierwszy plan to jednak dwie legendy koszykówki, czyli „Magic“ Jonhson i Kareem Abdul-Jabbar, w których wcieli się debiutanci – Quincy Isaiah i Solomon Hughes. Gdybym nie sprawdził i nie przeczytał, że są to aktorzy po raz pierwszy pojawiający się na ekranie, to nie uwierzyłbym w to. Znakomicie wcieli się w swoje role i momentami miałem wrażenie, że oglądam prawdziwych bohaterów tej historii.

Serial posiada dość charakterystyczny dla McKaya sposób narracji oraz styl wizualny. Montaż jest tu momentami bardzo szybki, obserwujemy duże zbliżenia na twarze aktorów, często w ujęciach „z ręki“. Wiem, że niektórym może to nie przypaść do gustów, ale moim zdaniem idealnie sprawdziło się przy tej historii. Zwłaszcza tempo podczas rozgrywanych meczów, jest tutaj zawrotne i pozwala nam wejść w klimat tak mocno, że mamy wrażenie bycia na parkiecie, razem z innymi graczami.

Nie ujrzymy kontynuacji

Sean Patrick Small i Quincy Isaiah “Lakers: Dynastia zwycięzców” (2022) fot. HBO Max

Niestety, w dniu emisji finału drugiego sezonu, HBO poinformowało, że nie powstanie kolejna seria. Powodem jest zbyt niski poziom oglądalności. Mimo że serial zebrał pozytywne recenzje, to cyferki rządzą stacją – co widać po różnych bardzo kontrowersyjnych decyzjach ostatnich miesięcy – i osoby odpowiedzialne podjęły decyzję o anulowaniu serialu. Dla mnie to o tyle przykra informacja, bo naprawdę tę pozycję polubiłem i uważam, że jest jedna z ciekawszych produkcji ostatnich lat. Szkoda.

Jeśli kogoś interesuje historia Lakers i „Magica“, ale w bardziej dokumentalnej formie, to na Apple TV+ jest do obejrzenia czteroodcinkowy serial dokumentalny zatytułowany „They Call me Magic“. Natomiast na HBO znajdziecie film dokumentalny „Kareem. Minority of One“. To oczywiście nie wszystko co można zobaczyć o koszykówce, ale te dwie pozycje są ściśle związane z serialem od HBO.

Intro pierwszego sezonu
Jan Urbanowicz

Jan Urbanowicz

Kinem jestem zafascynowany niemalże od kołyski, a przygody z nim zaczynałem od starych westernów i musicali z lat pięćdziesiątych. Kocham animacje Disneya, amerykańską popkulturę, "Gwiezdne wojny" i "Powrót do przyszłości". W filmach uwielbiam, że mogę spoglądać na świat z czyjejś perspektywy. Od wielu lat tworzę i współprowadzę podcasty o tematyce filmowej.