News will be here
Kelela – "Raven", fot. Warp Records

Kelela po raz kolejny próbuje nas zahipnotyzować swoim mrocznym, ciemnym R&B, jednakże tym razem nie do końca jej to wychodzi.

Kelela jest jedną z czołowych przedstawicielek współczesnego R&B. Jej debiutancki album “Take Me Apart” szybko zdobył uznanie krytyków oraz miłośników gatunku. Wydany w 2017 krążek pozwalał sądzić, że jego następca będzie jeszcze ciekawszym przykładem popowej kreatywności. Tymczasem “Raven” jest krążkiem raczej rozczarowującym.

Na swojej drugiej płycie Kelela skupia się na budowaniu atmosfery

Ponadgodzinne dzieło jest nasączone subtelną, ambientową narracją. Spokojna, hipnotyzująca estetyka wydaje się idealna do słuchawkowej konsumpcji, lecz niesie ze sobą również pewne ryzyko. Autorka albumu tak bardzo zatraca się bowiem w konstruowaniu surrealistycznego nastroju, że często zapomina o tym, co w popie przecież najważniejsze – ekscytujących melodiach.

Tajemnicza aura, jaka jest budowana na “Raven”, paradoksalnie dość szybko przestaje być tajemnicza. Każda kolejna kompozycja sprzedaje ten sam rodzaj onirycznych uniesień, więc słuchacz dość szybko przestaje wierzyć w mistyczność stylistyki dźwiękowego niedopowiedzenia. Przez monotonię formalną Kelela, zamiast uwodzić nieznanym, sprawia, że owego nieznanego w ogóle nie chce się poznawać.

Motywem przewodnim całości jest ciemny erotyzm

Możemy odnaleźć go zarówno w sugestywnych tekstach utworów, jak i w samym pościelowym brzmieniu. Prawdopodobnie założeniem projektu było zaprezentowanie damsko-męskiej relacji w sposób, który jednocześnie działa na wyobraźnię, a także nie zdradza zbyt dosłownych szczegółów. Niestety, Kelela nie jest pierwszoligową poetką i jej dość grafomańskie zacięcie do opisywania perypetii obyczajowych często psuje pierwotny plan.

Nachalność snutych przez nią wersów odbiera albumowi jego atrakcyjną, sekretną powłokę. Najnowszy album Keleli nie spełnia więc pokładanych w nim oczekiwań. Nie stanowi ani interesującej kontynuacji “Take Me Apart”, ani nie jest drastyczną, artystyczną woltą. Efekt starań artystki jest pozycją stojącą gdzieś pośrodku – niezbyt intrygującą mimo dużych, uwodzicielskich ambicji.

Może następnym razem będzie lepiej?

Łukasz Krajnik

Łukasz Krajnik

Rocznik 1992. Dziennikarz, wykładowca, konsument popkultury. Regularnie publikuje na łamach czołowych polskich portali oraz czasopism kulturalnych. Bada popkulturowe mity, nie zważając na gatunkowe i estetyczne podziały. Prowadzi fanpage Kulturalny Sampling

News will be here