Jerzy Gaweł ukazuje Kraków w niezwykłej odsłonie

Jerzy Gaweł jest barwną postacią, choć jego działalność stricte artystyczna długo ustępowała miejsca bardziej pragmatycznym zajęciom. Przez lata pracował on jako fotograf mody, do dziś będąc częstym gościem międzynarodowych konkursów, których organizatorzy chętnie obsadzają go w jury. Najmocniej jednak Jerzy Gaweł zapisał się w krakowskim środowisku artystycznym jako wykładowca, współtwórca Krakowskich Szkół Artystycznych. Obecnie wykłada w Szkole Kreatywnej Fotografii, gdzie uczy fotografowania aktów oraz korzystania z techniki gumy chromianowej.

Nietypowa technika i zachwyty nad kobiecością w praktyce

Fot. Jerzy Gaweł
Fot. Jerzy Gaweł

Chciałoby się powiedzieć, że "akt, jaki jest, każdy widzi", ale nie mam wątpliwości, że rzadko ta wymagająca zarówno od modelki, jak i fotografa, odmiana fotografii artystycznej postrzegana jest z należytym uznaniem. Zdecydowanie częściej przekaz ten przyjmowany jest bezrefleksyjnie, w sposób sztucznie zseksualizowany – Jerzy Gaweł znalazł jednak sposób, by tego uniknąć.

Sam przez wiele lat byłem tylko odbiorcą sztuki, dlatego bliżej mi jest oglądającemu niż artyście. Moje fotografie zabytków Krakowa często mają sztafaż w postaci ludzkich sylwetek, a nawet jeśli są bezludne, w domyśle zawsze odnoszą się jednak do człowieka.

– Jerzy Gaweł na temat swojej twórczości

W swoich pracach wątek ludzki, cielesny, łączy z pejzażem miejskim, niejako zestawiając piękno kobiecego ciała z zachwycającą architekturą Krakowa. Całość ujmuje natomiast przy wykorzystaniu nietypowej, niszowej wręcz techniki. Te trzy elementy stanowią istotną część, żeby nie powiedzieć – tożsamość, jego twórczości. Ludzie, ich związki z miejscami i przemijanie na tle monumentalnych budowli zdają się zatem motywem przewodnim wystawy "Mój Kraków. Nie moje kobiety".

Jak Jerzy Gaweł osiąga tak hipnotyzujące kadry?

Fot. Jerzy Gaweł
Fot. Jerzy Gaweł

Wszystkie prace, jakie można obecnie zobaczyć w Pawilonie Wyspiańskiego, Jerzy Gaweł wykonał techniką gumy chromianowej. To niezbyt popularna, czy wręcz zapomniana dziś metoda utrwalania obrazu. Rzecz na swój sposób piękna, czerpiąca z dorobku starożytności – na nowo odkrywa po narodzinach fotografii. W początkowej fazie rozwoju tego medium technika zwyczajnie współistniała z innymi, stale aktualizowanymi wynalazkami, na znaczeniu tracąc dopiero u schyłku XIX wieku, gdy nastał czas dominacji odbitek żelatynowo-srebrowych. Praktyczność i efektywność stały po stronie tej drugiej, choć i technika gumowa miała swoich zwolenników, dopatrujących się w niej impresjonistycznej wizji uchwyconego świata.

Technika gumy chromianowej czerpie z dokonań starożytnych Egipcjan, których papirusy przetrwały tysiąclecia. Podobnie jak w tamtym przypadku, XIX-wieczni fotograficy także eksperymentowali z gumą arabską i pigmentami. Dwuchromian sodu dopełniał reakcję, czyniąc pigment zespojony z podłożem przy pomocy gumy materiałem światłoczułym. Wadą tego procesu są jednak charakterystyczne rozmycia oraz długi czas naświetlania (które kilkukrotnie należy powtórzyć).

Mimo oczywistych niedogodności, Jerzy Gaweł uczynił technikę gumy chromianowej swoim znakiem rozpoznawczym. Wystawa "Mój Kraków. Nie moje kobiety" przewrotnie łączy natomiast pozornie niespójną tematykę, a sposób utrwalenia obrazu jest tu swego rodzaju spoiwem całej ekspozycji.

Do 20 lutego wystawę "Mój Kraków. Nie moje kobiety" można oglądać w Pawilonie Wyspiańskiego przy placu Wszystkich Świętych 2 na krakowskim Starym Mieście. Organizatorami są Krakowskie Biuro Festiwalowe oraz Szkoła Kreatywnej Fotografii, a kuratorką – Anna Maria Zygmunt.

Plakat promujący wystawę "Mój Kraków. Nie moje kobiety" Jerzego Gawła, fot. Krakowskie Biuro Festiwalowe
Plakat promujący wystawę "Mój Kraków. Nie moje kobiety" Jerzego Gawła, fot. Krakowskie Biuro Festiwalowe
Damian Halik

Damian Halik

Kulturoholik, level 99. Czas na filmy, książki, komiksy i gry, generowany gdzieś między pracą a codziennymi obowiązkami, zawdzięcza opanowaniu umiejętności zaginania czasoprzestrzeni.