Wydanie tego EP było koniecznością. Yves Tumor, który od kilku dobrych lat regularnie zaskakiwał odbiorców kolejnymi brzmieniowymi ewolucjami, musiał w końcu dać sobie na wstrzymanie. Tumorowska dyskografia obfitowała w szereg metamorfoz – noise'owiec przeobrażał się w piewcę hipnagogicznego popu, a potem w psychodelicznego rockmana. Na "The Asymptotical World" natomiast kameleon z Miami po raz pierwszy nie ewoluuje, a znajduje bezpieczny przystanek i powoli łapie oddech. Przy pomocy sześciu nowych utworów podsumowuje swoje dotychczasowe decyzje kreatywne. Robi rachunek sumienia i spokojnie zastanawia się nad kolejnym wielkim ruchem.
Otwierająca EP znakomita "Jackie" brzmi jak zmutowany, kwaśny pastisz Lenny'ego Kravitza
To energetyczny nokaut, który w ciągu kilku minut spina klamrą rock'n'rollowe wycieczki Tumora. Z kolei kompozycja o tytule "Crushed Velvet" chlubi się minimalizmem doprowadzonym do skrajności. Napędzająca ją, intensywna repetycja konstruuje epilog dla surowego piosenkopisarstwa znanego z poprzednich płyt artysty. Ponadto pozostałe momenty wydawnictwa stawiają kropkę przy postindustrialnych fascynacjach autora. Amerykański muzyk dopisuje konkluzje do wszystkich swoich dotychczasowych pomysłów i tym samym otwiera furtkę do zbudowania innej narracji w przyszłości. Pokazuje nam, że udało mu się dotrzeć do pewnej granicy. Musi teraz wykonać zwrot w tył i znaleźć zupełnie nową ścieżkę.
Trudno przewidzieć kierunek, w jakim wkrótce podąży Yves Tumor
Jednego możemy być pewni – wciąż będzie to droga naznaczona odważnym eklektyzmem. Mozaikowa estetyka jest bowiem nieodłącznym elementem artystycznego DNA Yves'a i nie zanosi się na to, by została zastąpiona czymś innym. Kalejdoskopowe brzmienie jest głównym fundamentem tumorowskiej filozofii – spójną niespójnością definiującą jego byt na niezależnej scenie. Zdaje się także, że już niedługo autor tej EP-ki śmielej sięgnie po repertuar ładnych melodii, albowiem jego najnowsze dzieło definiuje przystępny, przebojowy chaos w duchu Mr. Bungle z czasów "Californii". "The Asymptotical World" to zdecydowanie najbardziej zwiewna pozycja w jego dorobku.
Yves Tumor pokusił się o podsumowanie pierwszego rozdziału swojej kariery. Przygotował utwory wieńczące opowieść o koncepcji gwiazdy rocka na miarę naszych czasów. Takiej, dla której stylistyczne niezdecydowanie jest cnotą, a pojęcie jednolitej tożsamości fikcją. Uosobienie playlistowej wrażliwości XXI wieku na chwilę wciska przycisk stop. Gdy powróci, na pewno narobi jeszcze większego zamieszania niż do tej pory.