News will be here
"Ai Weiwei" (2012), fot. Gao Yuan

Jako twórca Ai Weiwei właściwie dokonał już wszystkiego, z kolei jako dysydent doświadczył niemal każdej – poza ostateczną – formy prześladowania przez totalitarne władze. Wciąż jednak drzemią w chińskim artyście pomysły, których uzewnętrznienie jest niezbędne, by choć odrobinę zbliżyć się do najpewniej nieosiągalnego spełnienia.

Klocki LEGO – materia, w której obecnie rzeźbi Ai Weiwei, mogą okazać się zwodnicze dla osób niezaznajomionych z dorobkiem chińskiego artysty. Ten jednak potrafi zadawać istotne pytania i stawiać śmiałe tezy, nawet jeśli do ich wyeksponowania służą mu dziecięce zabawki. Przekroczył bowiem pewną umowną granicę – jako artysta mocno związany z konceptualizmem nie tylko stawia idee ponad przedmiotami, ale też nadaje rzeczom głębi, której te zwyczajnie nie posiadają.

W opozycji do totalitaryzmu – tak został wychowany

Ai Weiwei Studio
Fot. Ai Weiwei Studio

Choć sześćdziesięciopięciolatek wciąż aktywnie tworzy, bez wątpienia nie wzbudza już takich emocji, jak będąc u szczytu – w latach 2009-2011. Wówczas – głównie za sprawą instalacji “Sunflower Seeds” (2010) – cały artystyczny świat miał go na ustach. Ai Weiwei brylował natomiast na salonach, nawet jeśli pojawiał się tam ze wciąż widocznymi na ciele ranami. Po tym, co robił między grudniem 2008 a majem 2009 roku, chińskie władze postanowiły uprzykrzyć mu życie do granic możliwości. Ten jednak kontynuował swoją działalność, która coraz mocniej przenosiła akcenty z twórczości artystycznej na krytykę polityczną.

Zarzewiem konfliktu między Ai Weiwei a chińskimi władzami było jego dochodzenie po trzęsieniu ziemi w Syczuanie. Artysta skupił wówczas uwagę na ogromnej liczbie ofiar wśród dzieci, które feralnego dnia zostały pogrzebane w szkołach. Choć oficjalne dane mówiły o śmierci niespełna siedemdziesięciu tysięcy osób, samych tylko dzieci – według ustaleń artysty – zginęło niemal sześć tysięcy. W trakcie całego dochodzenia Ai Weiwei żył pod pełną obserwacją, przytrafiały mu się różne incydenty, jak napaść, po której musiał przejść operację w związku z pojawieniem się krwiaka mózgu. Efektem ubocznym była natomiast instalacja “Remembering”, która odnosiła się do ofiar wspomnianego trzęsienia.

Nie jest jednak tak, że artysta nagle nadepnął władzy na odcisk. Już w dzieciństwie doświadczył jej gniewu, trafiając wraz z rodzicami do obozu pracy w Sinciangu, jako że jego ojciec, poeta, naraził się w czasie niesławnej rewolucji kulturalnej. Tych pięć lat życia spędzonych na wygnaniu odcisnęło mocne piętno na nastoletnim wówczas chłopaku – nawiązanie do nich znajdziemy też w najnowszej jego pracy. Wkraczając w dorosłość, Ai Weiwei był więc w jakimś stopniu ukształtowany – pozostało mu jedynie kontynuować działalność wywrotową.

Ai Weiwei zreinterpretował “Lilie wodne” Moneta

Lilie wodne #1, Obraz z klocków LEGO, Ai Weiwei Studio
Proces powstawania obrazu z klocków LEGO, fot. Ai Weiwei Studio

Na przestrzeni dekad – wszak działalność artystyczną rozpoczął już pod koniec lat siedemdziesiątych, Ai Weiwei tworzył w rozmaitej materii. Od roku 2014 jednym z głównych materiałów są jednak... klocki LEGO. Zresztą i w tym przypadku doszło do ciekawego starcia ideowego. Pracując nad portretami dysydentów – stu siedemdziesięciu osób z trzydziestu krajów, chińskich artysta złożył bowiem zamówienie na konkretne bloczki. Producent odmówił mu jednak realizacji, zasłaniając się neutralnością polityczną.

