News will be here
Kosmiczna Omega idzie pod młotek

Dopiero maj, a już możemy ocenić, że 2022 to niezwykle intensywny rok dla Omegi. Gigant szwajcarskiej branży zegarmistrzowskiej jak zwykle w Speedy Tuesday zaprezentował swoją kolekcję, zachwycając propozycjami na ten sezon. Niewiele później legenda co prawda nieco rozmieniła się na drobne, ale za wcześnie, by oceniać wyniki jej współpracy ze Swatchem. Nie ulega jednak wątpliwości, że przy tej okazji Omega mocno o sobie przypomniała także osobom spoza świata ekskluzywnych zegarków. Już za kilka dni nadarzy się ku temu kolejna okazja.

Tam, gdzie nie był jeszcze nikt

Buzz Aldrin, lądownik księżycowy, Omega Speedmaster ST 105.012, NASA
Buzz Aldrin na pokładzie lądownika księżycowego z zegarkiem Omega Speedmaster ST 105.012 na nadgarstku, fot. NASA

Omega produkuje czasomierze od przeszło stu siedemdziesięciu lat, ale to połowa ubiegłego wieku uczyniła markę legendą branży. Wykorzystując do promocji popkulturę, Omega stała się oficjalnym gadżetem Jamesa Bonda. Zdecydowanie istotniejsze wydaje się jednak nawiązanie współpracy z NASA, dzięki której szwajcarski producent zapisał się w historii, uzbrajając w zegarki astronautów. Jako partnerzy programu Apollo Szwajcarzy byli obecni w kosmosie już w 1962 roku, a w 1969 ich zegarki stały się pierwszymi, jakie noszono na powierzchni Księżyca.

Wszystkie te działania można oczywiście podciągnąć pod zręczny marketing, ale NASA miała oczywiście bardzo wyśrubowane wymagania, zanim nawiązała współpracę ze Szwajcarami. Omega musiała stawić czoła licznym testom, które zdała. Mówi się nawet, że ich niezawodne czasomierze miały istotny wkład w sprowadzenie na Ziemię załogi dramatycznego lotu Apollo 13. Przez kolejne trzy dekady Speedmastery nieustannie towarzyszyły astronautom, ale na początku lat 90. chciano stawić czoła kolejnym wyzwaniom.

Omega status legendy ma od lat 60., ale prawdziwie kosmiczna stała się w 90.

Korzystając z bliskiej współpracy z NASA, postanowiono wykonać bezprecedensowy test (przy okazji ustanawiając kolejny rekord). Wyprodukowano kilka niewielkich serii zegarków Speedmaster o różnych parametrach – łącznie powstało ich zaledwie trzydzieści pięć. Osiemnaście sztuk posiadało kopertę i bransoletę ze stali (Ref. ST 345.0022.105). Koperty kolejnych dziesięciu także wykonano ze stali, lecz dodano do nich skórzany pasek (Ref. ST 145.0022.105.1). Podobnie rozgraniczono czasomierze ze złota: dwa wykonano w całości z tego metalu (Ref. BA 345. 0052.035), a pięć pozostałych egzemplarzy ze złotą kopertą do nadgarstka można było przymocować skórzanym paskiem (Ref. BA 145.0052.035A).

Wymienione wyżej modele nazywane są The MIR Watches z dwóch powodów. Najważniejszym jest oczywiście fakt, że spędziły rok na pokładzie słynnej rosyjskiej stacji kosmicznej. To rzecz jasna rekord – nikt wcześniej nawet tego nie próbował. Trzydzieści pięć egzemplarzy przebywało w kosmosie przez trzysta sześćdziesiąt pięć dni, po czym wróciły na Ziemię, przeszły serię testów i potwierdziły niezawodność marki. Działały doskonale. Drugim z powodów są natomiast okoliczności wystawienia tych niewielkich serii na sprzedaż w 1995 roku.

To były czasy przed powstaniem Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. ZSRR się rozpadł, a Rosjanie zdawali się łaknąć zachodniego powietrza, którego brakowało im w szczelnie zamkniętym na świat reżimie. Nic więc dziwnego, że i Amerykanie – mimo ledwie zakończonej zimnej wojny – chcieli wyciągnąć do nich rękę. Potrzebowali gestów i momentów przełomowych, historycznych. Tak też zrodził się pomysł, by do symbolicznego pojednania doszło w kosmosie – na połączonych stacjach Atlantis i MIR. Spotkanie trwało kilka dni na przełomie czerwca i lipca 1995 roku, co Omega uczciła, wystawiając na sprzedaż najbardziej wyjątkowe czasomierze w swej historii.

Kosmiczna Omega – to brzmi dumnie

Omega Speedmaster Moonwatch (Ref. BA 145.0052.035A, MIR Series), fot. Antiquorum

Rzecz jasna nabywcy tych limitowanych serii raczej nie noszą ich na co dzień. Nie każdy jednak zamierza trzymać je w swej kolekcji w nieskończoność – za kilka dni nadarzy się okazja, by kupić jeden z nich. Mowa o jednym z pięciu egzemplarzy o złotej kopercie i skórzanym pasku (Ref. BA 145.0052.035A), który niebawem pójdzie pod młotek podczas słynnej aukcji czasomierzy Antiquorum.

Wspomniany egzemplarz nigdy nie był serwisowany ani nawet polerowany. Brytyjski kolekcjoner, który zakupił tę Omegę w sierpniu 1995 roku, założył ją zaledwie kilkukrotnie. Większość swego niemal trzydziestoletniego żywota zegarek spędził w sejfie. Jego stan jest bardzo dobry, choć po prawej stronie koperty dostrzec można nadgryzienie zębem czasu. Osiemnastokaratowe złoto uległo w tym miejscu widocznemu utlenieniu, nawet mimo tego czasomierz nie traci jednak swego uroku. Co równie ważne, bez względu na ten uszczerbek kosmiczny Speedmaster wciąż działa niezawodnie.

Omega Speedmaster Moonwatch, The MIR Watches, Antiquorum
Omega Speedmaster Moonwatch (Ref. BA 145.0052.035A, MIR Series), fot. Antiquorum

Podczas zaplanowanej na 7-8 maja aukcji Antiquorum w Genewie dojdzie do licytacji pięciuset trzydziestu czterech zegarków, w tym pięćdziesięciu dwóch Omeg. To gratka dla kolekcjonerów i poszukiwaczy wyjątkowych czasomierzy. Wiele z nich to wiekowe zabytki, część zaskakuje frywolnością designu kopert. Kosmiczna Omega Speedmaster będzie natomiast perłą w koronie aukcji – pod młotek pójdzie jako ostatnia. Dom aukcyjny szacuje, że na jej sprzedaży obecny posiadacz zarobi od stu do nawet dwustu tysięcy franków szwajcarskich.

Damian Halik

Damian Halik

Kulturoholik, level 99. Czas na filmy, książki, komiksy i gry, generowany gdzieś między pracą a codziennymi obowiązkami, zawdzięcza opanowaniu umiejętności zaginania czasoprzestrzeni.

News will be here