News will be here
Kadr z serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie władzy" (2022), fot. Amazon Studios

Śmiało można powiedzieć, że "Władca Pierścieni: Pierścienie władzy" był jednym z najbardziej wyczekiwanych seriali 2022 roku. Jednocześnie – i to jeszcze przed premierą – wylała się na niego ogromna ilość hejtu. Czy słusznie?

Zaliczam się do osób, które odliczały w kalendarzu dni do premiery nowego serialu osadzonego w świecie Tolkiena. Czy jestem zatem fanem i miłośnikiem książkowego “Władcy Pierścieni”? Nie. Wiele lat temu je przeczytałem, jednak już więcej do nich nie powróciłem. Zupełnie inaczej wygląda to u mnie z filmami wyreżyserowanymi przez Petera Jacksona, które średnio raz w roku sobie powtarzam – oczywiście w wersji reżyserskiej. Dlatego też byłem ogromnie ciekaw, jak będzie się prezentował serial “Władca Pierścieni: Pierścienie władzy”, który przygotował Amazon.

Oczekiwania

Władca Pierścieni: Pierścienie władzy (2022), Amazon Studios
Kadr z serialu “Władca Pierścieni: Pierścienie władzy” (2022), fot. Amazon Studios

Prawdę mówiąc, gdy pierwszy raz usłyszałem, że amerykański gigant będzie realizował serialowego “Władcę Pierścieni”, zastanawiałem się, w jakim właściwie celu. Jednak gdy dowiedziałem się, że akcja produkcji będzie się dziać kilka tysięcy lat przed wydarzeniami z książki Tolkiena i opierać ma się na jego innym dziele ze świata Śródziemia, moja ciekawość wzrosła. Mowa tu o “Silmarillionie”, do którego co prawda Amazon nie posiada praw, ale nowy serial miał być na nim luźno oparty. Na dodatek pierwszy sezon miał mieć budżet w wysokości pięciuset milionów dolarów, a to zwiastowało wizualne widowisko. We wrześniu 2021 podano datę premiery pierwszego odcinka i pozostało już tylko czekać.

Nie będzie zaskoczeniem, że w miarę pojawiania się pierwszych materiałów promocyjnych w internecie zawrzało. Fani Tolkiena pisali o tym, jak produkcja ta niszczy wszystko, co zrobił pisarz, oraz że serial na pewno okaże się zły. Wszystko to rzecz jasna jeszcze przed premierą. Ja jednak nie przejmowałem się takimi wpisami i spokojnie czekałem na moment, kiedy będę mógł obejrzeć pierwsze dwa odcinki, które pojawiły się jednego dnia. Wszystko kolejne pojawiały się na platformie Primo Video co tydzień.

Pierwsze opinie

Władca Pierścieni: Pierścienie władzy (2022), Amazon Studios
Kadr z serialu “Władca Pierścieni: Pierścienie władzy” (2022), fot. Amazon Studios

W tym roku nie było i chyba nie będzie produkcji, która miałaby bardziej spolaryzowane opinie. W dyskursie najbardziej przebijały się te negatywne, które niemalże zrównywały serial z ziemią, albo jeszcze gorzej. Siłą rzeczy część z nich pojawiała się również w moich mediach społecznościowych, a ja miałem wrażenie, że oglądał zupełnie co innego. Otóż mnie “Pierścienie władzy” bardzo przypadły do gustu.

Jestem świadom, iż fabuła serialu odstaje od tego, co napisał J.R.R. Tolkien. Dla wielu osób jest to powód do bojkotu, a dla mnie okazja do poznania innej historii, w bardzo bogatym świecie, jakim jest Śródziemie i inne krainy. Dlatego też od pierwszego odcinka byłem bardzo ciekaw, jaką historię przygotowali dla nas twórcy i jak ona się potoczy. Teraz już wiemy, po premierze finałowego odcinka sezonu. Nie będę się zagłębiać w samą fabułę, by oszczędzić potencjalnych spoilerów. Skupmy się zatem na tym, co sprawia, że nie mogłem oderwać wzroku od serialu, a także co w tej wielobudżetowej produkcji nie zagrało.

