Gdy zmieniają się czasy, zmienia się też sposób konsumpcji kultury. Nic więc dziwnego, że ostatnimi czasy przeciętny miłośnik literatury nie jest już czytelnikiem, a słuchaczem. Obecnie dla wielu z nas książka nie oznacza już przeznaczonego do cichej kontemplacji tekstu. Teraz jest ona artefaktem ekstrawertycznym – przemawia do nas miłymi dla ucha głosami wybitnych lektorów czy popularnych aktorów.
Jeszcze niedawno wydawało nam się, że rewolucją na rynku wydawniczym są e-booki, tymczasem okazuje się, że to audiobooki znacznie efektowniej zdobywają naszą sympatię. David Foster Wallace zwykł mawiać, że literatura jest najbardziej samotnym hobby. Amerykański pisarz uznawał proces czytania za tytaniczną pracę mentalną, jednak wcale nie chodziło mu o intelektualne umiejętności potrzebne do rozwikłania sensów najambitniejszych dzieł.
Miał raczej na myśli żelazną siłę woli, która pozwalałaby współczesnemu człowiekowi na wyłączenie telewizora (dziś odstawienie na bok telefonu i zamknięcie laptopa) oraz radia (dziś Spotify’owej playlisty), odcięcie się od jakichkolwiek kontaktów ze światem zewnętrznym i absolutne pogrążenie się w bezgłośnej medytacji nad napisanymi przez kogoś zdaniami. Dziś ta refleksja wybrzmiewa jeszcze wyraźniej. Naprawdę trudno bowiem wyobrazić sobie, by nowoczesny, przebodźcowany informacyjnie człowiek miał w sobie dość samozaparcia, by poświęcić choćby godzinę statycznej, cichej i cierpliwej aktywności.
Audiobooki wydają się perfekcyjnym medium na miarę intensywnych czasów
Proponują odbiorcy przeżycie podobne do odsłuchu ulubionego podcastu. Nie dość, że fonicznie dotrzymują towarzystwa, to jeszcze umożliwiają oddawanie się, tak charakterystycznej dla naszego wieku, kompulsywnej wielozadaniowości. Słuchacz jest w pewnym sensie nowym, udoskonalonym obliczem klasycznego czytelnika. Zamiast tracić czas na samotną refleksję, słucha konkretnej pozycji, równocześnie scrollując, streamując, share’ując. Może zapoznawać się z ulubionym tytułem, nie rezygnując z codziennych działań kamuflujących jego metafizyczne wyalienowanie.
To też medium dostosowane do powszechnej potrzeby masowej konsumpcji. Audiobooki, poprzez formę przekazywania treści, zachęcają do odhaczania kolejnych bibliografii. Wiąże się to audiobookową filozofią przy okazji. Przystępna, postradiowa koncepcja ułatwia sprowadzenie tekstu kultury do roli szykownego tła. Lektura tego rodzaju jest z natury powierzchowna, gdyż zawsze towarzyszą jej inne czynności. Nie narzuca apodyktycznie konieczności pełnego skupienia, co w erze permanentnej dekoncentracji jest niewątpliwie atrakcyjną cechą.
W bogatej ofercie serwisów audiobookowych znajdziemy produkty odpowiadające potrzebom dzisiejszego amatora literatury
To dzieła zaprezentowane w sposób dostrojony do oczekiwań użytkowników. Współcześni odbiorcy zazwyczaj nie wykazują się wygórowaną ambicją – nie interesuje ich dogłębna analiza dzieła, raczej nie odnajdziemy wśród nich kontynuatorów literaturoznawczej myśli Ronalda Barthesa. Preferują natomiast prozatorską (lub nawet poetycką) rozrywkę, którą można się bezpiecznie cieszyć bez konieczności podejmowania intelektualnego i duchowego wysiłku.