Najprawdopodobniej większość z nas dobrze pamięta, co dokładnie robiła 11 września dwadzieścia lat temu. Ja tak. Wróciłem wcześniej ze szkoły i włączyłem telewizor. Zegar musiał wskazywać chwilę przed 15:00. Wydarzenia, których byłem świadkiem, miały miejsce kilka minut po tym, jak pierwszy samolot uderzył w północną wieżę World Trade Center. Moje oczy były skierowane w ekran telewizora już do końca dnia i spoglądały, jak kolejny samolot uderza w drugą wieżę. Następnie na to, jak wyglądał zaatakowany budynek Pentagonu oraz miejsce katastrofy lotu 93, którego pasażerowie, poświęcając swoje życie, uratowali zapewne setki innych. 11 września to data, którą zapamiętam do końca życia.
Upływ czasu nie wyleczył ran

W momencie ataków na Nowy Jork i Pentagon byłem ledwie nastolatkiem i choć te wydarzenia nie dotknęły mnie osobiście, to doskonale pamiętam, co wtedy czułem. Ogromną złość i smutek, a także niezrozumienie, jak można się takich czynów dopuścić. Co roku, kiedy to obchodzimy rocznicę zamachów, wspomnienia te ożywają. Zdjęcia nadlatujących samolotów czy zapadających się budynków sprawiają, że znów zastanawiam się, po co i w imię czego tak naprawdę to się wydarzyło. Aż strach myśleć, co muszą czuć rodziny i przyjaciele ofiar zamachów, a także mieszkańcy Stanów Zjednoczonych.
Pięć lat po tych wydarzeniach byłem w Nowym Jorku. Pojechałem do Strefy Zero. Miejsca, w których stały wieże World Trade Center, były ogrodzone, a po budynkach pozostały tylko dziury w ziemi. Nie wszystko było jeszcze w pełni uprzątnięte. Budynki, które stoją tam dziś, jeszcze nie były chyba nawet w planach, a ja patrzyłem na bolącą – choć powoli gojącą się – ranę pięknego miasta.
Dlaczego do tego doszło?

To pytanie, które nie tylko 11 września, ale i wiele lat po tym dniu zadawały sobie miliony ludzi na świecie. Choć poznałem fakty, które przynajmniej częściowo na nie odpowiadają, wciąż nie jestem w stanie tego wszystkiego pojąć. Masowa przemoc zawsze była dla mnie dość mocno irracjonalnym zjawiskiem. Tym bardziej, jeśli dotyczy ona osób niewinnych.
Na kilka dni przed dwudziestą rocznicą zamachów, na Netflixie pojawił się pięcioodcinkowy serial dokumentalny "Punkty zwrotne: 11 września i wojna z terroryzmem". Serial ten pokazuje nam nie tylko przebieg zamachów, który zapewne już wielokrotnie przez tyle lat widzieliśmy, ale odpowiada także na zadane wcześniej pytanie, czyli jak do tych zamachów doszło. Nie chodzi tu nawet o ich organizację, ale w zasadzie o samo zrozumienie, dlaczego ktoś postanowił zaatakować Amerykę.
W późniejszej części dowiemy się również więcej o samym przebiegu wojny z terroryzmem, wkroczeniu wojsk do Afganistanu, Iraku i polowaniu na Osamę bin Ladena.
Wydźwięk

Zdecydowanie każdemu polecam obejrzenie "Punktów zwrotnych…", choć sam mam po tej pozycji pewien niedosyt. Po pierwsze, jak to często bywa z takimi produkcjami (łącznie ponad pięć godzin), momentami się bardzo dłużył. Mam wrażenie, że można było całość zamknąć jednak w trzech lub czterech odcinkach, żeby wszystko nabrało nieco lepszej dynamiki. Pierwsze dwa są bardzo mocne, ponieważ opowiadają o samym przebiegu ataków z 11 września oraz o tym, jak do nich doszło. Kolejne odcinki, mówiące o przebiegu wojny z terroryzmem, miały już jednak lepsze, ale i te gorsze momenty. I to właśnie tej części dotyczy mój jeden duży problem.
Serial opowiada o wojnie z terroryzmem, a kompletnie nie porusza tego, co działo się przez kilka kolejnych lat po zamachach, poza bezpośrednim frontem w Afganistanie. Mowa tu o zamachach terrorystycznych przeprowadzonych przez Al-Ka’idę w Madrycie w 2004 roku oraz rok później w Londynie. Miałem wrażenie, że skoro nic o tych wydarzeniach nie wspomniano, niejako umniejszało się ich ofiarom, których śmierć była niejako następstwem działań podjętych po 11 września.
Inne pozycje warte obejrzenia
Serial dokumentalny od Netflixa to tylko jedna z pozycji, które zostały wypuszczone w ostatnim czasie i które warto obejrzeć. Rozumiem, że przypływ filmów o 11 września 2001 w tak krótkim czasie może nieco przytłaczać, jednak są one dobrze zrealizowane i warto do nich zajrzeć. Mam tu na myśli przede wszystkim film dokumentalny "11 września w prezydenckim centrum dowodzenia" udostępniony na platformie AppleTV+ bez potrzeby posiadania abonamentu. Możemy w nim obserwować wrześniowe wydarzenia minuta po minucie z perspektywy administracji prezydenta Busha. Całość niezwykle trzyma w napięciu.
Kolejną pozycją jest film "Ile warte jest ludzki życie?" z Michaelem Keatonem.
11 września 2001 to dzień, który odcisnął swoje piętno na większości z nas. Nawet dwadzieścia lat później ciężko się wraca do tych wydarzeń i patrzy na materiały z tego okresu. To jednak też dzień, który pokazał nam, że musimy się jednoczyć w chwilach, w których jest nam trudno. Musimy walczyć z niesprawiedliwością i próbami zastraszania nas. Był to dzień, który zmienił świat. Choć to mało prawdopodobne, to mam nadzieję, że już nie będziemy nigdy czegoś takiego przeżywać.