Nine Inch Nails można lubić lub nie, podobnie zresztą jak ich frontmana Trenta Reznora, który do dyplomatów nie należy. Osiągnięć muzycznych trudno mu jednak odmówić, co z miejsca czyni go człowiekiem, którego słowa coś w tej branży znaczą. W dobie kryzysu Amerykanin złagodził jednak ton, pokazując światu tę na co dzień skrywaną twarz artysty-wrażliwca. W liście otwartym Reznor wraz z Atticusem Rossem piszą:
Muzyka – kiedy jej słuchaliśmy, myśleliśmy o niej czy ją tworzyliśmy – zawsze pomagała przetrwać wszystko, co dobre i co złe. Mając to na uwadze, postanowiliśmy dokończyć nagrywanie kolejnych płyt z cyklu »Ghosts«, by (w obecnej sytuacji – przyp. red.) pozostać przy zdrowych zmysłach.
Duchy Nine Inch Nails powracają i to ze zdwojoną mocą

Ross jest w Nine Inch Nails stosunkowo nową twarzą, ale warto pamiętać, że z Reznorem pracuje od przeszło piętnastu lat. Początkowo brytyjski kompozytor głównie produkował kolejne płyty NIN; wydany w 2008 roku album "Ghosts I-IV", nawet współtworzył. Owocny był też ich romans z kinematografią. W 2010 roku napisana przez duet Reznor-Ross ścieżka dźwiękowa do filmu "Social Network" zgarnęła Oscara; trzy lata później otrzymali natomiast Grammy za soundtrack do kolejnego filmu Davida Finchera – "Dziewczyny z tatuażem". W międzyczasie panowie założyli wspólny projekt muzyczny, by wreszcie, w 2016 roku, Ross oficjalnie dołączył do działającej od lat 80. kapeli. Te filmowe ciągoty nadal są jednak wyczuwalne w ich twórczości, co raczej nie pozostało bez wpływu na dobór opracowywanego materiału.
Trzeba bowiem pamiętać, że "Ghosts" to projekt jeszcze ambitniejszy niż industrialno-rockowe kawałki NIN. W swoim założeniu "Duchy" stanowią instrumentalną ścieżkę o silnie emocjonalnym zabarwieniu, nie inaczej jest więc także w przypadku dwóch najnowszych wydawnictw. A ponieważ Nine Inch Nails niezmiennie pozostaje przede wszystkim płaszczyzną twórczej ekspresji Reznora, ten po raz kolejny wykonał ruch, jaki nie śniłby się twórcom związanym kontraktami z wielkimi wytwórniami.

Chętnych, by zapoznać się z najnowszymi albumami Nine Inch Nails, odsyłam na stronę kapeli. Zarówno "Ghosts V: Together", jak i "Ghosts VI: Locusts" można tam bez przeszkód pobrać, ale płyty trafiły oczywiście także do popularnych serwisów streamingowych.
Na pierwszy krążek trafiło osiem kawałków, na drugi piętnaście – w sumie ponad dwie i pół godziny muzyki. Tym razem poszczególne utwory mają indywidualne tytuły, a wśród nich znajdziemy naprawdę różnorodne brzmienia. Warto je przesłuchać niezależnie od naszego nastroju i tego, czy chcemy pogrążyć się w smutku, czy może jednak potrzebujemy promyka nadziei i czegoś na pocieszenie.