Tak właśnie było. Kiedy nie spaliśmy oglądając mecz, na 99% oglądaliśmy właśnie mecz Byków z Chicago. To był złoty okres tej drużyny, której gwiazdą była legenda koszykówki – Michael Jordan. Ja sam byłem zainteresowany tym sportem w zasadzie tylko ze względu na osobę samego Jordana. Kiedy więc zakończył on ostatecznie swoją karierę, ja przestałem oglądać NBA. Ale oczywiście nie tylko Jordan był w tamtym czasie gwiazdą, ponieważ dowodził on jednym z najlepszych zespołów w historii tego sportu, w skład którego wchodzili również Scottie Pippen i Dennis Rodman. Wciąż pamiętam plakaty tych zawodników, które mieliśmy rozwieszone na ścianach pokoju – ale wiadomo, królował oczywiście Michael „Air” Jordan.

Tamte czasy wspominam teraz z ogromną nostalgią. Tyczy się to zarówno samych meczów, ale też czasu spędzanego ze starszym bratem. Nigdy później sport nie był znaczący w moim życiu na tyle, by zacieśniać moje więzi z inną osobą. Dlatego zawsze, kiedy widzę Michaela Jordana lub logotyp Byków, wspominam tamte czasy. Gdy zobaczyłem informację, że Netflix będzie emitował serial dokumentalny o Jordanie oraz Chicago Bulls z okresu ich największej świetności, wiedziałem, że nie mogę tego przegapić.
Serial dokumentalny Ostatni taniec powstał we współpracy Netflixa z ESPN Film. Składa się on z 10 odcinków. Co tydzień w poniedziałek będziemy mogli obejrzeć kolejne dwa nowe odcinki. Do tej pory pojawiły się właśnie dwa pierwsze. Najpierw poznajemy zarys postaci Michaela Jordana, jego początki, trochę informacji z dzieciństwa i to, jak rozpoczął swoją grę w Bykach. W drugim odcinku poznajemy sylwetkę Scottiego Pippena, która buduje nam kontekst do kolejnych informacji o Jordanie.
Na razie serial wygląda na rzetelną reporterską robotę.
Mam wrażenie, że najmniej z niego wyniosą osoby, które historie tej drużyny mają w małym palcu. Ale wiadomo, że raczej nie dla nich powstała ta produkcja. Na pewno wrażenie robią materiały archiwalne, ale też wywiady z gwiazdami NBA, legendarnymi trenerami i rodzinami. Sama forma dokumentu nie jest tu niczym odkrywczym – ot „gadające głowy”. Jednak i tak widać, że jest to bardzo dobra produkcja.

Jestem bardzo ciekawy, co będzie pokazane w kolejnych odcinkach. Już po dwóch pierwszych mogliśmy dowiedzieć się wielu rzeczy o drużynie Byków i o niektórych z nich nie widziałem wcześniej nic. Zapowiada się z tego bardzo duża dawka wiedzy, która spodoba się nie tylko fanom koszykówki i samego Jordana oraz Chicago Bulls, a po prostu ludziom, którzy dorastali w czasach, gdy ci sportowcy święcili tryumfy.
Nie pozostaje nic innego, jak czekać na poniedziałek (ale teraz i tak wszystkie dni wyglądają tak samo) i zabrać się za oglądanie kolejnych dwóch odcinków dokumentu “Ostatni Taniec”. Być może teraz poznamy bliżej sylwetkę Rodmana, który był niezwykle barwną (łagodnie to określając) postacią NBA.
