Lata mijają, gusta się kształtują, ale z pewnych rzeczy się nie wyrasta. “Park Jurajski” z 1993 roku to bez względu na wszystko jeden z moich ulubionych filmów, a sam widok dinozaurów budzi we mnie dziecko… Niestety dorosły na zewnątrz nie jest aż tak bezkrytyczny, dlatego na pewne rzeczy zwyczajnie trudno mu przymknąć oko. Pomysł, by w “Jurassic World 3” umieścić postaci znane z pierwszej części, odbieram więc mocno subiektywnie – a przy tym krytycznie.
Żerowanie na nostalgii jeszcze nie wyszło z mody?

Na razie trudno wywnioskować z enigmatycznych zapowiedzi Trevorrowa, jak zamierza przywrócić Alana Granta, Ellie Sattler. Warto pamiętać, że Iana Malcolma granego przez Jeffa Goldbluma zobaczyliśmy już w poprzedniej odsłonie serii. Nie jest to więc bezsensowny ruch, ale skrzętnie przemyślany atak na nostalgię fanów “Parku Jurajskiego”. Warto w ogóle prześledzić kierunek, w którym ta seria zmierza. Wiele osób nie bez powodów zatrzymało się na pierwszej części, w niepamięć puszczając średnią “dwójkę” i jeszcze słabszą “trójkę”. “Jurassic World” na tle nieudanych kontynuacji wypadał zresztą całkiem nieźle. Film był dość zachowawczy i w schematyczny sposób odgrzewał to, co znamy i lubimy, ale dał fanom pierwowzoru jakieś nadzieje…
Druga odsłona nowej, jurajskiej trylogii była pod tym względem znacznie odważniejsza – a przy tym okrutna. Powierzenie reżyserii J.A. Bayonie zwiastowało eksperymenty z klimatem i rzeczywiście widoczne było doświadczenie Hiszpana w budowaniu napięcia. Niestety kierunek, w którym podążyła historia, trzeba jednak uznać za lekką kpinę – i to właśnie przeraża najbardziej. “Jurassic World 3” może bowiem podążać tym tropem, choć ani Trevorrow, ani współtworząca scenariusz Emily Carmichael nie zdradzają na razie szczegółów fabularnych.
“Jurassic World 3” pójdzie śladem “Upadłego królestwa”?

Sam fakt ponownego zobaczenia Laury Dern i Sama Neilla oczywiście cieszy. Ludzie, którzy tyle czułości okazali schorowanemu triceratopsowi, a następnie nie dali się pożreć ani velociraptorom, ani nawet tyranozaurowi, zasługują przecież na uznanie. Ba, nawet ich niemiłosny, nieco dziwaczny trójkąt z Jeffem Goldblumem dodawał filmowi Stevena Spielberga uroku… Tylko czy to wrażenie można w ogóle powtórzyć? Trudno liczyć na to, że w scenariuszu kontynuującym wydarzenia z “Jurassic World: Upadłego królestwo” znajdzie się miejsce na ich szczerą fascynację dinozaurami i gotowość do zanurzenia się po łokcie w ich guanie, by znaleźć powód choroby. Można natomiast oczekiwać, że scenariuszowe głupotki pogalopują w kierunku jeszcze bardziej niedorzecznych pomysłów… Na szczęście dinoapokalipsa jest raczej mało prawdopodobna, zresztą sam reżyser już jakiś czas temu to wykluczał. Nie zapominajmy jednak, że scenariusz wciąż powstaje, a Hollywood lubi rozmach:
Nie potrafię sobie wyobrazić, co mogłoby zmotywować dinozaury do zaatakowania miasta. […] Teraz na wolności jest wiele drapieżników groźnych dla ludzi. Żadne z nich nie łączą się w grupy demolujące miasta. To, co mnie ekscytuje, to wizja świata, w którym dinozaur wybiega mglistą nocą na drogę tuż przed nadjeżdżający samochód albo szpera po śmietnikach w poszukiwaniu pożywienia. To świat, w którym interakcje ludzi z dinozaurami są mało prawdopodobne, ale jednak możliwe. Zupełnie jak w przypadku niedźwiedzi czy rekinów.
– Colin Trevorrow o swojej wizji “Jurassic World 3”