Twórca tak kultowych tytułów, jak “Wściekłe psy”, “Pulp Fiction” czy “Kill Bill” od zawsze słynął z niesamowitej ekstrawagancji. Jeden z najważniejszych przedstawicieli współczesnej kinematografii zyskał dzięki temu rzeszę wiernych fanów, choć mimo wyrazistego stylu widoczne jest w jego twórczości zamiłowanie do eksperymentów z różnymi formatami. Tym większym zaskoczeniem były więc zapowiedzi z 2016 roku, jakoby Quentin Tarantino w ciągu najbliższych lat wybierał się na emeryturę. Reżyser od zawsze zapowiadał, że zamierza nakręcić dziesięć filmów. Stosował przy tym dość pokrętną matematykę, nie licząc swoich pierwszych prac, tytułów współtworzonych z innymi autorami oraz kontynuacji “Kill Billa”. Faktem jest jednak to, że “Pewnego razu… w Hollywood” to już dziewiąty film (w takim ujęciu). Czy to swoiste uniwersum jest jednak aż tak istotne? Wbrew pozorom coraz więcej wskazuje na to, że zwieńczeniem kariery Tarantino może być… “Star Trek”.
Wracając do tarantinowskiej wersji matematyki, warto wspomnieć, że dość długa lista “wykluczeń” nie jest przypadkowa. Filmy, które wliczają się do jego wymarzonej dziesiątki, łączy coś na kształt wspólnego uniwersum. Podobno – zanim reżyser zamknie swoją serię (mówi się, że najbliżej mu do kolejnego westernu w stylu “Django”) – mamy zobaczyć jeszcze jedną odsłonę “Kill Billa” (trylogia w tym ujęciu to jedna pozycja). Największe zainteresowanie budzi jednak “Star Trek” jego autorstwa, nad którym od jakiegoś czasu trwają prace koncepcyjne.
Wisienka na torcie?

Kultowe science fiction przeżywa obecnie trzecią młodość, w czym dużą zasługa J.J. Abramsa. To zresztą jego startrekowa trylogia zafascynowała Tarantino do tego stopnia, że zapragnął dołożyć do cyklu swoją cegiełkę. Liczne pytania na temat tego projektu zdają się sugerować, że to właśnie “Star Trek” może stanowić zwieńczenie kariery reżysera. Jak na razie o projekcie wiadomo naprawdę niewiele. Pomysły Tarantino na papier przelał Mark L. Smith (“Zjawa”), choć zdaniem pomysłodawcy skrypt wymaga jeszcze sporo pracy:
Czytając scenariusz, wyczuwalny był tam klimat »Pulp Fiction«. Nigdy nie spotkałem się z tego typu podejściem do science fiction, co oczywiście powiedziałem. W odpowiedzi usłyszałem, że właśnie dlatego chcą to zrobić. Dzięki temu nasz »Star Trek« będzie co najmniej wyjątkowy.
– Quentin Tarantino w wywiadzie dla Deadline
Ważniejsze zdaje się jednak umiejscowienie akcji na osi czasu. Amerykanin nie liczy przede wszystkim na zaangażowanie Chrisa Pine’a i Zachary’ego Quinto. Aktorzy grający Kapitana Kirka i Spocka bardzo przypadli mu do gustu, przywołując skojarzenia z pierwotnymi odtwórcami tych ról – Williamem Shatnerem i Leonardem Nimoyem. Jednocześnie Tarantino nie ma zamiaru ukrywać, że nie rozumie zawiłości wynikających z funkcjonowania różnych linii czasowych w tym uniwersum:
Wciąż nie do końca to rozumiem, a J.J. Abrams nie potrafi mi tego wyjaśnić, podobnie jak inni, którzy próbowali. Nie kupuję tego, nie podoba mi się to, nie doceniam tego. Nie – j***ć to. […] Powiedziałem o tym JJ-owi, na co on odpowiedział: »Zignoruj to! Nikt tego nie lubi. Nawet ja tego nie rozumiem. Po prostu rób, co chcesz.«
– Quentin Tarantino w wywiadzie dla podcastu MTV Happy Sad Confused