Warto na wstępie napisać, że Tom Hanks nie jest jedynie odtwórcą głównej roli w "Misji Greyhound", ale też jej scenarzystą. Skrypt powstał na podstawie powieści "The Good Shepherd" Cecila Scotta Forestera, a akcja rozgrywa się na początku I Wojny Światowej. Kapitan Ernest Krause (Tom Hanks) dowodzi amerykańskim niszczycielem, który zabezpiecza konwój trzydziestu siedmiu alianckich statków, przed niemieckimi okrętami. Początkowo film miał trafić na ekranach kin, jednak sytuacja pandemiczna sprawiła, że twórcy zdecydowali się na dystrybucję w serwisie VoD. Ostatecznie "Misja Greyhound" trafiła na platformę Apple TV+. Co prawda Hanks był temu przeciwny (samej sytuacji, nie serwisowi Apple'a), ponieważ według niego film powinien być oglądany w kinie. Ciężkie czasy wymagają jednak drastycznych metod, więc ostatecznie możemy obejrzeć tę produkcję z poziomu naszych domowych kanap.
Nieustający wir wojennej akcji na morzu
Reżyserem filmu jest Aaron Schneider – zdobywca Oscara za najlepszy krótkometrażowy film aktorski z 2004 roku. Poza tym sukcesem jego dorobek reżyserski nie jest zbyt duży, ale oglądając "Misję Greyhound" w gołe nie można tego odczuć. Film właściwie od początku wciąga nas w wir akcji i trzyma w nim niemal do końca. Dobre wyreżyserowanie scen morskich to nie lada wyzwanie, a tutaj ogłada się to świetnie. Jesteśmy przez cały czas wpatrzeni w ekran. Zresztą Schneider ma bardzo duże doświadczenie jako autor zdjęć i między innymi dlatego całość wypada tak dobrze. Niestety trudno powiedzieć to o samej historii.
Stwierdzenie, że film jest napisany źle, byłoby sporym nadużyciem. Daleko mu jednak do dobrze opowiedzianej historii – przynajmniej na papierze. Właściwie przez cały czas możemy się spodziewać, jakie będę kolejne sceny. Dialogi są dość proste i trudno jest nam się zżyć z bohaterami czy stawiać w ich sytuacji. Oczywiście ratuje nas dobre aktorstwo oraz wspomniana reżyseria, co sprawia, że nie będziemy się podczas seansu nudzić. Plusem jest też czas trwania filmu, który wynosi zaledwie 91 minut – aż nostalgicznie przypominają się seanse z lat dziewięćdziesiątych.