„Light & Magic” – legenda efektów specjalnych

Trudno wyobrazić sobie kino bez efektów specjalnych – dotyczy to nie tylko filmów współczesnych. Od początku swojego istnienia ruchome obrazy zawierały elementy, które miały w jakiś sposób oszukać widzów. Najnowszy serial dokumentalny od Disney+ ukazuje nam historię firmy, które w ostatnich pięciu dekadach zrewolucjonizowała ten element tworzenie filmów.

Realizując w 1975 roku „Gwiezdne wojny”, George Lucas napotkał pewien problem. Otóż wytwórnia 20th Century Fox, odpowiedzialna za produkcję, zlikwidowała swój dział efektów specjalnych. Reżyser nie miał więc nikogo, kto pomógłby przy jego filmie. A przecież miał się on stać najważniejszym dziełem w jego karierze i jednym z najbardziej kultowych obrazów w całej współczesnej popkulturze. Niedługo wszystko się jednak zmieniło za sprawą powstania firmy Industrial Light & Magic.

Prawie pięćdziesiąt lat temu nie było łatwo znaleźć ludzi od efektów specjalnych. Na pewno nie takich, którzy będę w stanie oddać wizję Lucasa. Jak wiemy, „Gwiezdne wojny” miały być czymś nowym. Filmem, jakiego nikt jeszcze nie widział, dlatego też efekty musiały być nowatorskie. Reżyser postanowił więc stworzyć całkowicie nowy zespół, który podejmie się tego zadania. Ekipa ta niedługo później przekształciła się w Industrial Light & Magic. Firmę, która stworzyła efekty specjalne do najbardziej ikonicznych filmów w historii kinematografii.

Początek

Kadr z serialu dokumentalnego „Light & Magic”, fot. Disney

Efekty specjalne w pierwszych „Gwiezdnych wojnach” nawet dziś potrafią robić wrażenie, choć film był na przestrzeni lat wielokrotnie poprawiany komputerowo. Proces twórczy nie był jednak prosty i wielokrotnie bano się, że film nie powstanie. Prace się opóźniały, a Lucas nie miał ludzi, którzy stworzyliby sekwencje walk w przestrzeni kosmicznej i wiele innych, które miały w zamyśle zapierać dech w piersiach widzów.

Reżyser zatrudnił w tym celu Johna Dykstrę, który miał tych ludzi znaleźć i stworzyć z nich zespół. Tak się stało. Większość ekipy nie miała wiele styczności z przemysłem filmowym. Była to jednak drużyna zapaleńców, marzycieli i inżynierów. Udało im się od podstaw wymyślić oraz stworzyć cały potrzebny sprzęt do realizacji wizji Lucasa. Wciąż nie było łatwo, ale ich determinacja sprawiła, że „Gwiezdne wojny” stały się jednym z największych hitów wszech czasów.

Droga do zostania legendą

Kadr z serialu dokumentalnego „Light & Magic”, fot. Disney

Wspomniany zespół został przekształcony w firmę Industrial Light & Magic. Poza „Gwiezdnymi wojnami” tworzyli oni efekty specjalne do innych filmów, które produkował George Lucas. W tym do wielu projektów Stevena Spielberga. W latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia ich prace mogliśmy podziwiać w takich filmach jak „Poszukiwacze zaginionej arki”, „E.T.” czy „Powrót do przyszłości”.

Powoli firma wkraczała w erę cyfrową i do swojej pracy włączała elementy grafiki komputerowej. To zaowocowało tym, że w ostatniej dekadzie XX wieku tworzyli przełomowe produkcje, które na stałe zapisały się jako kamienie milowe kinematografii. Mowa tu o takich filmach jak „Terminator 2”, „Park Jurajski” czy pierwszy z prequeli sagi Lucasa, „Mroczne widmo”.

Poznaj historię

Kadr z serialu dokumentalnego „Light & Magic”, fot. Disney

Droga ILM do swojej wielkości nie była prosta. Była jednak budowana przez ludzi pełnych pasji i niebojących się eksperymentować, by tworzyć nowe rzeczy, których nikt wcześniej nie próbował. To zaowocowała powstaniem firmy, która stworzyła efekty specjalne umiejące budzić zachwyt nawet wiele dekad po premierze filmu. Poświęcony jej, sześcioodcinkowy serial dokumentalny kilka dni temu miał premierę na platformie Disney+.

„Light & Magic” to wspaniały przekrój przez początki firmy, jej projekty i możliwość zobaczenia, jak rodziły się pomysły na najbardziej ikoniczne efekty specjalne. Każdy z odcinków trwa około sześćdziesięciu minut i jest to prawdziwa gratka dla wszystkich fanów kina oraz osób interesujących się tym, co dzieje się za kulisami produkcji.

Jan Urbanowicz

Jan Urbanowicz

Kinem jestem zafascynowany niemalże od kołyski, a przygody z nim zaczynałem od starych westernów i musicali z lat pięćdziesiątych. Kocham animacje Disneya, amerykańską popkulturę, "Gwiezdne wojny" i "Powrót do przyszłości". W filmach uwielbiam, że mogę spoglądać na świat z czyjejś perspektywy. Od wielu lat tworzę i współprowadzę podcasty o tematyce filmowej.