W dzisiejszych czasach mamy wiele możliwości do oglądania filmów. Możemy to robić w domu na kanapie przed telewizorem dzięki płytom Bluray, usługom VOD czy, odchodzącym powoli do lamusa, tradycyjnym kanałom telewizyjnym. Dzięki internetowi i urządzeniom mobilnym możemy to robić również w podróży - w komunikacji miejskiej, pociągu czy samolocie. Możemy to zrobić nawet na spacerze. Moim ulubionym miejscem jest jednak teoretycznie coraz mniej popularne, kino.
Pomimo tego, że od zawsze staram się być osobą, która jest na bieżąco z nowinkami technologicznymi i starającą się za nimi nadążyć oraz częściowo się do nich dostosować, to moje podejście do oglądania filmów jest chyba na dzisiejsze czasy dość archaiczne. Przed chwilą wspomniałem, że mamy teraz wiele możliwości by konsumować obraz. Wiele osób korzysta z możliwości oglądania na urządzeniach mobilnych, ja jednak nie jestem tego zwolennikiem. Na swoim telefonie czy tablecie jestem w stanie obejrzeć film z YouTube’a ale nic więcej. Pierwszym miejscem, do którego się udaję w celu projekcji, jest kino. Tradycyjne, choć nie jest to równoznaczne ze starym kinem, gdzie filmy wyświetlane są z taśmy. Przyznam się, że głównie chodzę do multipleksów, bo najzwyczajniej mam je najbliżej mojego miejsca zamieszkania, a i wybór repertuaru w nich jest największy. Lubię jednak „poczuć klimat” od czasu do czasu i wybieram się do małego kina studyjnego, z takimi starszymi niewygodnymi fotelami, gdzie nie można kupić popcornu czy nachosów. Ba, zdarza mi się nawet obejrzeć coś ze wspomnianej taśmy filmowej, choć takich kin jest już niewiele. Tylko i wyłącznie kino da nam odpowiednie warunki by obejrzeć film. Wiele osób się ze mną nie zgodzi, powie o świetnych zestawach kina domowego, które dają nam niemal takie same wrażenia. Nie zgadzam się. Tak samo jak oglądając występ cyrkowców najlepszy będzie pod cyrkowym namiotem, a nie na ekranie naszego telefonu czy gdziekolwiek indziej. Tylko i wyłącznie w kinie otrzymamy odpowiedni obraz i dźwięk. Dla mnie osobiście wyprawa do kina to niemal rytuał, który kocham przechodzić. Gdy zasiadam na sali czuję, że przyszedłem do najlepszego miejsca na świecie. Zdarzało mi się być na sali samemu i to niesamowite uczucie. Jednak pełna sala również może być cudowna. Wszyscy ludzie stają się wtedy jednością, przeżywają daną scenę w podobny sposób; boją się, śmieją, krzyczą. Nie ma między nami wtedy takich różnic, nie ma tych wszystkich rzeczy, które na codzień potrafią nas poróżnić. Pozawala mi to uwierzyć, że potrafimy być dla siebie dobrzy i nie musimy ze sobą walczyć. Niby takie zwykłe kino, a jakie emocje potrafi w nas wyzwolić. Dlatego warto chodzić do kina. Drugim miejscem, gdzie najczęściej ogładam filmy, jest moja kanapa przed telewizorem i półką z kolekcją filmów. Jednak, kino na pierwszym miejscu. Nie wiem jak często Wy wybieracie się do tego miejsca, ale jeśli nie macie innych planów na jeden z weekendowych wieczorów, to może warto się wybrać? W tej chwili na ekranach można zobaczyć genialną animację ze studia Disneya, jaką jest „Zwierzogród”, polsko-francuską koprodukcję „Niewinne” czy też powracające do kin, tuż przed premierą na Bluray, „Gwiezdne Wojny: Przenudzenie Mocy” - chyba każdy widział, ale większość chętnie jeszcze raz obejrzy na dużym ekranie. Filmy to nie tylko obrazki i dźwięk. To emocje, to przeżycia, to inne światy. Tak naprawdę, to gdzie je zobaczymy nie ma większego znaczenia, jeśli tylko w jakiś sposób nasz poruszą, jednak ja nadal jestem zdania, że wszędzie dobrze, ale w kinie najlepiej. Miłego weekendu!