News will be here
Dorota Masłowska w klipie do utworu "Motyle" (reż. Aleksandra Terpińska, zdj. Michał Dymek)

Dorota Masłowska to postać, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Pisarka kojarzona przede wszystkim z powieścią "Wojna polsko-ruska" zdążyła już na stałe zapisać się na kartach rodzimej popkultury. Jej działalność muzyczna, kontynuowana na tegorocznej płycie "Wolne", choć nie jest tak efektowna, jak projekty literackie, także nie pozostaje bez medialnego echa.

W przeciwieństwie do wydanej w 2014 roku płyty pod szyldem Mister D. krążek, który autorka podpisuje po prostu jako DOROTA, nie zaskakuje na tyle, żeby móc nazwać go co najmniej ciekawym eksperymentem. Estetyczno-formalna letniość dzieła wydanego przez SBM Label, utrzymująca się pomimo teoretycznie mięsistej emocjonalnie tematyki (vide utwór o ojcu pt. “Ojciec”), nie wynika nawet z artystycznej niemożności raperki-prozatorki-felietonistki.

DOROTA ponosi porażkę raczej na skutek teraźniejszej popkulturowej tendencji

Pierwszy klip promujący album

Tendencji, której uznająca się i uznawana za wiecznie młodzieżową twórczyni dziwnym trafem nie dostrzegła. Tymczasem kłopot z debiutem-rebootem DOROTY jest bardzo prosty. Zagnieździł się on w samym sednie swojego rzekomo transgresyjnego założenia. Idea stojąca za albumem “Wolne” sugeruje odbiorcy obcowanie z bezkompromisowym, wielopoziomowym aktem artystycznej prowokacji; frywolną zabawą formą mającą potwierdzić odważną kreatywność autorki.

Jest to dzieło pisarki zupełnie bezpośrednio flirtującej z konwencją hip-hopową. Dorota Masłowska nie dość, że wchodzi w gatunek zupełnie niepastiszowo (kontrastując z kompozycyjną manierą utworów Mister D.), to na dodatek pozwala sygnować swój eksperyment stemplem esencjonalnie głównonurtowej wytwórni rapowej. Jednakże ta podwójnie wypowiedziana brawura jawi się jako radykalizm jedynie na pierwszy rzut oka.

Jeden z singli promujących album

Dekonstrukcja hip-hopu z zewnątrz, odmienianie jego konserwatywnej ramy przez nowe przypadki, dziś nie jest już kontrkulturowym popisem. Wręcz przeciwnie, konstruowanie własnej inności na fundamencie post-hip-hopowym wydaje się żartem ignoranta. Dlaczego? Dlatego, że w 2023 roku post-rap to po prostu rap.

Dzisiejsze trendy hip-hopowe również w naszym kraju kształtują się nie na bazie sztywnej konwencjonalności brzmienia i słowa wczesnych lat zerowych, a w oparciu o postmodernistyczną mnogość estetyk. Gdy raperzy uliczni uprawiają intertekstualność wzbudzającą podziw kulturoznawców, a raperzy nieuliczni uprawiają beckettowską ascezę frazy, strategia DOROTY jest jedną z miliona, choć miała być jedną na milion. Współczesny popkulturowy krajobraz już dawno ochrzcił zabawę hip-hopową konwencją mianem uniwersalnej kliszy.

Odwieczna figura blokersa została widowiskowo rozwalcowana

Wideo do utworu “Gadżety”

Równie solidna figura rapera "świadomego" także zasila szeregi głównonurtowej nekropolii. W tej sytuacji hip-hopowiec nie tyle może eksperymentować z formą, ile po prostu musi to robić, jeśli nie chce zaginąć w otchłani muzycznej historii. Dorota Masłowska, czyli artystka budująca swoją narrację na inspiracji aktualnością ponosi więc gigantyczną klęskę. Wydaje jej się bowiem, że łamie dotychczas ustalone zasady, podczas gdy w rzeczywistości usiłuje zmienić sytuację, która została już dawno zmieniona.

Pozytywny medialny odbiór albumu nie świadczy więc o bijącej od niego niepokornej sile, a właśnie o charakteryzującej go konwencjonalności. Obecnie, przełamywanie schematów hip-hopowej estetyki samo w sobie funkcjonuje jako gatunkowy schemat. Tak więc dekonstrukcyjna robota zawarta na "Wolne" jest w istocie przewidywalną robotą rekonstrukcyjną.

Łukasz Krajnik

Łukasz Krajnik

Rocznik 1992. Dziennikarz, wykładowca, konsument popkultury. Regularnie publikuje na łamach czołowych polskich portali oraz czasopism kulturalnych. Bada popkulturowe mity, nie zważając na gatunkowe i estetyczne podziały. Prowadzi fanpage Kulturalny Sampling

News will be here