Nie, nie pomyliliśmy się w liczbie zer. To najdroższe menu świata. Ale mówić tylko o serwowanych daniach to za mało. To ośmiogodzinne, niezapomniane doświadczenie.
Niemalże we wszystkim przekraczane są granice luksusu – nie będziemy tylko jeść, ale polecimy helikopterem, popłyniemy wytwornym jachtem, podwiozą nas Rolls Roycem. Jak przystało na organizatora, międzynarodową spółkę handlującą diamentami, ich blasku również nie zabraknie. To na co właściwie wydamy tą fortunę? (Dla przypomnienia 250 tys. USD za godzinę)…



Singapur, 45-minutowy przelot helikopterem, podziwiamy widoki. Następnie wspomniany Rolls i rejs luksusowym jachtem do Marina Bay Sands Hotel, aby na jego szczycie zjeść kolację. Jak się można spodziewać poziom wyszukania składników, ich dostępność i oczywiście cena – powala. Na talerzach znajdą się m.in. ostrygi, kawior, foie gras, dziko łowione ryby, gołębie, mięsa z najlepszych ras wołowiny i wieprzowiny. Jeść będziemy nie byle jakimi sztućcami – dostaniemy nawet pałeczki wysadzane diamentami i grawerowane naszymi nazwiskami. A wina… No tak. Nawet roczniki z lat 60-tych, lista zacna: 1988 Salon ‘S’ champagne, 2008 Domaine Leflaive Chevalier-Montrachet Grand Cru, 1996 Domaine de la Romanee- Conti, Romanee-Saint-Vivant Grand Cru, 1961 Chateau Haut-Brion i 1972 Oremus Tokaji Aszú 5 Puttonyos.



Rezerwujecie? Bo jak jakiś romantyk zechce się w ten sposób oświadczyć, to organizator zapewni jeszcze dwukaratowy, niebieski diament dla wybranki serca.
Źródło: http://finedininglovers.com