Realizując marzenie Akio Toyody o stworzeniu supersamochodu z logotypem Lexusa na masce, pracownicy Toyota Motor Corporation wykazali się ogromnym kunsztem, tworząc prawdopodobnie najdoskonalsze dzieło japońskiej inżynierii. Po premierze i błyskawicznym wyprzedaniu się limitowanej do zaledwie pięciuset egzemplarzy serii oznajmiono jednak, że nie ma co liczyć na powtórkę z rozrywki. Stworzenie LFA potraktowano jak zadanie, które firma pokroju Lexusa zwyczajnie musiała wykonać, ale nie zamierzano dłużej bujać w obłokach. Skupiono się na rozwijaniu gamy modeli i zapewnieniu nabywcom jak największego komfortu, ale… No właśnie – ale. Mimo że władze koncernu Toyoty wielokrotnie podkreślały, że nie zamierzają wracać już do segmentu G+, ostatnio wyraźnie zmieniono nastawienie.
Chcieć nie zawsze znaczy móc…

Trudno kategorycznie stwierdzić, że inżynierowie czy dyrektorzy koncernu nie chcieliby stworzyć kolejnego arcydzieła. Wszyscy oni doskonale jednak wiedzą, że tworzenie tego typu pojazdów to sztuka dla sztuki, będąca ogromnym obciążeniem dla firmy. Stąd twarde stanowisko: następcy LFA nie będzie. Bezsprzecznie jego duch wciąż jest jednak obecny w fabrykach i biurach projektowych firmy. Dość powiedzieć, że to właśnie dzięki dekadzie prac nad LFA dziś Lexus świetnie radzi sobie w sportach motorowych. Jeśli jednak chodzi o samochody cywilne, nieformalnym spadkobiercą LFA jest dziś LC 500. I tak docieramy do jednej z najważniejszych osób w Lexusie – Kojiego Sato.
Główny projektant sportowego coupé Lexusa udzielił ostatnio zaskakującego wywiadu. Sato jako wybitny inżynier, ale przede wszystkim wiceprezes firmy z pewnością nie bez przemyślenia stwierdził:
Uwielbiam ten samochód [model LFA – przyp. red.], ale by podjąć ostateczną decyzję, potrzebujemy wsparcia opinii publicznej. To pomoże nam wykonać ten krok…
– Koji Sato, wiceprezes Lexus International
To nic innego jak sygnał dla osób, które mogłyby być zainteresowane następcą supersamochodu Lexusa! Sato co prawda niczego nie obiecuje, ale też nie odbiera marzeń o kolejnej generacji LFA. Jednocześnie zdanie to oznacza, że wbrew doniesieniom medialnym obecnie nie są prowadzone prace nad takim samochodem.
