News will be here
Muzeum Neonów turystyczną perełką na skalę europejską

Mając wolną rękę w podróżowaniu po niemal całym Starym Kontynencie, często sami planujemy własne podróże. Specjalizujące się w tym biura tracą przecież swój największy atut, którym jest załatwianie formalności przy przelotach do krajów spoza Unii. Niewiele więc trzeba, by wyjść poza ramy proponowane przez wszelkiej maści poradniki turystyczne i samemu znaleźć ciekawe miejsca. Spontaniczna tułaczka po obcym mieście nie jest może najlepszym pomysłem, ale hej, po co mamy internet, prawda? Mam wrażenie, że trop zwietrzyły zagraniczne media, coraz częściej publikujące alternatywne listy miejsc wartych odwiedzenie. Cieszy natomiast, że dostrzegają też atrakcje w Polsce, jak choćby klimatyczne Muzeum Neonów na warszawskiej Pradze.

Po raz kolejny Muzeum Neonów rozbłysło na łamach prasy

Niepozorny budynek, skrywający prawdziwe skarby (fot. materiały prasowe)
Niepozorny budynek, skrywający prawdziwe skarby (fot. materiały prasowe)

Magnesem, niezmiennie od lat przyciągającym turystów nad Wisłę, pozostaje oczywiście Kraków. Coraz częściej stolica wygrywa jednak różnorodnością i ofertą kierowaną do osób zaintrygowanych nie historią, zabytkami czy muzealnymi eksponatami, które łączą dwie poprzednie kategorie, lecz kuchnią na światowym poziomie czy miejscami nietypowymi, jak wywołane już do tablicy Muzeum Neonów. Tak o ich wyjątkowych zbiorach napisał ostatnio Martin Charlesworth z "Guardiana":

Nieoczekiwana feeria barwnych świateł w starym, opuszczonym magazynie. Podczas gdy przedsiębiorcy na Zachodzie wykorzystywali neony, by zachęcić klientów do kupowania piwa, papierosów, hamburgerów czy seksu (zarówno sex shopy, jak i agencje towarzyskie słyną z charakterystycznych szyldów – przyp. red.), w Polsce za czasów zimnej wojny służyły one do rozświetlania ponurych ulic i podnoszenia na duchu ludu pracującego.

Opis jest oczywiście przerysowany, co zresztą autor puentuje stwierdzeniem o "ogrzewaniu się ciepłem artystycznej propagandy", ale tylko tych kilka zdań sprawia, że Muzeum Neonów wybija się na tle konkurencji. Nieprzypadkowo zresztą w zestawieniu, z którego pochodzi ten fragment, uznano je za jedno z "12 najlepszych muzeów miejskich w Europie". I nie ma się czemu dziwić, bo kolekcja sukcesywnie powiększana przez Davida S. Hilla i Ilonę Karwińską od 2005 roku naprawdę robi wrażenie! „The Guardian” nie był zresztą pierwszym poczytnym medium, którego wzrok przykuły warszawskie neony.

Od niszowej pasji do kurateli nad wyjątkową wystawą

Fot. Muzeum Neonów
Fot. Muzeum Neonów

Wartym podkreślenia jest fakt, że Muzeum Neonów jest prywatną instytucją. Finansowanie bez udziału środków publicznych podnosi poziom trudności, ale stanowi też kolejny element wyróżniający tę placówkę. Co jednak najważniejsze, twórcy muzeum nie ograniczają się do skupowania i eksponowania w industrialnej przestrzeni starych szyldów. Pasja do neonów, będących nieraz prawdziwymi dziełami sztuki, przekłada się także na ich inne działania, jak "Akcja Renowacja!" mająca na celu ochronę neonowych szyldów w przestrzeni miejskiej czy odnawianie wysłużonych reklam świetlnych. By zobaczyć tę dbałość o nietypowy, ale mimo wszystko zachwycający kawał historii, warto się tam wybrać.

Więcej o działalności Muzeum Neonów przeczytacie oczywiście na jego stronie. Ciekawie temat przedstawiają też wspomniane już, choć niewymienione z nazwy media, które uprzedziły "Guardiana". A mowa choćby o kultowym "Travelerze" od Condé Nast; "National Geographic", "Vogue'u", "New York Timesie", czy "Wallpaperze". Inne publikacje na temat muzeum znajdziecie tutaj.

Damian Halik

Damian Halik

Kulturoholik, level 99. Czas na filmy, książki, komiksy i gry, generowany gdzieś między pracą a codziennymi obowiązkami, zawdzięcza opanowaniu umiejętności zaginania czasoprzestrzeni.

News will be here