News will be here
Historyczna przerwa w emisji anime "Sazae-san"

Japońską kulturę można lubić lub nie, zresztą warto rozdzielić tu kulturę tradycyjną i popkulturę. O ile bowiem ta pierwsza może po prostu fascynować, ta druga stale zwiększa swoją popularność na Zachodzie. Jest w tym coś znamiennego, zważywszy na specyficzne podejście Japończyków do wielu kwestii. Paradoksalnie nie jest jednak tak, że Japończycy eksportują to, co najlepsze. Na Zachód w pierwszej kolejności trafiają bowiem tytuły, które zwyczajnie mają większą szansę się przyjąć. Wszyscy przecież kojarzymy "Dragon Balla", "Pokémony", "One Piece", "Naruto" czy choćby "Death Note". A co, jeśli wam powiem, że w Japonii te kultowe tytuły ustępują miejsca "Sazae-san" pod względem oglądalności? A przynajmniej ustępowały do niedawna.

Długa historia krótkich opowiastek

Przykładowa plansza mangi "Sazae-san", fot. The Asahi Shimbun/Kodansha Ltd.
Przykładowa plansza mangi "Sazae-san", fot. The Asahi Shimbun/Kodansha Ltd.

O wyjątkowości tego tytułu świadczy choćby fakt, że pamięta on złotą erę komiksu. Yonkoma manga (odpowiednik popularnych na Zachodzie "pasków" złożonych najczęściej z czterech kadrów) "Sazae-san" debiutowała w kwietniu 1946 roku na łamach "Fukunichi Shinbun". Po przeprowadzce Machiko Hasegawy do Tokio seria trafiła natomiast na łamy "Asahi Shimbun" – jednego z największych dzienników w kraju. Hasegawa stała się zresztą legendą, będą też jedną z pierwszych kobiet tworzących mangi. "Sazae-san" wydawano w sumie przez niemal 28 lat, co czyni ten tytuł czymś porównywalnym z popularnymi na Zachodzie "Fistaszkami". Podobny jest też odbiorca, a więc najmłodsza widownia. Zanim zresztą Hasegawa skończyła z rysowaniem pasków, "Sazae-san" doczekało się adaptacji emitowanej do dziś.

Popularność mangi "Sazae-san" potwierdza szybkie pojawienie się pomysłów przeniesienia jej do innych mediów. Już w 1955 inspirowana mangą historia trafiła na radiową antenę oraz do telewizji, gdzie odgrywali ją prawdziwi aktorzy. Właściwe anime, dziś owiane chyba nawet większym kultem niż manga, wystartował natomiast w październiku 1969 roku. Na przestrzeni dekad emitowane przez Fuji TV "Sazae-san" zapisywało kolejne karty historii japońskiej popkultury. Do 2009 serial pozostawał ostatnią tradycyjnie animowaną japońską produkcją telewizyjną – wówczas postanowiono komputerowo odświeżyć czołówkę. Ostatecznie na w pełni komputerową grafikę twórcy "Sazae-san" przeszli dopiero w 2015 roku. Nie zmienia to faktu, że emitowany w każdą niedzielę program dla najmłodszych pozostaje najpopularniejszym anime w Japonii; co więcej, od 2013 roku, dzierży on też tytuł najdłużej emitowanego serialu animowanego na świecie (oficjalny Rekord Guinnessa).

W najbliższym czasie nie będzie nowych odcinków anime "Sazae-san".

Nie jest oczywiście tak, że serial zniknie na dobre... A przynajmniej nic nie wskazuje na to, by miało się tak stać. Rzecznik stacji Fuji TV jak na razie zapowiada jedynie, że do odwołania emitowane będą powtórki. Sytuację spowodowała oczywiście pandemia SARS-CoV-2, która uniemożliwiła regularne prace nad kolejnymi odcinkami. W ponad pięćdziesięcioletniej historii serialu to dopiero drugi taki przypadek. Wcześniej na podobny zabieg zdecydowano się w roku 1975, gdy Japonia zmagała się ze skutkami globalnego kryzysu naftowego.

Damian Halik

Damian Halik

Kulturoholik, level 99. Czas na filmy, książki, komiksy i gry, generowany gdzieś między pracą a codziennymi obowiązkami, zawdzięcza opanowaniu umiejętności zaginania czasoprzestrzeni.

News will be here