News will be here
Prune Nourry podważyła kluczową zasadę muzealnictwa

Nie jest oczywiście tak, że mająca przecież oddziaływać na zmysły sztuka faworyzuje inne niż ta podstawowa formy poznawania otaczającego nas świata. Chodzi przede wszystkim o względy bezpieczeństwa i ochronę dzieł, które wystawione na dotyk tysięcy odwiedzających zwyczajnie uległyby zniszczeniu. Dotyk okazuje się więc swoistym tematem tabu w tej branży. Sztukę konsumujemy oczami, uszami, ale tę najbardziej intymną ze wszystkich form kontaktu wykorzystujemy jedynie w przypadkach skrajnych. Prune Nourry także to zauważyła.

Powrót jednej z topowych artystek francuskiej sztuki współczesnej

Prune Nourry, L’Amazone Érogène, Catharsis
Prune Nourry – "L’Amazone Érogène" (2019)

O twórczości Prune Nourry głośno zrobiło się już w 2014 roku, ale artystka wyjątkowo mocno przypomniała o sobie przed dwoma laty. Jej "Catharsis" wystawione w paryskiej Galerie Templon jesienią 2019 roku odbiło się szerokim echem, dotykając w niezwykle osobisty sposób problemu cielesności. Inspirację zapewniło Francuzce życie – choć udało jej się pokonać raka, nie obyło się bez ofiar. Mastektomia, której Prune Nourry musiała się poddać, rezonuje w każdym z dzieł cyklu.

W sposób mniej lub bardziej dosłowny "Catharsis" przemycało formy i kształty przywodzące na myśl piersi. Autorka przeżyła tytułowe oczyszczenie, konfrontując się z problemem, ale i niosąc mocne przesłanie. W jej dziełach rezonuje bowiem walka zarówno z wewnętrznym, jak i zewnętrznym wrogiem. Szczególnie mocna okazała się natomiast instalacja "L'Amazone Érogène", która zapewniła Nourry miano pierwszej francuskiej artystki wystawionej w paryskim Le Bon Marché Rive Gauche. Po dwóch latach artystka powraca do Galerie Templon z nowym cyklem.

Prune Nourry, Lignes de vie (Roxane), Laurent Edeline
Prune Nourry – "Lignes de vie (Roxane)" (2021), fot. Laurent Edeline

Uporawszy się z własnymi demonami, trzydziestosześciolatka postanowiła przełamać kolejne tabu. Tym razem jednak inspirację przynieśli jej ludzie, których nigdy nie widziała i – jeśli wierzyć jej zapewnieniom – nie zobaczy. "Projet Phenix" w pełni koncentruje się bowiem na dotyku. Jego bohaterami są zaś osoby niewidome i niedowidzące, których popiersia Prune Nourry wyrzeźbiła tak, jakby była jedną z nich.

Oczy nie są niezbędne, by widzieć

Prune Nourry, Projet Phenix, Vincent Lorca
Prune Nourry podczas pracy – scena z filmu krótkometrażowego "Projet Phenix" Vincenta Lorki (2021)

W zrodzonym z popandemicznej potrzeby bliskości przedsięwzięciu udział wzięło osiem osób. David Alterman, Jean-Philippe Rykiel, Hayat Chaïb, Danielle Naejus, Gnagna Adams, Jean-Marie Murienne, Doris Valerio i Roxane Jeseck pochodzą z różnych środowisk i mają swoje własne, niepowtarzalne historie. Jedni z nich są niewidomi od urodzenia, inni stracili wzrok na skutek wypadków czy chorób. Łączy ich właściwie tylko pochodzenie i fakt, że wszyscy oni wzięli udział w projekcie Prune Nourry.

"Projet Phenix" to zarazem rzeźbiarstwo i performance. Artystce towarzyszył zresztą dokumentujący jej poczynania Vincent Lorca, czego efektem jest poruszający film krótkometrażowy. W jego trakcie słyszymy skrawki historii modeli, ale też dowiadujemy się, w jaki sposób poznają oni świat. Mimo dzielących ich różnic zgodnie twierdzą: by widzieć, nie trzeba patrzeć. Gdy wzrok zawodzi, słuch, węch i – przede wszystkim – dotyk są w stanie zrekompensować tę stratę. Mamy więc tło – historie i opowieści o życiu bez wzroku.

Prune Nourry, Projet Phenix, Vincent Lorca
Scena z filmu krótkometrażowego dokumentującego pracę Prune Nourry nad "Projet Phenix" (reż. Vincent Lorca, 2021)

Ze swojej strony Nourry dodaje koncept i technikę nawiązującą do tytułowego feniksa. Artystka postanowiła bowiem stworzyć rzeźby wyłącznie przy pomocy dłoni. Nie widziała swoich modeli – w ich obecności oczy miała przewiązane, a jedynie czuła kształty ich twarzy za pomocą dłoni. Następnie – również w przepasce – swoje odczucia przenosiła na gliniane popiersia, z każdym dotykiem nadając im rysy swoich modeli. Po wszystkim do wypalenia rzeźb posłużyła się japońską techniką Raku, rozgrzane popiersia zanurzając w popiele i wyciągając z niego gotowe rzeźby – niczym feniksa.

"Projet Phenix" można dotykać w paryskiej Galerie Templon (30 Rue Beaubourg, 10. dzielnica) do 23 października. Wystawie towarzyszą nagrania rozmów, których fragmenty słyszymy w filmie Vincenta Lorki. Poza popiersiami Prune Nourry stworzyła też symboliczne odlewy dłoni swoich modeli, podkreślając, że to one ich portretują.

Damian Halik

Damian Halik

Kulturoholik, level 99. Czas na filmy, książki, komiksy i gry, generowany gdzieś między pracą a codziennymi obowiązkami, zawdzięcza opanowaniu umiejętności zaginania czasoprzestrzeni.

News will be here