Mawia się, że historię piszą zwycięzcy, ale to tylko część prawdy. Nawet mimo technologicznego i społecznego postępu nie sposób odmówić wkładu dziennikarzom, pisarzom i fotografom, którzy utrwalają fragmenty rzeczywistości, by można je było skonfrontować z tym, co mówi władza. Jednym z wielu autorów, którym można takie zasługi przypisać, jest Charles Harbutt. Pod koniec lat 60. XX wieku opublikował on album "America in Crisis" we współpracy z wieloma swoimi kolegami po fachu.
Część z nas uważała, że wybory w 1968 roku będą w jakiś sposób wyjątkowe; że chodzi o głębsze pytania dla Ameryki niż tylko wybór prezydenta. Czułem, że podstawową kwestią było postrzeganie samych siebie przez Amerykanów. Wizerunek narodu utrwalany dzięki szkole, hollywoodzkim filmom, reklamom i przemówieniom z okazji 4 lipca – amerykański sen w czystej postaci – został zakwestionowany.
– Charles Harbutt o swoich motywacjach do stworzenia "America in Crisis"
Świat stale się zmienia, ale pewne kwestie nie zmieniają się nigdy
Patrząc wstecz, nie sposób przeoczyć postęp, jaki dokonał się w ciągu ostatniego półwiecza – zarówno pod względem technologicznym, jak i społecznym. Wielu początków tych przemian upatruje natomiast w rewolucji ideowej, która rozpoczęła się w latach 60. XX wieku w Stanach Zjednoczonych. Wybór Nixona, o którym wspomniał Harbutt, w jakimś sensie kwestionował jednak wartość przemian.
Ameryka wykrwawiała się w Wietnamie, podczas gdy naród odwracał się od Demokratów, jak gdyby traumy związane z zamachami na prezydenta Kennedy'ego (1963), jego brata Roberta (1968) oraz Martina Luthera Kinga (1968) były nie do udźwignięcia. Zwycięstwo Nixona miało więc wymiar mocno symboliczny. Charles Harbutt słusznie zatem uznał, że coś w narodzie się zmieniło. Zbierając prace najznamienitszych fotografików tamtych lat, stworzył niezwykły zapis narodowych nastrojów.
Przeszło pięćdziesiąt lat później materiałów jest oczywiście nieporównywalnie więcej. Wiele problemów wciąż psuje społeczne relacje, wiele dopiero co wyrosło i dało o sobie znać dzięki postępowi technologicznemu. Odwołując się do przełomowego projektu Harbutta, amerykańsko-brytyjska grupa kuratorów postanowiła więc raz jeszcze spojrzeć na tę tematykę – ale w znacznie szerszej perspektywie.
"America in Crisis" – gdy demokracja podnosi krzyk
Co dość istotne, oryginalne "America in Crisis", które Charles Harbutt opublikował we współpracy z reprezentującym nowojorski oddział Magnum Photos Lee Jonesem, nie było zwykłym albumem. Wydźwięk zdjęć najlepszych ówczesnych fotografików wzmacniał eksperymentalny film. Wystawa towarzysząca premierze przybrała natomiast formę instalacji artystycznej. Właśnie dlatego nowa odsłona projektu idzie podobnym tropem.
Podczas trwającej właśnie w Londynie wystawy zobaczymy sto dwadzieścia fotografii stworzonych przez czterdziestu różnych autorów. Część to klasyka gatunku – znani autorzy, którzy wzięli udział w pierwszym "America in Crisis". Wśród nich warto wspomnieć chociażby Bruce'a Davidsona, Elliotta Erwitta czy Mary Ellen Mark. Wiele prac odwołuje się jednak do wydarzeń późniejszych, dając pełniejszy obraz społecznych ruchów, które na przestrzeni lat uaktywniały się w Stanach Zjednoczonych.
Nie brak wśród nich także najświeższych doniesień związanych z ruchem BLM. Młode pokolenie reprezentują między innymi: Kris Graves, Balazs Gardi, Zora J. Murff, Sheila Pree Bright czy Stacy Kranitz. To ich prace rzucały światło na wydarzenia, które wstrząsnęły Ameryką w ostatnich latach. To dzięki nim świat mógł zestawić ze sobą medialne opisy i informacje z pierwszej ręki. Całość nabiera natomiast niezwykle immersyjnego charakteru dzięki ukłonowi w kierunku pierwowzoru.