O tym, że TikTok jest najprężniej rozwijającą się maszyną do produkowania internetowych trendów, wie już chyba każdy. Kolejny fenomen definiujący tę platformę na nowo nosi nazwę NPC i wygląda na to, że zostanie tu na dłużej.
Rzeczone trzy litery są skrótem, który zna każdy miłośnik gier wideo. Oznacza on “non-player character”, czyli po prostu postać funkcjonującą w pewnym sensie automatycznie - egzystującą jako samoistny zaprogramowany byt, którym nie może sterować człowiek.
Cechą charakterystyczną owej figury jest łatwo zauważalna sztuczność jej zachowań.
Są to najczęściej bohaterowie drugiego i trzeciego planu istniejący właściwie tylko po to, by pchnąć akcję gry do przodu. Żyją w wirtualnym uniwersum, ponieważ postać sterowana przez gracza musi wejść z nimi w dialog lub coś od nich uzyskać. To rodzaj kolektywnego żywego tła, najczęściej odgrywającego rolę narracyjnego pretekstu niż sproblematyzowanego, wielowymiarowego komponentu całości.
Stereotypowe zachowanie NPC objawia się więc szeregiem nienaturalnych, schematycznych działań.
W skład sztucznych poczynań wchodzą takie cyfrowe tiki jak powtarzane w nieskończoność gesty, automatycznie wypluwane mantrowe frazy czy pokraczne przykłady mowy ciała. W ostatnim czasie TikTokowi influencerzy dopatrzyli się w tym koncepcie znakomitego pomysłu na karierę. Jeden z ostatnich trendów kiełkujących na popularnej platformie dotyczy właśnie osobowości internetowych parających się udawaniem zapętlonych w powtarzalnych czynnościach antropomorficznych programów.
Nowa fala TikTokowych twórców postawiła na ideę, która w krótkim czasie okazała się żyłą złota.
Gigantyczna liczba wyświetleń i równie ogromna ilość “followersów” codziennie generowana przez treści o podobnej tematyce każe zastanowić się nad esencją atrakcyjności tego fenomenu. Co jest takiego nęcącego w namiętnym oglądaniu ludzi odgrywających rolę bezmyślnych, uwięzionych w absurdzie repetycji robotów?
W tym wypadku nasuwają się dwie odpowiedzi.
Być może popularność tego trendu jest wywołana sposobem konsumpcji narzuconym przez internetowe realia. Jeszcze zanim TikTokowe trendy podbiły naszą wyobraźnię, byliśmy całkowicie oddani szeregowi permanentnie powtarzanych, kompulsywnych czynności. Odkąd sieciowa rzeczywistość stała się prawdziwsza niż rzeczywistość za oknem, dni upływają nam na nieustannym scrollowaniu i odświeżaniu rozmaitych witryn. Wciąż sprawdzamy te same powiadomienia, klikamy te same “lajki” i piszemy te same komentarze. Żyjemy więc w zdigitalizowanym Syzyfowym świecie. Nic dziwnego, że w takich warunkach narodził się projekt mediów społecznościowych, który celebruje bezrefleksyjną powtarzalność obrazu i dźwięku.
Całe to zamieszanie może mieć też związek z istotą naszych najgłębszych pragnień i tym, w jaki sposób internet, mając do nich pełny dostęp, jest w stanie je nam sprzedawać. Przyjmując, że każdy człowiek żyje fantazją na temat władzy, kontroli nad drugim człowiekiem, dochodzi się do wniosku, że TikTokowy NPC to twór poniekąd sadomasochistyczny. W pewien sposób jest to idea kontrolowanej relacji pana (odbiorcy) i niewolnika (TikTokera), w której tak naprawdę niewolnik jest panem, a pan niewolnikiem. TikTokerzy reprezentujący ten osobliwy nurt nie ograniczają się wyłącznie do powtarzania pewnych schematycznych czynności. Oni powtarzają czynności, które są prowokowane przez widzów. Na przykład kliknięcie przez widza ikony malowniczego loda wywołuje odgrywaną w nieskończoność mantrę “Mniam! Mniam! Lody!”. Patrząc na to z tej perspektywy, TikTok handluje najmroczniejszą fantazją siedzącą głęboko w każdym człowieku - marzeniem o dominacji nad innymi.
Najnowszy trend TikTokowy (podobnie jak większość pozostałych) szturmem zdobył świat cyberprzestrzeni, błyskawicznie wydostając się poza kontekst tejże platformy. Na jego przykładzie po raz kolejny widać, że najświeższe trendy internetowe są prawdopodobnie najbardziej miarodajnym wskaźnikiem kondycji współczesności. To właśnie dzięki nim dowiadujemy się na jakich fundamentach stoi teraźniejszość.