Benzyna jest już po 8 zł za litr, a coraz częściej możemy usłyszeć, że to jeszcze nie koniec. Dotychczas przesiadka do komunikacji miejskiej zachęcała głównie walką o środowisko czy uniknięciem korków. Coraz częściej jednak pojawia się aspekt ekonomiczny. Regularnie tankowanie coraz droższego paliwa nie jest bowiem najprzyjemniejsze. Zresztą, polskie miasta nie są najlepszym miejscem do jazdy samochodem.
Wiele z nich nie ma obwodnic czy tras bezkolizyjnych, do tego korki i wszechobecne światła. Przejazd z punktu A do punktu B bywa mało efektywny, a mimo to kierowcy nie decydują się na przesiadkę do komunikacji miejskiej. To dlatego, że ta bywa zawodna, ale też zależy im na wygodzie i chcą uniknąć przesiadek. Jeszcze przed pandemią wykazały to badania przeprowadzone na zlecenie portalu transport-publiczny.pl.
W międzyczasie była pandemia, która jeszcze wzmogła w Polakach chęć posiadania własnego środka komunikacji – by nie zarazić się w transporcie publicznym. Z drugiej strony bardzo wielu Polaków zaczęło pracować w domach, więc bezpośredni bilans na drogach bliski jest zeru. Co prawda włodarze komunikacji miejskiej twierdzą, że ludzi w niej stale przybywa, ale do stanu sprzed pandemii nadal daleko.
Czy przez rosnące ceny paliwa w komunikacji miejskiej może przybyć ludzi?

Niekoniecznie. Wspomniane badanie wykazało, że kluczowa jest wygoda. Zaledwie co czwarty odpowiadający wskazuje, że kluczowy dla niego jest koszt niższy niż podróży samochodem. Co zatem musiałoby się stać, by zbiorkom był konkurencyjny? Musi posiadać nowoczesny tabor z dobrymi połączeniami, najlepiej bez przesiadek. To by się zgadzało z tym, co mówi prezes warszawskiej SKM, Alan Beroud.
Wskazuje on, że w ostatnich latach największe przyrosty przewoźnik odnotował, gdy uruchamiał nowe połączenia lub włączał do użytku nowy tabor. Dlatego warszawscy przewoźnicy kupują nowe tramwaje (od Hyundai Rotem), pociągi SKM (Newag Impuls 2) czy składy metra (Skoda). A wspomniane SKM już niedługo, gdy PLK przygotuje infrastrukturę, planuje uruchomić także połączenie do tak zwanej warszawskiej sypialni, czyli Piaseczna.
Korki z Piaseczna do Warszawy na Puławskiej należą do największych w stolicy. Połączenie wydaje się mieć duży potencjał, jednak nawet po uruchomieniu (marzec 2023) będzie alternatywą jedynie dla Kolei Mazowieckich z jednym przejazdem na godzinę. Brak też w pobliżu stacji P+R (popularne na Zachodzie parkuj i jedź). Reasumując, powyższe działania są słuszne, ale pozbawione często odgórnej, wieloletniej koncepcji i planu. Na przykład trzecia linia metra, zamiast przewozić ludzi najkrótszą trasą z punktu A do B, w pierwszym wariancie będzie objazdówką po Pradze Południe.
Jak to się robi w Niemczech?

Tam prawdopodobnie, z uwagi na zamożniejsze portfele, również stwierdzono, że ludzi i tak będzie stać na jazdę autem, mimo że Berlin czy Monachium posiadają świetnie rozwinięte sieci S-Bahn i U-Bahn. Wprowadzono zatem niezwykle atrakcyjną ofertę finansową. Taką, która teraz zdecydowanie zachęci ludzi do korzystania z komunikacji miejskiej, a w przyszłości sprawi, że przy niej pozostaną, bo jej zaufają.
Rozpoczęła się sprzedaż niezwykle tanich biletów miesięcznych obowiązujących w komunikacji miejskiej, aglomeracyjnej i regionalnej w całym kraju. Bilet za 9 euro może kupić każdy – także obcokrajowiec. Bilet jest ofertą wakacyjną (obowiązuje na wybrany miesiąc: czerwiec, lipiec lub sierpień) i ma wpłynąć na nawyki transportowe obywateli Niemiec, ale i przyjeżdżających turystów. Skoro na wakacjach trzeba dużo wydać, to po co tankować auto, gdy bilet jest tak tani?
Powstała nawet świetna mapa obrazująca najdłuższe trasy, które dzięki biletowi można pokonać. Nie dość, że oferta jest fantastyczna, ma także świetny marketing. Jeżeli człowiek przy tym skorzysta z nowoczesnego taboru i przejazd będzie w dobrym czasie – tak w ten sposób można przekonać ludzi do komunikacji zbiorowej. Czekamy na podobne akcje w Polsce.
Na razie wiemy, że Warszawa wstrzymała się z pomysłem podniesienia cen biletów ZTM. Inne miasta jednak niedawno dokonywały podwyżek. Na szczęście np. Koleje Mazowieckie po dwóch latach (przerwa pandemiczna) wznawiają niezwykle popularne połączenie stolicy z trójmiastem, tak zwany pociąg "Słoneczny". Nie jest lekko, ale mimo wszystko u nas też powoli idzie to w dobrym kierunku.