Być może wykreowana przez Roberta Zemeckisa w latach 80. wizja świata przyszłości – czyli dzisiejszej teraźniejszości – nie do końca zdała egzamin. Latających samochodów wciąż nie ma (choć już niedługo), podobnie jak deskolotek (ekhm, dla chcącego nic trudnego…). Jedzenie i moda – na szczęście – także dalekie są od pokazanych w serii “Powrót do przyszłości” standardów. O ile jednak liofilizowana żywność znalazła zastosowanie choćby w militariach i kosmosie, o tyle zemeckisowska wizja mody razi po prostu tanią efektownością. Wśród masy nieprzydatnych pomysłów zlazł się natomiast jeden, który doskonale wpasował się w gusta dzisiejszych miłośników sneakersów. Tu jednak warto wskazać dwie drogi: nostalgiczną (gadżeciarską) oraz futurystyczną. Puma Fi zdecydowanie wpisuje się w ten drugi typ.
Rozgadałem się na temat “Powrotu do przyszłości”, ale trudno pominąć ten wątek. W latach 1985-90, gdy trylogia trafiła do kin, zrobiła prawdziwą furorę. Trudno zresztą się dziwić, skoro to dzieło jednego z najważniejszych współczesnych reżyserów. O jej zapisaniu się w pamięci młodszych pokoleń zadecydowały jednak detale. W gruncie rzeczy tematy poruszane przez Zemeckisa – a wraz z nimi pokazane w filmach gadżety – wróciły w roku 2015. To do tego roku Marty McFly i doktor Emmett Brown przenieśli się “w przyszłość” i to właśnie wtedy odżyły marzenia o samowiążących się adidasach! Swoje pięć minut po raz kolejny postanowiło wykorzystać Nike, będące autorem zaprezentowanych wówczas butów. Egzemplarze z planu zdjęciowego zaczęły osiągać zawrotne sumy na aukcjach (nawet 100 000 $ za niedziałającą replikę), a amerykański potentat wśród marek sportowych wypuścił limitowaną serię nowych-starych Nike Air Mag. Na tym jednak nie poprzestano.
Nie tylko Air Magi Marty’ego McFly’a!

Motyw samosznurujących się butów powrócił między innymi w 2016 roku za sprawą Nike HyperAdapt 1.0, a także w styczniu tego roku za sprawą Nike Adapt BB. Swoisty monopol Amerykanów postanowiła jednak zakłócić Puma. Niemiecka firma nie tak dawno zaprezentowała światu model RS-Computer, który z powodzeniem zastąpi nam smartwatch. W tym przypadku bazowano co prawda na nostalgii, unowocześniając “bebechy”, jednak pozostawiając design rodem z roku 1986. Teraz natomiast Niemcy robią zdecydowany krok naprzód, opracowując buty Puma Fi. Nazwa modelu to skrót od słów: Fit. Intelligence będących mottem nowej obuwniczej serii. Na premierę przyjdzie nam jednak jeszcze poczekać.
Buty Puma Fi na rynek trafią dopiero wiosną 2020 roku, a ich cena ma wynosić około 330 $. Już teraz sportowa marka dzieli się jednak detalami i… zaprasza do współpracy chętnych.

W porównaniu z tegorocznym modelem Adapt BB buty Puma Fi będą tańsze o około 20 $. Ich design jest natomiast jak najbardziej współczesny, co sprawi, że i na tym polu nie będą ustępować konkurencji. Samo sznurowanie ma się natomiast odbywać na dwa i pół sposobu. Model wyposażony będzie w zdolność inteligentnego wykrywania stopy. Dzięki temu Puma Fi dopasuje się do swojego właściciela, by zapewnić jak największy komfort – to pierwszy sposób. Jeśli jednak uznamy, że chcemy spróbować innych ustawień, będziemy mogli do woli eksperymentować z ręcznym poprawianiem inteligentnego dopasowania. To natomiast odbędzie za pośrednictwem umieszczonego na bucie touchpadu lub Apple Watcha sparowanego z butami. Ostatnim elementem zestawu Puma Fi będzie mata, dzięki której buty będą ładować swoją baterię bezprzewodowo. Te jednak będzie można wymieniać, więc mata – choć sama w sobie wygodna – nie będzie konieczna.