Późniejsze tłumaczenia Duńczyków, gdy o sprawie zrobiło się głośno, dodały jedynie autentyczności walce artysty o wolność słowa. Poruszyły też ogromną rzeszę fanów na całym świecie. Ci zaś postanowili wysyłać mu klocki, których Ai Weiwei nie mógł kupić. Dlaczego o tym piszę? To właśnie one po raz kolejny posłużyły bowiem chińskiemu artyście za budulec. W ramach “Ai Weiwei: Making Sense” w londyńskim Design Museum zobaczymy wiele prac, których motywem przewodnim będzie kultura materialna, różnice w pojmowaniu rzeczy kiedyś i dziś, a także osobisty stosunek artysty do zachodzących w naszym świecie zmian.

Jednocześnie będzie to największa solowa wystawa artysty od ośmiu lat. Wernisaż “Ai Weiwei: Making Sense” zaplanowano na 7 kwietnia. Ekspozycję będzie natomiast można oglądać w londyńskim Design Museum do 30 lipca 2023 roku. Największym dziełem chińskiego artysty będą natomiast “Lilie wodne #1”, które same w sobie wyrażają główny motyw wystawy.

Ai Weiwei –  Lilie wodne #1, Ela Bialkowska, OKNO studio
Ai Weiwei – “Lilie wodne #1”, fot. Ela Bialkowska/OKNO studio

Reinterpretując kultową serię prac malarskich Claude'a Moneta, Ai Weiwei wykonał olbrzymią – mierzącą aż piętnaście metrów – grafikę. Składa się ona z sześciuset pięćdziesięciu tysięcy klocków LEGO w dwudziestu dwóch kolorach. Chiński artysta zwraca w ten sposób uwagę na kilka aspektów. Przede wszystkim odnosi się do ikonicznej roli impresjonistycznej serii jako uosobienia naturalnego piękna, punktując, że zarówno stawy, jak i ogród był dziełem rąk ludzkich – samego Moneta, który stworzył to miejsce, by przez kolejnych trzydzieści lat malować inspirowane nim obrazy.

Korzystając z kloców, Ai Weiwei dehumanizuje ten obraz – odbiera mu subtelność pociągnięć pędzla na rzecz powtarzalnych, modułowych kawałków, będących owocem przemysłu. Otrzymuje w ten sposób uproszczony – zarówno emocjonalnie, jak i faktycznie – obraz wpisujący się w nurt pixel artu, kierując naszą uwagę na sposób, w jaki dziś konsumuje się sztukę. Układanie klocków, zamiast pociągania pędzlem, jest tu metaforą cyfryzacji i wszystkiego, co tracimy w procesie twórczym, polegając na głodzie cyfrowych obrazów i generując je niemal automatycznie.

Ai Weiwei –  Lilie wodne #1 (detal), Ela Bialkowska, OKNO studio
Ai Weiwei – “Lilie wodne #1” (detal), fot. Ela Bialkowska/OKNO studio

Jednocześnie jednak Ai Weiwei umieszcza w olbrzymiej pracy także element osobisty – po prawej stronie widzimy bowiem ciemną plamę, jakiej w ogrodzie Moneta z pewnością nie było. Jest to bowiem element osobistej narracji. To odniesienie do drzwi prowadzących do ziemianki, w której artysta wraz z rodzicami mieszkał podczas pobytu w obozie w Sinciangu. Są one niczym mroczny portal w rajskim ogrodzie.

Nasz świat jest złożony i upada ku nieprzewidywalnej przyszłości. Kluczowe znaczenie ma zatem znalezienie spersonalizowanego języka, aby wyrazić swoje doświadczenia w tych trudnych warunkach. Spersonalizowana ekspresja wynika natomiast z identyfikowania się z historią i wspomnieniami podczas tworzenia owego języka. Bez osobistej cząstki narracja artystyczna traci bowiem na jakości.

– Ai Weiwei

Damian Halik

Damian Halik

Kulturoholik, level 99. Czas na filmy, książki, komiksy i gry, generowany gdzieś między pracą a codziennymi obowiązkami, zawdzięcza opanowaniu umiejętności zaginania czasoprzestrzeni.

News will be here