Każdy teatr naturalnie nagrywa swoje spektakle do różnych celów. Do dokumentacji, do archiwum, do promocji. Pokazanie takiego dzieła nagranego przy użyciu jednej kamery, z dźwiękiem „łapanym” ze sceny, przynosi tylko szkody. Telewizja czy Internet i - teatr - rządzą się zupełnie innymi prawami, a jednak inaczej ogląda spektakl z fotela na widowni, a inaczej – z własnego szezlonga z ekranu laptopa. Dlatego przedstawienie, które ma być pokazane szerszej widowni w mediach trzeba odpowiednio przygotować - nagłośnić, dograć przebitki itd. To się po prostu MUSI dobrze oglądać.
Zatem - żeby pokazać zapis teatralnego przedstawienia w tv czy w sieci - i ekipa i aktorzy muszą poświęcić minimum dwa dni pracy.
Trzeba zagrać co najmniej dwukrotnie, właśnie po to, żeby realizator wiedział, gdzie postawić akcenty, żeby montażysta wiedział, jak pociąć itd. Warto o tym pamiętać, żeby takimi dość amatorskimi rejestracjami (choć w dobrej wierze publikowanymi) się po prostu nie rozczarować. Na szczęście są dostępne – i to często bezpłatnie spektakle specjalnie przygotowane do oglądania na większym albo mniejszym ekranie. Wiele z nich weszło do historii polskiego teatru, niektóre zyskały miano „kultowych”, są i nieco zapomniane, ale - łączy je jedno – są bezdyskusyjnie wartościowe.
Cóż zatem dziś z Ninateki wybierzemy? (ninateka.pl)
Nie wierzę, że nie widzieliście (w Studiu, w Dramatycznym albo w telewizji) Iluzji Iwana Wyrypajewa w reż. Agnieszki Glińskiej. Jeśli jednak nie – od tego proszę zacząć. Właściwie wszystkie sztuki Wyrypajewa są o tym samym. Znaczy o słowach, bo przecież ze słów jesteśmy zbudowani, z ich nadmiaru, z ich deficytu, a najbardziej – ze złego i z właściwego rozumienia znaczeń. Co zatem to znaczy „miłość”, co - zdrada, kłamstwo, szczęście? Właśnie o tym są Iluzje. Oraz - o plecionym fotelu na werandzie, który zawsze na nas czeka, o niespełnieniu i o tytułowych iluzjach, dzięki którym życie jest znośniejsze. Wspaniałe role Dominiki Ostałowskiej, Doroty Landowskiej, Łukasza Lewandowskiego i Krzysztofa Stroińskiego.
Przecież też o słowach, o tym, że ich wypowiadanie wcale nie oznacza procesu komunikacji, o niemożności porozumienia z rodzicami i niewiarygodnej jedności myśli z babcią starowinką. I o zupie naszej codziennej – skąd tytuł – Daily Soup. Tekst napisały (tak, -y) Amanita Muskaria, siostry Monika i Gabriela Muskała. Gabrysia jest dziś aktorką TN, a spektakl wyreżyserowała Małgorzata Bogajewska. Widziałem to przedstawienie jeszcze na scenie Narodowego, na scenie widziałem cudowną Danutę Szaflarską, niestety już nieżyjącą Halinę Skoczyńską, Janusza Gajosa i Annę Grycewicz. Obejrzawszy, kolejnego dnia inaczej i o czym innym będziecie przy zupie rozmawiać, naprawdę. Do obejrzenia także na stronach Ninateki rozmowa z twórcami.
A z klasyki – może… Wiśniowy Sad? Izabella Cywińska wyreżyserowała wspaniały spektakl w teatrze Nowym w Poznaniu, muzykę napisał Jerzy Satanowski, a w roli Raniewskiej zagrała fantastyczna Antonina Choroszy. Czy da się zamknąć za sobą drzwi i zacząć wszystko od nowa? Czy Paryż może ukoić ból po stracie? A może tytułowego sadu sprzedawać nie należy, właśnie - żeby pamiętać o tym, co było kiedyś? Krytyka pisała, że powstał spektakl „uparcie nienowoczesny”. Istotnie, choć zauważcie, że jest dokładnie o tym, co tu i teraz… Jak to u Czechowa bywa. Przy okazji – także do obejrzenia w Ninatece dokument o historii poznańskiego Nowego, jednego z najlepszych teatrów w kraju.
Dobrych i zdrowych kontaktów z kulturą życzę.