Zalety i wady

Kadr z serialu “Władca Pierścieni: Pierścienie władzy” (2022), fot. Amazon Studios

Nie jest to serial bez wad. Przede wszystkim odcinki – zwłaszcza pierwsze – są dość nierówne i nie zdziwi mnie, jeśli sporo osób się po nich całkowicie od tej produkcji odbiła. Podobnie sytuacja wygląda z wielowątkowością. Tych jest tu sporo i w kilku momentach sam nie wiedziałem, komu w zasadzie powinienem w tej produkcji kibicować, kto jest istotny, a kto nie. Jednak ten problem nieco rozwiązuje się w drugiej połowie sezonu, kiedy wątki zaczynają się ze sobą splatać, a karty są odkrywane. Im bliżej byliśmy finału, tym bardziej nie mogłem się go doczekać. Zwłaszcza że w odcinkach ukryto naprawdę sporo smaczków, które wyłapią nie tylko najwięksi fani Tolkiena.

To, co robi naprawdę duże wrażenie, to rozmach całej produkcji. Dawno nie widzieliśmy czegoś takiego w telewizji i jeśli ktoś miałby zarzut do strony audiowizualnej serialu, to moim zdaniem już czepiałby się na siłę. Całość wygląda znakomicie, a wielu scenom poziomu mogłyby pozazdrościć największe hollywoodzkie produkcje. Scenografie, kostiumy, charakteryzacje – to tylko niektóre z rzeczy, które przywodzą na myśl filmy Jacksona i jego dbałość o szczegóły. Czuć wydane tu grube miliony dolarów. Z głośników płynie do nas muzyka skomponowana przez Beara McCreary’ego, za której sprawą, tak jak to było w przypadku Howarda Shore’a, przenosimy się do Śródziemia.

Finał “Pierścieni władzy” to bardzo dobre odkrycie kart, które mieliśmy w tym sezonie na stole. Wiele rzeczy się wyjaśniło i podsyciło oczekiwanie na kolejny sezon.

Drugi sezon już w produkcji

Władca Pierścieni: Pierścienie władzy (2022), Amazon Studios
Kadr z serialu “Władca Pierścieni: Pierścienie władzy” (2022), fot. Amazon Studios

Ten już powstaje, a twórcy zapowiadają, że nieco zmieni on swój klimat. Być może czeka nas sytuacja, która miała miejsce już w przypadku wielu telewizyjnych produkcji. Pierwsze sezony bywały dobre, ale dopiero kolejne stawały się wybitne. Nie zdziwiłbym się, gdyby tak się tu właśnie wydarzyło. Dziś na pewno nie można powiedzieć o “Pierścieniach władzy”, że są rewelacyjnym serialem. Jednak potencjał tutaj jest ogromny i liczę, że jako widzowie się nie zawiedziemy.

Zdecydowanie będę chciał obejrzeć wszystkie odcinki jeszcze raz, by wyłapać to, czego nie udało mi się przy pierwszych seansach. Myślę, że jeśli otworzymy głowy i damy serialowi szansę, to wejdziemy do naprawdę bogatego i ciekawego świata. Tak, będzie nieco inny niż w książkach, ale co z tego? Nie lepiej, żeby to, co czytaliśmy, pozostało w naszej wyobraźni, a na ekranie zobaczymy coś nieco innego? Moim zdaniem tak.

Jan Urbanowicz

Jan Urbanowicz

Kinem jestem zafascynowany niemalże od kołyski, a przygody z nim zaczynałem od starych westernów i musicali z lat pięćdziesiątych. Kocham animacje Disneya, amerykańską popkulturę, "Gwiezdne wojny" i "Powrót do przyszłości". W filmach uwielbiam, że mogę spoglądać na świat z czyjejś perspektywy. Od wielu lat tworzę i współprowadzę podcasty o tematyce filmowej.

News will be here