Inicjator, a zarazem jeden z najsłynniejszych przedstawicieli kolektywu Young British Artists wybrał się do Paryża! Słynący z awangardowych, często wręcz obscenicznych prac Damien Hirst tym razem decyduje się co najwyżej na delikatną ironię wobec tradycyjnych pejzaży. Będący od lat w drodze ku nowym malarskim horyzontom Brytyjczyk swoją najnowszą serią składa niejako hołd dla najistotniejszych nurtów malarskich przełomu XIX i XX wieku.
"Cherry Blossoms", czyli celebracja barwnego chaosu
Damien Hirst w czerwcu zagościł w słynnym paryskim muzeum sztuki współczesnej, wypełniając zaprojektowany przez Jeana Nouvela budynek trzydziestoma wielkoformatowymi pracami. Ich stworzenie zajęło Brytyjczykowi trzy lata – artysta wspomina ten czasu jako całkowite zanurzenie się w obrazach. Zanim jednak wiśnie zaczęły kwitnąć w jego londyńskie studiu, w 2019 roku Hirsta odwiedził Hervé Chandès. To właśnie dyrektor Fondation Cartier namówił artystę do przygotowania wystawy, którą obecnie można oglądać w tym muzeum. Selekcji prac dokonali wspólnie.
Kwitnące wiśnie opowiadają o pięknie, o życiu i śmierci. Są w tym ekstremalne – jest w nich jednak coś niemalże tandetnego.
– Damien Hirst
Brytyjczyk sięgnął tym samym po niezwykle ważny w japońskiej kulturze symbol. Mając świadomość jego istoty; tego, jak głęboko zakorzenione w tradycji i filozofii Japonii są kwitnące wiśnie; Hirst nie miał oczywiście na celu kulturowego zawłaszczenia czy parodystycznego podejścia do sakury. Wręcz przeciwnie – spojrzał na te utożsamiane z pięknem absolutnym kwiaty z perspektywy turysty, a więc człowieka, który niemal natychmiast sięgnąłby po aparat, by podzielić się tym widokiem w mediach społecznościowych.
[Kwitnące wiśnie jego autorstwa – przyp. red.] Są dekoracyjne, lecz zaczerpnięte z natury. Ukazują pragnienia i sposób, w jaki przetwarzamy otaczającą nas rzeczywistość; ale też szalenie ulotne piękno – to jak walka drzewa pełnego kwiatów z błękitnym niebem.
– Damien Hirst
Nawet brakiem szokowania Damien Hirst potrafi zaszokować...
Zważywszy na dotychczasowy dorobek enfant terrible brytyjskiej sztuki współczesnej "Cherry Blossoms" mogą szokować. Te niesamowicie nasycone kolorami, niemalże wybuchające widzowi w twarz kwiaty są krzykliwe, ale też przepięknie zwyczajne. Na tle martwych, pływających w formalinie zwierząt czy czaszek wysadzanych diamentami wypadają co najmniej zaskakująco – bo przecież nie blado.
Niemniej istotny zdaje się fakt, że Hirst dotąd nieraz ocierał się o malarstwo, jednak po raz pierwszy otwarcie sięgnął po pędzel. Mistrz awangardowych instalacji już w połowie lat 80., a więc na początku swojej drogi, próbował się w spot paintingu. Z kolei w latach 90. zafascynował go spin painting. "Cherry Blossoms" to jednak istny przegląd malarskich technik i nurtów popularnych w XIX i XX wieku. Przyglądając się bliżej pracom, które obecnie wystawione są w Fondation Cartier, nie trudno zauważyć wpływy takich gatunków, jak impresjonizm czy puentylizm. Przede wszystkim jednak jest to przejaw ekspresjonistycznego malarstwa gestu.