News will be here
"Polar Zero" – sztuka w imię nauki

Globalne ocieplenie jest faktem, a jego skutki już zaczynają odciskać piętno na naszych życiach. Z czasem będzie natomiast już tylko gorzej, chyba że kolektywnie – jako ludzkość – zaczniemy mu przeciwdziałać. Wystawiane w Szkocji "Polar Zero" to niezwykłe przedsięwzięcie na styku nauki i sztuki, które w trojaki sposób skłania nas do refleksji na temat największego z wyzwań naszych czasów. Za jego artystyczną formę odpowiada związany z Royal College of Art artysta Wayne Binitie. Projekt powstał jednak przede wszystkim dzięki wsparciu Arts and Humanities Research Council i naukowców z British Antarctic Survey.

Zorganizowana w Glasgow Science Center wystawa nie przytłacza ogromem eksponatów. Wręcz przeciwnie – Wayne Binitie postawił na maksymalnie skondensowaną formę, która najpierw zachwyci, a następnie złapie za serce. "Polar Zero" jest niczym opowieść o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości – zarówno Ziemi, jak i ludzkości. Składa się z trzech elementów.

"Polar Zero" to niezwykła historia opowiedziana na trzech płaszczyznach

Cathrine Dormor, Royal College of Art, Wayne Binitie, Glasgow Science Center
Cathrine Dormor (Royal College of Art) i Wayne Binitie rozmawiający o lodowej rzeźbie, fot. Glasgow Science Center

Pierwszy z nich to "Powietrze" – cylindryczna, szklana rzeźba zawierająca ampułkę arktycznego powietrza z 1765 roku. To data symboliczna, poprzedza bowiem rozpoczęcie rewolucji przemysłowej – momentu przełomowego, ale i krytycznego. Gwałtowny rozwój szedł bowiem w parze z degradacją środowiska naturalnego. Rzeczone powietrze jest zaś nieskażone gazami cieplarnianymi będącymi wyłącznie efektem ludzkiej działalności, choć oczywiście zawiera dwutlenek węgla czy metan – ale w naturalnych proporcjach.

Skala tematu jest tak przytłaczająca i tak złożona, że może wydawać się odległa, a nawet apokaliptyczna. Ludzie potrzebują czegoś namacalnego, aby dotarło do nich, że skutki te są jednak coraz bliższe.

– Wayne Binitie, doktorant w Royal College of Art

Drugim elementem wystawy jest "Lodowy rdzeń". W sensie fizycznym ma on niezwykłą wartość naukową. W jego wnętrzu skrywają się bowiem bąbelki powietrza przybliżające nam warunki, jakie panowały na Ziemi przed setkami tysięcy lat. Wiek najstarszych warstw rdzenia może sięgać nawet osiemset tysięcy lat wstecz – to kawał historii naszego świata, swoiste archiwum. Każdy ze wspomnianych bąbelków jest niczym zapis konkretnego momentu na osi czasu. W sensie metaforycznym eksponat ten obrazuje jednak kruchość antarktycznego lodu w erze topniejących lodowców. Stanowi też wyjątkowe świadectwo tego, jak drastycznie rozwój przemysłowy wpłynął na klimat.

Każdego roku na Antarktydzie pada śnieg – ale nie ma topnienia. Tak więc śnieg gromadzi się i kompresuje śnieg z poprzednich lat pod spodem. Gdy drążymy, zagłębiamy się coraz dalej w przeszłość – to trochę jak liczenie słojów wielkiego drzewa. Pomaga to, że od czasu do czasu wiemy, że pewien wulkan wybuchł w danym roku i możemy znaleźć na to dowody. Dlatego korzystanie z naszych wierteł w celu znalezienia konkretnego roku nie jest tak trudne, jak można by sobie wyobrazić.

– dr Robert Mulvaney, glacjolog z British Antarctic Survey

Jeśli jednak o świadectwa chodzi – poznamy je w trzeciej części ekspozycji

Polar Zero, Wycinek lodowego rdzenia, Glasgow Science Center
Wycinek lodowego rdzenia, fot. Glasgow Science Center

"Lodowe historie" to zbiór wspomnień, anegdot oraz świadectw badaczy, naukowców i ekspertów, którzy jak nikt inny rozumieją zachodzące na biegunach zmiany. To też jedyni ludzie, którzy są w stanie przybliżyć nam skutki ludzkiej działalności i podjąć ostatnie próby zawrócenia ludzkości z kursu kolizyjnego.

Warto dodać, że odwiedzający "Polar Zero" mogą liczyć na doświadczenie multisensoryczne. Nie tylko zobaczą wspomniane eksponaty, ale też np. usłyszą bąbelki powietrza pękające, gdy wycinano lodowy rdzeń. Będą też mogli dotknąć (a nawet posmakować) lodowatej wody – póki jest to jeszcze możliwe. Wystawę można oglądać w Glasgow Science Center do 12 listopada.

Damian Halik

Damian Halik

Kulturoholik, level 99. Czas na filmy, książki, komiksy i gry, generowany gdzieś między pracą a codziennymi obowiązkami, zawdzięcza opanowaniu umiejętności zaginania czasoprzestrzeni.

News will be here