"WandaVision" – pierwszy serial Marvela już dostępny na Disney+

Disney, do którego należy marka Marvel, zapowiedział, że przyszedł czas na podbój mniejszych ekranów. Oczywiście filmy z naszym ulubionymi bohaterami w dalszym ciągu będą pojawiać się w kinach (o ile zostaną one otwarte). Ich premiery jednak nie będą tak częste, jak przez ostatnich dziesięć lat. Gdy kilka tygodni temu Disney przedstawił swój plan na temat tego, co w najbliższych latach pojawi się na platformie Disney+, fani franczyz należących do koncernu mogli zacząć skakać pod sufit. Radość wywołał zwłaszcza "Mandalorian", który jest pierwszym serialem aktorskim osadzonym w gwiezdnowojennym uniwersum. Dotychczasowe dwa sezony zebrały bardzo dobre recenzje i niemal możemy mieć pewność, że Disney dostarczy nam odpowiednią jakość. Nie inaczej jest w przypadku nietypowego "WandaVision".

Pierwsze odcinki "WandaVision" potwierdzają dbałość o jakość produkcji

Elizabeth Olsen, Paul Bettany, WandaVision, Matt Shakman, Marvel Studios, Disney+
Paul Bettany i Elizabeth Olsen – kadr z serialu "WandaVision" (2021, reż. Matt Shakman), fot. Marvel Studios

Dwa pierwsze epizody "WandaVision" pojawiły się na platformie Disney+ w miniony piątek. To pierwszy aktorski serial ze świata MCU (Marvel Cinematic Universe). Kolejne odcinki będą ukazywać się co tydzień i w przeciwieństwie do tych już dostępnych potrwają około 40-45 minut. Głównymi bohaterami są tu znani z ekipy Avengers Wanda Maximoff/Scarlet Witch oraz Vision. Podobnie jak w filmach kinowych w role wcielają się Elizabeth Olsen i Paul Bettany. Ich związek, zarysowany już w głównym nurcie MCU, jest podstawą serialu. Co dokładnie nas w nim czeka? Tego w zasadzie nie wiemy, bo Disney na razie nie odkrył przed nami żadnych kart. Tym bardziej jest na co czekać.

Konwencja, jaką przyjęli tu twórcy, jest bardzo ciekawa i zupełnie inna od wszystkiego, co do tej pory dostarczał nam Marvel. Na razie całość stylistycznie jest osadzona w klimacie amerykańskich sitcomów z lat 50. Jest to zrobione tak doskonale – zarówno technicznie, jak i scenariuszowo – że nie przeszkadzałoby mi, gdyby cały serial miał tak wyglądać. Tak jednak nie będzie, bo musimy dostać w końcu tzw. mięso. Już w trakcie pierwszych sześćdziesięciu minut otrzymaliśmy kilka drobnych wskazówek, że prawdziwa akcja jeszcze przed nami.

Olsen i Bettany w końcu otrzymali więcej czasu ekranowego

Paul Bettany, Elizabeth Olsen, WandaVision, Matt Shakman, Marvel Studios, Disney+
Paul Bettany i Elizabeth Olsen – kadr z serialu "WandaVision" (2021, reż. Matt Shakman), fot. Marvel Studios/Disney+

Dostali go na tyle dużo, by móc pokazać, jak dobrymi są aktorami. Bettany zdążył to już nie raz w kinie udowodnić, ale Olsen nie miała wielu okazji ku temu. Pierwsze dwa odcinki "WandaVision" to jednak przede wszystkim jej popis. Z ekranu wręcz czuć blask, jaki od niej bije. I choć na razie całość ma charakter humorystyczny, to można podejrzewać, że nie zabraknie nam w serialu również dramaturgii. Z pewnością wówczas Olsen w końcu pokaże, na co ją stać.

Po obejrzeniu wspomnianych odcinków miałem małe obawy, że widzowie w Polsce mogą się od tej pozycji nieco odbić. Sitcomy nie są tak mocno zakorzenione w naszej popkulturze, jak w USA. Poza tym widzowie – fani Marvela – mogą po prostu oczekiwać czegoś innego. Mam jednak wrażenie, że nawet jeśli ktoś nie zakocha się w tej produkcji od razu (tak jak ja), to będzie miał ogromną frajdę z odkrywania kolejnych wskazówek na temat tego, co czeka na nas w kolejnych odcinkach.

Disneyu, bądźże poważny!

Elizabeth Olsen, Paul Bettany, WandaVision, Marvel Studios, Disney+
Kadr z serialu "WandaVision" (2021, reż. Matt Shakman), fot. Marvel Studios/Disney+

Wśród całych tych zachwytów najgorsze jest to, że platforma Disney+ nie jest oficjalnie dostępna w Polsce. Znajdziemy na niej wiele treści w języku polskim, a nasz rynek jest głodny treści od Myszki Mickey. Mimo tego firma cały czas nie wciągnęła Polski na listę krajów, które mogą się legalnie cieszyć z bazy Disney+. A trzeba pamiętać, że warte uwagi jest nie tylko to, co już się na platformie znajduje. Niebawem pojawi się tam jeszcze więcej seriali z uniwersum "Gwiezdnych wojen" czy MCU (tu szczególnie czekamy na pozycję "Loki").

Jeśli dodamy do tego fakt, że nie możemy przewidzieć, czy i kiedy zostaną otwarte kina, a na platformie najprawdopodobniej będą się ukazywać również filmy kinowe, to naprawdę tracimy w tym momencie bardzo wiele.

Polityka Disneya jest więc dość dziwna. Dodatkowo pojawiają się takie drobnostki, jak brak polskich napisów w "WandaVision", kiedy np. "Mandalorian" je posiada. Mam jednak nadzieję, że już niebawem logo D+ zagości nad Wisłą i wszyscy będą mogli podziwiać ich filmy i seriale. Jak tylko zakończy się emisja "WandaVision", powrócę do tematu serialu z jego recenzją – oczywiście bez spoilerów.

Jan Urbanowicz

Jan Urbanowicz

Kinem jestem zafascynowany niemalże od kołyski, a przygody z nim zaczynałem od starych westernów i musicali z lat pięćdziesiątych. Kocham animacje Disneya, amerykańską popkulturę, "Gwiezdne wojny" i "Powrót do przyszłości". W filmach uwielbiam, że mogę spoglądać na świat z czyjejś perspektywy. Od wielu lat tworzę i współprowadzę podcasty o tematyce filmowej.