Gdańskie studio BreakThru Films wielkimi krokami zbliża się do zakończenia prac nad „Loving Vincent” – pierwszym pełnometrażowym filmem, wykonanym za pomocą animacji malarskiej. dzięki nowatorskiej technice, Polsko-brytyjska produkcja ma szansę zapisać się w historii kinematografii, ukazując świat w taki sposób, jak w swoich pracach przedstawiał go vincent van Gogh.

Tragiczne losy holenderskiego malarza zna chyba każdy. Vincent van Gogh - geniusz, którego talent w pełni doceniono dopiero po jego śmierci, każdego dnia musiał zmagać się z samotnością, brakiem pieniędzy i postępującą chorobą psychiczną. W wieku niespełna 37 lat postanawia odebrać sobie życie. Jeśli jednak zagłębić się w ten temat, samobójstwo van Gogha wcale nie wydaje się aż tak oczywiste. Według niektórych badaczy, za jego śmiercią stoją osoby trzecie – a to z kolei zapewnia wdzięczny temat na filmowy scenariusz. [caption id="attachment_3650" align="aligncenter" width="1200"]"Loving Vincent", fot. BreakThru Films "Loving Vincent", fot. BreakThru Films[/caption] Mimo stosunkowo młodego wieku, Vincent van Gogh pozostawił po sobie olbrzymi dorobek (osiemset siedemdziesiąt obrazów, ponad tysiąc rysunków) oraz bardzo bogatą korespondencję. To właśnie na podstawie jego listów (ponad ośmiuset!) malarka Dorota Kobiela (reżyser filmu), pisarz Jacek Dehnel oraz producent Hugh Weichman (współreżyser) stworzyli scenariusz. „Loving Vincent” zabiera widza w podróż przez świat złożony z ożywionych dzieł Holendra, a jego bohaterami są postaci znane z tychże obrazów. Rozmowy z owymi postaciami, mają rzucić nowe światło na tajemniczą śmierć van Gogha, ale przede wszystkim – pomóc w zrozumieniu malarza. [caption id="attachment_3649" align="aligncenter" width="1200"]"Loving Vincent", fot. BreakThru Films "Loving Vincent", fot. BreakThru Films[/caption] W rolach głównych występują między innymi: Aidan Turner („Hobbit”), Chris O'Dowd („The IT Crowd”), Saoirse Ronan („Brooklyn”) czy Jerome Flynn („Gra o tron”), jednak pierwsze skrzypce zagrają przede wszystkim malarze. Nie będzie to bowiem zwykły film animowany – pod względem technicznym „Loving Vincent” zapowiada się na istny majstersztyk. Wszystko za sprawą systemu PAWS (Painting Animation Workstations), stworzonego i opatentowanego przez BreakThru Films. Prace nad filmem przebiegają wieloetapowo. Sekwencje aktorskie (nagrywane w studiach w Londynie, Gdańsku oraz Wrocławiu) zostały ręcznie przeniesione na płótno – klatka po klatce. Dzięki temu ponad stu malarzy, mogło nadać każdej scenie wygląd charakterystyczny dla stylu van Gogha. Podobnie działo się w przypadku pejzaży. Problem polegał na tym, że na jedną sekundę, składa się aż dwanaście klatek – oznacza to mniej więcej tyle, że do stworzenia całego filmu potrzeba ich ponad sześćdziesiąt tysięcy. [embed]https://www.youtube.com/watch?v=MA96aDZYdCc[/embed] Początkowo premiera filmu planowana była na koniec roku 2015 (przy okazji 125. rocznica śmierci van Gogha), jednak przeciągające się prace spowodowały, że film zobaczymy dopiero jesienią 2016 roku – prawdopodobnie w okolicy listopada. Nie pozostaje zatem nic innego, jak czekać na to arcydzieło oraz na deszcz nagród, jaki zapewne spadnie na twórców tak nowatorskiej produkcji.   Źródło: lovingvincent.com  
Damian Halik

Damian Halik

Kulturoholik, level 99. Czas na filmy, książki, komiksy i gry, generowany gdzieś między pracą a codziennymi obowiązkami, zawdzięcza opanowaniu umiejętności zaginania czasoprzestrzeni.