Warszawskie metro, fot. Robert Pastryk/Pixabay

Edukacja, bezpieczeństwo, transport publiczny czy jakość powietrza to jedne z głównych dziedzin, które w najbliższym czasie będą sprawiać samorządom sporo problemów. Jak tłumaczą, nie z własnej winy, bo po prostu nie mają pieniędzy. Z drugiej strony pojawiają się głosy, że dostają więcej środków. Czy czekają nas podwyżki wszystkiego, by uniknąć katastrofy?

Rząd prezentuje plansze, które pokazują, że po reformie podatkowej Polskiego Ładu samorządy dostają znacznie większe sumy pieniędzy. Tymczasem sami zainteresowani alarmują o gigantycznych podwyżkach cen energii i innych problemach. Część z lokalnych administracji decyduje się na kroki wyglądające wręcz desperacko jak wyłączanie latarni. O co chodzi i dlaczego istnieje przepaść pomiędzy obiema narracjami?

Chodzi przede wszystkim o skalę

Poniżej prezentacja wzrostów przychodów samorządów wskazana przez Kancelarię Premiera:

Szybko pojawiła się jednak odpowiedź wiceprezydent Warszawy. Renata Kaznowska oznajmiła, że pełny ubytek PIT dla Warszawy w latach 2019-2023 wyniesie 7 mld 468 mln zł. Jednocześnie wskazała, że suma rekompensat rządu to zaledwie 1 mld 320 mln zł, a liczby bezwzględnie nie uwzględniają rekordowej inflacji czy wzrostu cen energii.

Oczywiście w sporze o reformę podatkową nie brakuje różnych głosów, ale zerknijmy na lokalne przykłady z Polski

Wiceprezydent Kaznowska zauważa także, że “subwencja oświatowa na 2022 r. wynosi 2,6 mld zł, natomiast aktualny plan wydatków bieżących Warszawy to 5,5 mld zł, co oznacza, że subwencja pokryła tylko 47,9 proc. z nich”. Prezydenci, zwłaszcza dużych miast, zwracają uwagę, że właśnie na bieżące wydatki, w tym edukacje, brakuje najwięcej środków. Być może jest to moment, w którym należy się zastanowić nad reformą finansowania edukacji. To jedno z najważniejszych zadań państwa. Niedofinansowana edukacja i nauka to późniejsze problemy w praktycznie każdej innej dziedzinie życia.

Jak wskazuje Business Insider, Garwolin, Świdnica, Tarnów czy Suwałki już zdecydowały, że późno nocą, przy najmniejszym ruchu, latarnie nie świecą. Podobne rozwiązanie testował Kraków w 2020 roku. Z kolei Warszawa w tym roku przeprowadza wielką wymianę miejskich latarni na bardziej oszczędne oświetlenie LED.

Frederico Almeida, Unsplash
Fot. Frederico Almeida/Unsplash

Część miast i gmin zdecydowała się także na podniesienie cen w komunikacji miejskiej. Wszystko przez ceny paliwa i prądu, które sprawiają, że z samych biletów (zwłaszcza po dotychczasowych cenach) trudno było zamknąć budżet transportu publicznego. To także jedno z kluczowych zadań dla każdego lokalnego magistratu. Szukanie oszczędności w ramach tego jest skomplikowane. Trzeba bowiem ograniczać liczbę kursów lub je skracać. To natomiast najczęściej oznacza przesiadkę ludzi do samochodów, a zarazem... gorszą jakość powietrza.

Powietrze to obok obawy o oświetlenie jedna z tych największych przed zbliżającą się zimą. Co chwila słyszymy o problemach z cenami gazu, prądu, węgla – lub jego dostępnością. Samorządy obawiają się powtórki sprzed lat, a więc palenia byle czym. Do domowych pieców czy kominków trafiały śmieci i inne zatruwające atmosferę przedmioty, byleby zagrzać w domu. Eksperci także zapowiadają, że tej zimy powietrze może być najgorsze od lat.

Reasumując, samorządy największe wydatki i ubytki w budżecie widzą w: edukacji, oświetleniu (bezpieczeństwie), transporcie publicznym czy ogrzewaniu – cenach energii i jakości powietrza

W żadnej z tych materii w zasadzie nie można pozwolić sobie na oszczędności, które nie będą dla nas odczuwalne. Jak już pisałem, dlatego tak ważna jest chociażby inwestycja w energię atomową. Pozwoliłaby obniżyć koszty produkcji prądu i energii grzewczej w całym kraju, odciążając wiele budżetów. Na razie, by łatać dziury w budżecie, samorządy najpewniej przesuną środki przeznaczone na większe inwestycje. Oprócz tego zwiększą swoje zadłużenie. Nie jest to jednak optymalne rozwiązanie.

Warszawa zakłada zamknięcie roku budżetowego ujemnym wynikiem i szacuje, że na koniec roku 2022 zadłużenie w relacji do dochodów z wartości ok. 35% w 2022 r. i ok. 40% w 2023 roku do poziomu w okolicach 55% w ciągu kilku lat. W innych miastach będzie podobne. Jeśli chodzi o duże inwestycje, odblokowałyby je środki unijne – m.in. z KPO, lecz te wciąż do Polski nie płyną, ale to już temat na zupełnie odrębną dyskusję.

Kamil Jabłczyński

Kamil Jabłczyński

Redaktor warszawa.naszemiasto.pl, z EXU współpracuje od 2019 roku. Interesuje się tematyką miejską, ale nie tylko warszawską. Lubi porównywać stolicę Polski z innymi miastami – przyglądać się zmianom infrastrukturalnym, komunikacyjnym i urbanizacyjnym. Obserwuje co, gdzie i dlaczego się buduje. Oprócz tego lubi podróże małe i duże, ale też sport, film oraz muzykę. Stara się jednak nie ograniczać w tematyce swoich tekstów.