Na platformie HBO Max można już obejrzeć wszystkie odcinki pierwszego sezonu "Rodu Smoka". Pierwszy spin-off "Gry o tron" dał widzom sporo emocji i w pełni zasługuje na miejsce w sercach fanów historii George’a R.R. Martina.
Gdy trzy lata temu zakończyła się emisja “Gry o tron”, widzowie mieli wiele powodów do niezadowolenia. Finałowy sezon posiadał wiele – zwłaszcza scenariuszowych – niedociągnięć. Zresztą lista uwag dotyczy również wcześniejszego sezonu. Winę za to można zrzucić na brak materiału źródłowego. O ile pierwszych kilka sezonów serialu opierało się na prozie George’a R. R. Martina, o tyle zakończenie było już całkowicie wizją scenarzystów. Martin zwyczajnie nie napisał jeszcze wieńczących sagę książek, gdy filmowcy byli już na etapie tworzenia scenariusza do finału serialu. Niemniej, widzowie niemal przez dekadę bardzo zżyli się z bohaterami i koniec serialu – odchodząc na moment od tego, czy był udany, czy nie – na pewno wielu z nich zasmucił. Dlatego informacje o planach na spin-offy dawały nadzieję, na udany powrót do Westeros. “Ród Smoka”, czyli pierwszy z tych seriali, wyszedł lepiej, niż oczekiwałem.
Przed “Grą o tron”

Akcja serialu “Ród Smoka” dzieje się na około trzysta lat przed wydarzeniami, które znamy z “Pieśni lodu i ognia” oraz serialu, który powstał na jej podstawie. Powracamy do Westeros i poznajemy element historii rodu Targaryen, kiedy to jego przedstawiciele zasiadali na Żelaznym Tronie. Całość opowiada o tym, jak doszło do Tańca Smoków, czyli wojny domowej o miejsce na tronie między przedstawicielami tego rodu. Serial powstał na podstawie powieści “Ogień i krew”, którą napisał oczywiście sam Martin. Dla wielu na pewno istotny będzie fakt, że autor jest również jednym z producentów wykonawczych “Rodu Smoka” i brał czynny udział w jego powstawaniu. Efekt jest widoczny podczas seansu, ponieważ całość przypomina najlepsze momenty znane z “Gry o tron”, ale jednocześnie nie jest to kopia.
“Ród Smoka” to polityczna gra o sukcesję

Przed emisją pierwszego odcinka, a nawet po obejrzeniu dwóch, bałem się, że serial albo nie będzie utrzymywał poziomu znanego z poprzedniej produkcji, albo będzie próbował ją kopiować. Po seansie wszystkich odcinków mogę jednak śmiało napisać, że obie moje obawy okazały się bezpodstawne. “Ród Smoka” nie tylko trzyma niesamowicie wysoki poziom (zarówno scenariuszowy, jak i realizacyjny), ale przede wszystkim posiada swój własny styl. To rewelacyjnie napisana gra polityczna o sukcesję na Żelaznym Tronie. Co prawda o wiele mniej tu magii i elementów fantasy, niż w “Grze o tron” – pomijając smoki, moglibyśmy powiedzieć, że akcja dzieje się w naszym świecie – ale dzięki temu możemy się skupić na innych aspektach.
Choć pierwsze dwa odcinki bardzo powoli wprowadzają nas w historię, to później z każdym tygodniem mogliśmy poczuć to, co kiedyś czuło się przy “Grze o tron”: napięcie i narastającą ciekawość, co dalej pokażą nam twórcy. Pierwsze pięć odcinków to było swoiste rozstawianie pionków na szachownicy, kolejnych pięć to pierwsze tury gry, kiedy zaczyna nam się klarować obraz tego, kim są przeciwnicy. Prawdziwa rozgrywka co prawda dopiero przed nami, ale już teraz można powiedzieć, że czeka nas dużo dobra.
Bohaterowie, których nie da się lubić

Jedną z największych różnic względem poprzedniego serialu HBO są bohaterowie. W “Grze o tron” było ich bardzo wielu i cześć z nich można było lubić bardziej lub mniej, a innych nienawidziło się z całego serca. W “Rodzie Smoka” w zasadzie ciężko kogokolwiek lubić, choć nie piszę tego w negatywnym znaczeniu. Myślę, że twórcy celowo nie podali mam na tacy, do kogo mamy się przywiązać. Dopiero w późniejszych sezonach, kiedy już faktycznie lepiej poznamy bohaterów i ich motywacje, czeka nas wiele ciekawych zwrotów akcji. Te były obecne już w pierwszym sezonie.
Najlepsze dopiero przed nami

Finał obiecuje wiele. Jednak przypuszczam, że nie są to czcze obietnice, gdyż cały sezon udowodnił, że może to być naprawdę świetny serial. Inny niż “Gra o tron”, ale na równie wysokim poziomie. Widowiskowy, ale jednocześnie skupiający się na innych aspektach, niż efekty specjalne. Seriale fantasy powróciły na nasze domowe ekrany. Mamy już “Władcę pierścieni: Pierścienie władzy”, “Ród Smoka”, a na horyzoncie już czeka “Willow” od Disney+. Nie mogę jeszcze nic napisać o tym ostatnim, lecz wiele wskazuje, że on również będzie czymś innym. To dobry czas dla fanów gatunku, a nowość od HBO udowadnia, że stacja doskonale rozumie, jakich antybohaterów lubimy oglądać najbardziej.