Pierwszy raz miałem okazję obejrzeć ten film pod koniec 2018 roku na American Film Festival. I jak sie okazało, był to dla mnie jeden z ciekawszych seansów tego wydarzenia. Dostajemy tu historię, która może i jest dość oszczędna w formie i z powolnym tempem akcji, ale za to przyciągająca do siebie emocjami i relacjami bohaterów.
Film opowiada o ojcu i córce, którzy na co dzień żyją w lasach parku narodowego w Portland, w stanie Oregon. Jest ich tylko dwójka, polują, biorą tylko to, co da im natura i nie mają kontaktu z "cywilizacją". Pewnego dnia wiele się zmienia, kiedy zostają odkryci przez władze pobliskiego miasteczka. Próbują oni niejako zmusić ich do powrotu do społeczności.

Główne role w Zatrzyj ślady grają naprawdę znakomity Ben Foster oraz młoda Thomasin McKenzie. Aktorkę mogliśmy zobaczyć już w tym roku na ekranach w filmie Jojo Rabbit.
Reżyserka filmu, Debra Granik („Do szpiku kości“), skupiła się tu na bardzo ważnym problemie. Starała się pokazać, iż bardzo często – jako społeczeństwo – chcemy, by wszyscy się do nas dostosowali. Żyli według dokładnie tych samych zasad i obyczajów, co my. Sama sprawa jest dość dyskusyjna, jednak czy faktycznie trzeba zmuszać do czegoś kogoś, kto swoim zachowaniem i życiem nikomu innemu nie zagraża?
Głównych bohater chciał wraz ze swoją córką żyć w odosobnieniu z jakiegoś powodu, ale takim stanem rzeczy nie robił nikomu krzywdy. Nie powinien być więc zmuszany do zmiany sposobu życia. Jedyną osobą, dla której nie był to dobry „układ“, mogła być jego córka. Dlaczego? Film dość wyraźnie o tym mówi, dlatego polecam seans.

Niezwykle podobały mi się scenerie wykorzystane do nakręcenia filmu. Piękne krajobrazy parku narodowego i jego okolic sprawiały, że sam z chęcią wyprowadziłbym się z miasta. Poza tym, jest to świetnie napisana i zagrana opowieść o buncie, próbie odnalezienia siebie i – wbrew tytułowi – pozostawienia po sobie jakiegoś śladu. Thomasin McKenzie jest tutaj olśniewająca i w późniejszym filmie Taiki Waititiego tylko potwierdziła swój talent. „Zatrzyj ślady“ bardzo przypomina film "Captain Fantastic" Matta Rossa. Chociaż osobiście "Zatrzyj ślady" przypadł mi do gustu bardziej – najprawdopodobniej przez swój bardziej intymny klimat.