News will be here
Fot. Thomas Didgeman/Pixabay

Niemiecka kolej znów z biletem miesięcznym w świetnej cenie. Czy rodzimy przewoźnik pójdzie tym tropem? Zainteresowanie przejazdami kolejowymi w Polsce ciągle rośnie. Potencjał jest jeszcze większy, jednak potrzeba inwestycji i pomysłu. Na razie jesteśmy do tyłu.

Po zeszłorocznym sukcesie biletu za 9 euro Niemcy znów wprowadzili uniwersalny bilet miesięczny na kolej i nie tylko. Jest nieco droższy niż prototyp, ale to nadal świetna oferta. Już od początku maja w Niemczech można bowiem korzystać z transportu regionalnego i lokalnego za jedyne 49 euro miesięcznie. Bilet uprawnia do przejazdów pociągami, metrem, autobusami czy tramwajami w całych kraju!

Jako że przedsięwzięcie obejmuje nie tylko kolej, wymagało negocjacji rządu z poszczególnymi federacjami. Co jednak ciekawe, przewidziano też formułę z dopłatą pracodawcy do biletu. To natomiast jeszcze bardziej obniża cenę dla bezpośredniego konsumenta. A co w tym czasie oferują polscy przewoźnicy? Sprawdziliśmy, jak w naszym kraju zachęca się do podróżowania.

Ten bilet to strzał w dziesiątkę?

Chińska kolej żelazna, Harbin, Chunlei Zhao, Pixabay
Fot. Chunlei Zhao/Pixabay

W Niemczech ponad trzy miliony osób kupiło bilet na maj. Jak podaje DW.com: związek kolejarzy ogłosił, iż wśród nabywców jest około siedmiuset pięćdziesięciu tysięcy osób, które wcześniej nie korzystały z miesięcznego biletu na środki transportu. Kolej zatem zyskuje. Bilet jest bowiem prawdziwym sukcesem i ma moc przekonywania osób, które do tej pory nie korzystały z komunikacji zbiorowej.

Przypomnijmy, że obejmie on nie tylko kolej. Do rekordu jednak daleko. W zeszłym roku przez cały okres obowiązywania biletu za 9 euro kupiły go... pięćdziesiąt dwa miliony osób. Krytycy tego rozwiązania obawiają się nawet, że transport publiczny zostanie przeludniony! To znaczy, że będzie tak wielu chętnych. Domagają się zatem, by większe środki zacząć przeznaczać na rozwój tak zwanego zbiorkomu.

Co na to polska kolej?

Po wschodniej stronie Odry kolej jest nadal mocno niedofinansowana w stosunku choćby do transportu samochodowego. Polska posiada obecnie ponad pięć tysięcy kilometrów dróg ekspresowych i autostrad. Najbardziej jednak szokuje to, ile planuje się wydać na kolejne inwestycje. Jak podaje w Rynku Infrastruktury Jakub Madrjas: za kolejne dwieście dziewięćdziesiąt cztery miliardy złotych mamy dobić do poziomu ponad ośmiu tysięcy kilometrów.

Tymczasem kolej została przez rządzących zapomniana. Nie będzie przesadą nawet stwierdzenie, że budowa nowych linii kolejowych nad Wisłą całkowicie leży. Po 1989 roku to zaledwie pięćdziesiąt kilometrów torów przy wspomnianych pięciu tysiącach kilometrów dróg. Dopiero projekt CPK sprawił, że zaczęto myśleć o budowach nowych szprych. W końcu ma też powstać Kolej Dużych Prędkości. Wiele tras jest remontowanych, rozbudowywanych i unowocześnianych. Rozbieżność nakładów finansowych wciąż jest jednak nadal ogromna. No dobra, ale co z konsumentami?

Chętnych nie brakuje

Fot. Pexels/Pixabay

Wiceprezes PKP Intercity Tomasz Gontarz poinformował, że przewoźnik ma za sobą absolutnie rekordowy pierwszy kwartał – nawet pomimo zeszłorocznych darmowych przejazdów dla obywateli Ukrainy. Zainteresowanie nie maleje, wręcz przeciwnie. Kolej jest na fali wznoszącej. Już na etapie przedsprzedaży biletów widać, że wiele pociągów mogłoby zostać wzmocnionych dodatkowymi wagonami. Przydałoby się również więcej połączeń.

Chcielibyśmy zobaczyć choćby rozkłady, które nie umierają około 18 czy 20. Obecnie po tej godzinie trudno znaleźć nawet połączenie między Warszawą a Krakowem czy Trójmiastem. Dziś jeżdżenie późnym wieczorem i nocą jest całkowicie normalne i powinno być też w standardzie dziennym – szybkim. Odgórnego porozumienia przewoźników na razie jednak nie widać. Brakuje współpracy choćby przy przesiadkach czy dojazdach i opóźnieniach.

PKP bardziej powinno zadbać o wygodę pasażera. Według badań Polacy oprócz ceny bardzo wysoko stawiają też wygodę w podróży. To oczywiście oznacza nowy tabor, ale nie tylko. Chodzi w dużym stopniu o przesiadki. Powinno ich być jak najmniej, a jeśli już są, powinny być łatwe i wygodne. Miejmy jednak nadzieję, że kiedyś i my doczekamy się wspólnego biletu z prawdziwego zdarzenia – przynajmniej obowiązującego na kolei – i siatki połączeń, na którą nie będziemy musieli narzekać. Zresztą, pisaliśmy o tym już w zeszłym roku.

Kamil Jabłczyński

Kamil Jabłczyński

Redaktor warszawa.naszemiasto.pl, z EXU współpracuje od 2019 roku. Interesuje się tematyką miejską, ale nie tylko warszawską. Lubi porównywać stolicę Polski z innymi miastami – przyglądać się zmianom infrastrukturalnym, komunikacyjnym i urbanizacyjnym. Obserwuje co, gdzie i dlaczego się buduje. Oprócz tego lubi podróże małe i duże, ale też sport, film oraz muzykę. Stara się jednak nie ograniczać w tematyce swoich tekstów.
News will be here